Reklama

Spotkania rodzinne

Pierwszy dzień tygodnia

Niedziela Ogólnopolska 3/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nigdy nie zapomnę pewnego niedzielnego popołudnia w niedużym miasteczku południowo-wschodniej Polski. Było to dziesięć, może dwanaście lat temu. Skończyła się Msza św. połączona z uroczystością lokalnych dożynek. Grupa dziewcząt i chłopców w regionalnych strojach, przy siedemnastowiecznej kapliczce, upamiętniającej cudowne uzdrowienie chłopca, robiła sobie zdjęcia. Nic w tej scenie nie było nadzwyczajnego. Ale to miejsce... Te stroje, noszone z naturalnością i prostotą. I spokój, tchnący z twarzy młodych ludzi, uczniów jeszcze czy już młodych rolników - trudno stwierdzić. Nie spieszyli się, byli pogodni, ale nie hałaśliwi. Skupieni, powściągliwi w rozmowach. Ta scena staje mi przed oczami, gdy myślę o tak wielu ludziach, którzy utracili tę radość i prostotę zachowania się w dniu, który poświęcony jest Panu Bogu.
To straszliwe poczucie nudy i pustki, które wypełnia serca wszystkich pracoholików i osób, których codzienna aktywność, nieraz nadmierna i pozbawiona sensownego celu, daje złudzenie, że żyją pełnią życia. I nagle przychodzi dzień, w którym zapada cisza, telefony nie dzwonią, "sprawy" muszą czekać, znajomi rozjeżdżają się po okolicy, bo to przecież "czas weekendu". Jak przeżyć taki dzień? Z nudów włącza się telewizor, z nudów lub z nawyku biegnie się do supermarketu, taszczy się do domu puszki piwa, no bo skoro nic nie ma do roboty, to trzeba się rozerwać.
Są też takie rodziny, w których niedziela służy nadrabianiu tygodniowych zaległości. Wszystkie piętrzące się prania, prasowania, pucowania łazienek są wygodnym pretekstem, by ten święty dzień stał się jeszcze jednym dniem pracy. Rzadko spotyka się domy, których mieszkańcy świadomie przygotowują się na przyjście niedzieli. Nie tylko starają się o ciekawszy niż zwykle obiad, o większą dbałość stroju, o to, by mieszkanie błyszczało już w sobotni wieczór, ale sami rozpoczynają ten dzień z umysłem wolnym od codziennych trosk. Jeśli nawet są niewyspani, bo w sobotę jeszcze ciężko pracowali, to wyposażeni w siły duchowe, które zdobyli na modlitwie. Pełni wewnętrznej jasności. Bo czy może - tak naprawdę - być coś, co zakłóciłoby radość świętowania Zmartwychwstania Pana Jezusa? Jeśli się rozumie istotę niedzieli i dąży do lepszego, głębszego uczestniczenia w tym święcie?
To znana prawda, że nawyki zaszczepione w czasach pogardy, okazywanej Kościołowi, ludziom wierzącym, katolickim praktykom, całej chrześcijańskiej tradycji, która także jest stylem życia, otóż, że nawyki te, wyniesione z półwiecza PRL, mają nadal wielką żywotność. Wiele rodzin, dotkniętych praktycznym ateizmem, zarażonych pogańskim rytuałem, w którym prawdziwie "świąteczną" oprawę zyskiwały komunistyczne święta - 22 lipca, 1 maja, nie bardzo potrafi wrócić do żywej religijności połączonej z celebrowaniem niedzieli. Nawet jeśli chodzą do kościoła, to w istocie, w domowej tradycji, niedziela jest bardziej dniem przydeptanych kapci, dniem telewizora niż dniem Pańskim. Na ten, żałośnie ubogi, w rzeczywistości pogański sposób spędzania czasu w niedzielę, w którym pójście do kościoła jest rodzajem rytuału, nakłada się dzisiejsza propozycja ze strony świata wielkiej konsumpcji - propozycja, która często jest silną reklamową presją - by poświęcić niedzielę atrakcjom, które przygotowuje handel. Właściciele supermarketów stają na głowie, by uczynić niedzielne zakupy "ekscytującą przygodą". "Cóż, Polacy po prostu lubią robić zakupy w niedzielę" - przechwalał się, po klęsce wniosku posłów AWS w sprawie zakazu handlu w tym dniu, przedstawiciel sieci Makro Cash and Carry - p. Zipser. To nieprawda! Niektórzy Polacy nie zdołali jeszcze zrzucić z ramion bagażu kulturowej, cywilizacyjnej degradacji, jaką zafundował im PRL, jeszcze nie odnaleźli się w pełni w duchowym bogactwie, jakie niesie kultura chrześcijańska. Wielu nadrabia, mozolnie zszywa utraconą więź z Panem Bogiem, z Kościołem, ze źródłem prawdziwego życia. Wielu korzysta z nauki Ojca Świętego, wchodzi coraz mocniej i głębiej w blask cudownej niedzielnej liturgii. Ale też wielu Polaków daje wzór godnego świętowania niedzieli.
Co do mnie, kontakt z tymi ludźmi mam przede wszystkim na wsi. Nie spotkałam jeszcze wsi, gdzie dzień Pański nie jest prawdziwym świętem. Mieszkańcy polskiej wsi wiedzą, co robić z czasem, by był to dzień odpoczynku, który pozwala nawiązać łączność z Bogiem. Dlatego cisza wiejskich domów i obejść nigdy nie jest martwa. Msza św. niedzielna, na którą przybywa się najczęściej z samego rana, jest najważniejszym momentem tego dnia. Późniejsze pozorne "nicnierobienie" jest często czasem kontemplacji. Szczycę się znajomością wiejskich domów, gdzie jest to odczuwalne. Niedzielny obiad staje się godziną prawdziwego spotkania, także czasem oczekiwania na gości, niespodziewanych i tym milszych sercu. PRL ze swoim hałasem, tandetą jarmarcznej rozrywki, nigdy nie wdarł się do takich wiejskich domów-twierdz. Domy te niejednego naprowadziły na dobrą drogę, bo nic nie przemawia do nas mocniej niż spotkani ludzie, w których czujemy siłę i autentyzm. Wiemy, że nie są przybłędami, ale że są "stąd", korzeniami wrośnięci w glebę polskości.
Są też - i miałam szczęście je spotkać - miejskie rodziny, które po niedzielnej Eucharystii swój hołd Bogu oddają, kontemplując Boga w przyrodzie. Być może dla ludzi pokroju p. Zipsera to tylko " rekreacja", regeneracja sił na świeżym powietrzu, ale czy ktoś, kto nie utracił resztek wrażliwości religijnej, może powiedzieć, że nie spotkał Boga na górskim szlaku, w ciszy jezior, w majestacie starych lasów, w grze świateł i kolorów majowej łąki? Jedzie się na takie wędrówki, by zrzucić z oczu i serca czad wielkiego miasta, który przysłania nieraz wielkość Bożej miłości, by w obcowaniu z przestrzenią dostrzec skarb swojej wolności. I jej Dawcę.
I wreszcie te, coraz liczniejsze, polskie rodziny, które przeżywają niedzielę w kręgu katolickich wspólnot. Ich bogactwo, ich coraz większy wzrost w Polsce lat 90. obala mit, że Polacy dali się zwieść bożkowi konsumpcjonizmu. Niedziela w życiu katolickich wspólnot to najróżniejsze formy spędzania czasu rodzinnie i w szerszym gronie zarazem. Dzieci mają zabawy z rówieśnikami, rodzice wspólną modlitwę i rozmowę. Jedyne w swoim rodzaju jest doświadczenie zorganizowanej w ramach wspólnoty opieki nad dziećmi wtedy, gdy rodzice modlą się albo słuchają katechezy. A w miarę jak dzieci dorastają - takim małym cudem są modlące się razem dzieci i rodzice wielu rodzin, zaprzyjaźnionych ze sobą i wspierających się nawzajem.
Nie dajmy sobie wydrzeć niedzieli! Blichtr epoki liberalizmu jest taką samą sztucznością, jak prymitywne formy masowej rozrywki i przymus niedzielnych "czynów społecznych", które miały na celu upokorzenie i zniewolenie człowieka, którego serce skłania się, wyrywa ku Bogu. Pogańskie, barbarzyńskie obyczaje miały zdegradować rodzinę: celem jej istnienia miała być tylko praca, pomnażanie dóbr materialnych, a nie wzajemne prowadzenie siebie drogą Zbawienia, wzrost duchowy aż do świętości.
To powołanie człowieka i rodziny chrześcijańskiej możemy odczytać dziś w polskich kościołach. Począwszy od tych najstarszych świątyń, romańskich, gotyckich, wczesnorenesansowych, barokowych. Ich bryła, ich rzeźba, malarstwo, łacińskie napisy na ścianach, witraże i nagrobki są historią hołdu składanego Bogu przez Polaków - i przez zagranicznych mistrzów rzemiosł artystycznych - i żywą historią ziemskiej drogi ku Bogu pokoleń polskich rodów. Warto niedzielny czas poświęcić na przygodę spotkania z tą żywą, przejmującą historią ukrytą na ścianach naszych świątyń.
To naprawdę da nam więcej niż wizyta w najbardziej nawet czarującym supermarkecie. Nawet w tym, który, chcąc więcej zarobić, powitał nas bożonarodzeniową dekoracją jeszcze przed rozpoczęciem Adwentu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Historia powołania. Znajomy w seminarium, Jezus na krzyżu i… Jan Paweł II

2024-05-18 10:30

archwium s. Joanny Cybułki

Chciałam wiedzieć, co ze sobą zrobić, ale… żeby to było na zawsze! Szukałam swojego miejsca. Czułam pewnego rodzaju niepokój – tak o początkach swojego powołania opowiedziała portalowi Polskifr.fr s. Joanna Cybułka z Instytutu Zakonnego Apostołek Jezusa Ukrzyżowanego. Ważną rolę w jej powołaniu odegrał św. Jan Paweł II, który przyszedł na świat dokładnie 104 lata temu.

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 19.): Strzelaj. Nie spudłujesz

2024-05-18 19:30

Mat.prasowy

Co zrobić, żeby w ciągu dnia dusza nie zemdlała z głodu? Czy modlitwa może być jak proca? I co to właściwie ma wspólnego z przekąską i przystawką? Zapraszamy na dziewiętnasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o maryjnej modlitwie aktami strzelistymi.

Więcej ...

Ks. Węgrzyniak: Paraklet stoi zawsze po naszej stronie

2024-05-19 08:32

Pio Si/pl.fotolia.com

Nie musimy się lękać, jesteśmy pocieszeni, bo przy całym dramatyzmie naszych grzechów i słabości wiemy, że nie jesteśmy sami, że Duch - Paraklet - stoi zawsze po naszej stronie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii uroczystości Zesłania Ducha Świętego 19 maja.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Kościół

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród...

Historia

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród...

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj