Stopa bezrobocia, która na koniec ubiegłego roku niebezpiecznie
zbliżyła się prawie do 13%, nie dotknęła wszystkich zawodów - w tym,
na razie, lekarzy. Na razie, gdyż jak uczy doświadczenie innych krajów
o gospodarce rynkowej, także medycy mają problemy ze znalezieniem
pracy. Prognozy rządowe dotyczące bezrobotnych lekarzy w ciągu 3
najbliższych lat mówią o 3%, jednak pozarządowe (w tym Izba Lekarska)
podają wskaźnik dziesięciokrotnie wyższy.
Dziś jednak spora część środowiska lekarskiego boryka
się z innym problemem, a mianowicie wynikającym z przeciążenia pracą "
zespołem wypalania się". Zdeterminowani potrzebami ekonomicznymi
swoich rodzin, lekarze bardzo często zmuszeni są do podejmowania
dodatkowych prac, co, oczywiście, absorbuje energię i prowadzi do
nadmiernego zmęczenia. Ponadto sytuacja w wielu placówkach służby
zdrowia jest zdecydowanie niedobra: braki bazy, urządzeń, awarie,
braki leków zmuszają lekarzy do poszukiwania rozwiązań doraźnych,
angażując czas, który powinni poświęcić pacjentowi. Także brak personelu
pomocniczego: laborantek, techników, sekretarek itd. obciąża doktora
różnorakimi zajęciami nielekarskimi. Dyskomfort i niepokój wywołują
ponadto zarządzenia i przepisy, które nie dają się ściśle przestrzegać,
a ich nieprzestrzeganie grozi potencjalnie różnymi karami, takimi
jak: zmniejszanie liczby etatów w danej placówce, nieprzyznanie funduszy
na określone badania czy pogorszenie warunków pracy. Dodatkowym obciążeniem
jest konieczność wypełniania coraz liczniejszych i coraz dłuższych
formularzy.
Taka sytuacja w miejscu pracy oraz poczucie niepewności
jutra prowadzą wielu lekarzy - których zawód jest przecież sam w
sobie stresogenny - do wyczerpania i tzw. wypalania się. Najbardziej
niebezpiecznym tego przejawem jest utrata zainteresowania i uczuć
w stosunku do pacjenta, odporność na jego przeżycia, a nawet zobojętnienie.
Ale ludzie ci są także ciągle niezadowoleni z siebie, o czym świadczy
fakt ich nadmiernej drażliwości z różnymi przejawami postaw agresywnych
wobec otoczenia. W przypadkach skrajnych ujawnia się wręcz cynizm,
a nawet ośmieszanie pacjentów i współpracowników. Nagminna jest również
utrata innowacyjności przez lekarza, wycofywanie się z działań, opuszczanie
w swoich obowiązkach, nawet zaniedbanie w wyglądzie. Dotknięty "zespołem
wypalania się" personel służby zdrowia spędza na ogół więcej czasu
ze sobą niż z chorym, odsuwa się od niego w kierunku pracy administracyjnej,
lekarze dopuszczają do poważnych zaniedbań w dokumentacji dotyczącej
pa-cjentów, nie śledzą na bieżąco piśmiennictwa medycznego, nie uczestniczą
w zebraniach i konferencjach naukowych, co przy dzisiejszym postępie
w medycynie jest absolutnie konieczne.
"Wypalanie się" nie dotyczy, oczywiście, wszystkich lekarzy
pracujących przecież na ogół w podobnych do siebie warunkach. Jest
ono częściej udziałem osób poszukujących bardziej samorealizacji
aniżeli satysfakcji płynącej z pracy z pacjentem. Jak już powiedzieliśmy,
jednym z objawów "zespołu wypalania się" jest agresja, która bywa
nakierowana na kolegów po fachu, ale "nie wypalonych". Ich zaangażowanie
traktuje się wówczas jako przejaw naiwności, donkiszoterii, nadmiaru
ambicji, karierowiczostwa. Ci sami ludzie są równocześnie coraz mniej
wyrozumiali wobec krytyki własnej postawy. Niebezpieczne jest to,
że zjawisko, o którym mówimy, dotyczy często lekarzy ambitnych, aktywnych
i zaangażowanych w pracę. Oczekują oni, że ich zrywy i wprowadzane
innowacje dadzą szybko jakieś oszałamiające rezultaty. Gdy ich nie
ma, następuje rozczarowanie, poczucie bezradności i depresja. Prowadzi
to do przekonania, że "muszę", "trzeba", nie zaś "chcę", a praca,
pacjenci, ich rodziny, ewentualnie studenci stanowią swoiste zło
konieczne. Stosuje się wówczas różne formy obrony przed dodatkowymi
obowiązkami, nawet tylko przewidywanymi, czasem bez oglądania się
na stronę etyczną czy fakt, że ta obrona pochłania więcej energii
aniżeli wykonanie zadania. Przekonanie, że jest się bardziej obciążonym
od kolegów, działa jak stres, rodzi poczucie krzywdy i nierzadko
godzi w pracę zespołową. To właśnie ci lekarze nierzadko ulegają
presji w kierunku rozwiązań formalnych, często pozornych, ale nagradzanych
za swą spektakularność, mimo że bywają one cyniczne, sprytne i reklamiarskie.
Godnym i z pewnością skuteczniejszym wyjściem z tej trudnej
sytuacji jest rodzaj terapii, polegającej na przeanalizowaniu czynników,
które do niej doprowadziły. Niektóre spośród nich - jak choćby zbyt
obciążający schemat pracy przy dużej liczbie pacjentów czy dodatkowych
zadań - mogą wymagać reorganizacji pracy. Niezbędny jest ponadto
wypoczynek fizyczny, przy czym wypoczynek nie oznacza tu wcale bezczynności,
o
czym mówią doświadczenia lekarzy sportowych i rehabilitantów.
A mówią, że powtarzanie niektórych wysiłków, najlepiej prostych,
takich jak spacer czy pływanie, poprawia nastrój. Warto też zadbać
o dobrą pracę zespołową, z podziałem odpowiedzialności oraz życzliwymi
stosunkami międzyludzkimi. Nie wolno również rezygnować z rozwoju
naukowego lekarza, dokształcania się właściwie permanentnego, m.in.
poprzez udział w konferencjach naukowych.
Oczywiście, stres związany z przeciążeniem pracą nie
dotyczy tylko lekarzy, spotyka się go w każdym zawodzie. "Wypalanie
się" można rozumieć jako utajoną wewnętrzną ucieczkę psychiczną przed
pracą, nieprzywiązywanie do niej żadnej wagi i utratę zainteresowania
wynikającymi z niej obowiązkami. Jest to, inaczej mówiąc, odmiana
depresji.
Dosyć ponurą rzeczywistością jest "zespół wypalania się"
nie tylko dla lekarza, ale także dla chorych oraz dla innych - potencjalnych
pacjentów. Ale znajomość również takich problemów być może uzmysłowi
nam, że nie tylko chorzy mają różne problemy w warunkach reformy
służby zdrowia. Mają je także ci, u których szukamy pomocy. Jednak
zarówno my, jak i lekarze możemy sobie pomóc. Obie strony na początek
niech odrzucą usprawiedliwienie dla własnej bierności oraz powoływanie
się na przykłady, że wszędzie jest podobnie, że winę za wszystko
ponosi system społeczny (tłumaczenie z przeszłości) lub nieudana
reforma ochrony zdrowia (tłumaczenie z dnia dzisiejszego). Nie warto
też narzekać na beznadziejność czy - co gorsze - oczekiwać na status
emeryta. Jedynie aktywna postawa wobec problemu pomoże go rozwiązać.
Artykuł powstał w oparciu o materiały z Sympozjum Naukowego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich: "Pacjent i lekarz. Jak się odnaleźć w okresie reform", które odbyło się w końcu listopada ubiegłego roku w Poznaniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu