Godzinę po Słońcu zaczyna zachodzić znany już naszym czytelnikom
z poprzednich odcinków, duży gwiazdozbiór Pegaza (na mapce sprzed
dwóch tygodni widzieliśmy, że trzy najjaśniejsze gwiazdy Pegaza tworzą
z jasnymi gwiazdami Andromedy figurę bardzo podobną do olbrzymiego
wozu). Najniżej świecącą gwiazdę Enif możemy dostrzec tylko poza
miastem, ponieważ znajduje się już bardzo nisko nad horyzontem. Markab
zajdzie pod horyzont w tym samym czasie co Mars, który znajduje się
w takiej samej odległości od gwiazdy Algenib, co należąca do Andromedy
Sirrah. W niedzielę te dwie gwiazdy i Mars leżą dokładnie na jednej
linii, jest więc okazja zauważyć codzienną zmianę położenia planety
względem gwiazd. W tych tygodniach wspaniale brylują planety. Wyżej
od Marsa rozpoznajemy bardzo jasnego Jowisza, a jeszcze wyżej widoczny
jest Saturn. Na dokładniejsze podziwianie gwiazd i planet mamy niewiele
czasu ze względu na szybko pojawiający się Księżyc w pełni (np. w
niedzielę już dwie godziny po zachodzie Słońca). Łatwo zauważyć,
że codziennie Księżyc wschodzi coraz później i widać go aż do rana.
Wróćmy więc dziś do opowieści o "Winowajcy" naszych bezsennych nocy.
Przypomnijmy, że wygląd Księżyca ulega regularnym zmianom,
a przyczyną tych zmian jest ruch naszego satelity wokół Ziemi - np.
w te dni Księżyc jest "w pełni" i oświetla niebo całą swoją tarczą.
W dalszej części cyklu jasna część Księżyca zacznie się zmniejszać,
przechodząc fazę "trzeciej kwadry", zaś tydzień później obserwujemy "
nów". Po nowiu następuje "pierwsza kwadra", potem znów "pełnia" itd.
Koniecznie jednak musimy zobaczyć w te dni przepiękny widok wschodzącego
wielkiego Księżyca. Tarcza naszego satelity tuż nad horyzontem wydaje
się dużo większa niż parę godzin później, gdy Księżyc będzie już
wysoko na niebie. Dlaczego nisko nad horyzontem Księżyc jest taki
wielki? Otóż to piękne widowisko jest tylko złudzeniem! Na dowód
tego popatrzmy na Księżyc przez zwinięty rulon papieru w czasie jego
wschodu oraz parę godzin później: Oglądany przez papierową tubę ma
zawsze taką samą wielkość! Wytłumaczenie tego złudzenia jest proste.
Okazuje się, że nasz mózg tak jak komputer oszacowuje odległości.
Kiedy Księżyc jest tuż nad horyzontem, odległość do niego wydaje
mu się większa, niż gdyby świecił wysoko na niebie. A przecież Księżyc
tej nocy znajduje się tak samo daleko zarówno podczas wschodu, jak
i później. Jeżeli ten sam Księżyc ma znajdować się dalej, to trzeba
go powiększyć i w ten sposób Księżyc wydaje się olbrzymi. (Podobne
słynne złudzenie opisał w 1913 r. Mario Ponzo. Na lekcjach astronomii
i fizyki pokazuję uczniom sporządzone przez niego rysunki i zawsze
wywołują one wielkie zdziwienie!)
Do Księżyca jest bardzo blisko (zaledwie jedna sekunda
świetlna), wyobraźmy więc sobie wycieczkę na Srebrny Glob. Zresztą,
moim zdaniem, lekcje astronomii powinny się odbywać właśnie na Księżycu.
Namawiam do tego panią dyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego
w Radomsku, gdzie prowadzę lekcje astronomii. Niestety, na razie
wycieczki nie zaplanowała. Ale może za parę lat? To oczywiście żarty,
ale dlaczego wymarzona lekcja astronomii właśnie na Księżycu? Złośliwi
powiedzą, że uczniowie nie mogliby tam przeszkadzać w lekcji. Na
Księżycu nie ma przecież atmosfery, więc nie można sobie swobodnie
rozmawiać (chyba że przez radio - ale nauczyciel zawsze może je wyłączyć). Fale głosowe nie rozchodzą się przecież w próżni i na Księżycu
panuje kompletna cisza. Brak atmosfery powoduje, że księżycowe niebo
jest zawsze czarne, nawet w dzień! Na niebie widać pięknie roziskrzone
gwiazdy, a po jego niewidocznej stronie ludzie zbudują niedługo wielkie
teleskopy, którymi można będzie obserwować kosmos bez zakłóceń ziemskiej
cywilizacji. Poza tym wolny obrót Księżyca powoduje, że noc trwa
tam aż 14 naszych dni. Jaka to frajda dla astronoma!
Ludzie na Księżycu muszą nosić specjalne skafandry i
pojemniki z tlenem do oddychania. Bez nich nie wytrzymaliby np. krańcowo
różnych temperatur: od plus 100oC w Słońcu do minus 150oC po jego
nocnej stronie. Ciężkie skafandry nie są jednak na Księżycu problemem,
gdyż siła ciążenia jest tam sześć razy mniejsza niż na Ziemi. A ponieważ
ważylibyśmy sześć razy mniej, to i chodzenie po powierzchni Srebrnego
Globu przypomina raczej przyjemne i niemęczące skakanie.
Kiedy w czarną noc "wyjemy do Księżyca", wyobraźmy sobie,
że oto siedzimy na jego powierzchni i patrzymy na... Ziemię. Widać
ją na wieczornym niebie tak samo jak u nas Księżyc, ale jest znacznie
większa i bajecznie kolorowa. Zdjęcia wschodu Ziemi nad Księżycem,
wykonane przez załogi Apollo, zachwyciły cały świat. Okazuje się,
że żyjemy w najpiękniejszym miejscu we Wszechświecie, ale żeby się
o tym przekonać, musielibyśmy obejrzeć Ziemię z zewnątrz, np. z Księżyca.
I tylko tam do tej pory udało się ludziom dolecieć!
Pomóż w rozwoju naszego portalu



