Rządowy projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii
i Telewizji spotkał się z dwustronną krytyką: zarówno ze strony polskiej
prawicy, jak Unii Wolności i związanego z nią politycznego lobby
żydowskiego. Warto jednak zauważyć, że obydwie te krytyki są zupełnie
inaczej motywowane.
Prawica polska zarzuca projektowi wyrachowaną politycznie
niekonsekwencję. Jeśli bowiem projekt ten zmierza do postawienia
słusznej tamy próbom monopolizacji rynku mass mediów, to nie mieści
się w tym kierunku zawarte w projekcie silne wzmocnienie telewizji
państwowej, i tak już dziś uprzywilejowanej i dominującej na rynku
medialnym. Wedle tej krytyki, projekt rządowy byłby słuszny, gdyby
raczej osłabiał lub przynajmniej nie wzmacniał dotychczasowej pozycji
państwowych mediów.
Krytyka lobby żydowskiego i Unii Wolności natomiast zarzuca
projektowi rządowemu, iż przeszkadza on powstawaniu nowych, silnych
koncernów medialnych...
Nie trzeba zbytniej bystrości ani przenikliwości, by
zauważyć, że - rzeczywiście - projekt rządowy w obecnym kształcie
przeszkadza spółce "Agora", wydającej Gazetę Wyborczą i dysponującej
silnymi udziałami w ogólnopolskich rozgłośniach radiowych, utworzeniu
jeszcze silniejszego koncernu medialnego, wzbogaconego ogólnopolską
stacją telewizyjną. Powstanie takiego koncernu mogłoby "zagłuszyć"
opinię publiczną: powstałaby nieprzyjemna sytuacja, w której głos
opinii publicznej byłby tendencyjnie filtrowany przez potężny koncern "
Agory", wyrażający "poprawność polityczną" (kulturowy marksizm) i
interesy żydowskiego lobby politycznego.
Tymczasem prezydent Kwaśniewski jednoznacznie zaangażował
się po stronie spółki "Agora" i jej dysponentów, oświadczając, że
rządowy projekt zawetuje. Może to świadczyć o tym, że Kwaśniewski (
który nie może już kandydować na kolejną kadencję prezydencką) ulega
bardziej wpływom Unii Wolności i lobby żydowskiego - niż wsłuchuje
się w głos swego SLD-owskiego elektoratu. Może to też potwierdzać
coraz powszechniejsze domysły, że Kwaśniewski wraz z Unią Wolności
odbudować chcą pozycję tej ostatniej (niewykluczone, że tworząc nową
formację polityczną zaraz po wyborach samorządowych), wespół z niektórymi
partiami kanapowymi, które też nie dostały się do parlamentu. Wiele
wskazuje, że grupująca się wokół Kwaśniewskiego i Unii Wolności część
lewicy chciałaby po raz kolejny "ustroić się w cudze piórka" i raz
jeszcze spróbować odgrywać rolę "umiarkowanej prawicy polskiej",
licząc zapewne na przychylność Unii Europejskiej wobec tej politycznej
maskarady. Własny, potężny koncern medialny, zbudowany na bazie spółki "
Agora" byłby, oczywiście, wspaniałym narzędziem propagandowym do
realizacji takiego politycznego projektu. Zważywszy jednak, że właśnie
w niektórych krajach Unii Europejskiej przebrana za prawicę lewica
ma coraz więcej przeciwników, gdyż zatraca swą tożsamość polityczną
i traci więź z obywatelami - słabe są rokowania, by wspólne pomysły
takiej maskarady Kwaśniewskiego i Michnika zaowocowały w Polsce czymś
więcej niż kolejną polityczną efemerydą. Można natomiast spodziewać
się po politykach, zgrupowanych wokół i w Unii Wolności oraz kancelarii
Kwaśniewskiego coraz więcej gorączkowości i nerwowości, powodowanej
tym negatywnym sprzężeniem zwrotnym: bo na kim "zwiesi się" Unia
Wolności, gdy skończy się kadencja Kwaśniewskiego - no i kto promować
będzie Kwaśniewskiego w jego dalszej karierze, gdy Unia Wolności
nie pozbiera się po swej klęsce?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu