23 mln Polaków czeka na uwłaszczenie. Skończyć z grabieżą majątku
narodowego. Wszyscy obywatele mają prawo do spadku po PRL-u. Uwłaszczenie
czy wywłaszczenie? Utworzyć fundusz uwłaszczeniowy dla tych, którzy
nie uczestniczą w prywatyzacji zakładów...!
Tych i podobnych rozwiązań domagali się 16 marca br.
przed Sejmem manifestanci zjednoczeni w Obywatelskich Stowarzyszeniach
Uwłaszczenowych oraz w Ruchu Katolicko-Narodowym. Manifestantów nie
było aż tak wielu, jak należałoby się spodziewać przy tak ważnej
sprawie, ale ci, którzy przyjechali, chcieli wesprzeć posłów AWS
w trakcie debaty nad ustawą o powszechnym uwłaszczeniu. Niestety,
debata została przełożona na następne posiedzenie Sejmu za dwa tygodnie.
Ale jako promień nadziei na uwłaszczenie wprowadzono na obecnym posiedzeniu
inną ważną ustawę, mianowicie drugie czytanie ustawy o komercjalizacji
i prywatyzacji przedsiębiorstw, która przewiduje w podziale wpływów
z prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych 7% na fundusz uwłaszczenia
pośredniego (a także po 2% wpływów otrzymają Fundacja Nauki Polskiej
oraz Agencja Rozwoju Przemysłu, zaś 10% zasili reformę ubezpieczeń
społecznych). Oczywiście, dotyczy to tylko tych firm, które dopiero
będą prywatyzowane. Tę ustawę należy więc ocenić jako mały sukces
czy - jak kto woli - krok ku powszechnemu uwłaszczeniu.
Sądzę, że dobrze się stało, iż pod Sejmem pojawili się
ci, którzy - jak dotąd - nie utracili nadziei na uchwalenie ustawy
o powszechnym uwłaszczeniu, ustawy, która była jednym z ważnych postulatów
Solidarności w kampanii wyborczej. Trzeba jednak zrozumieć, że jest
to ustawa niezwykle trudna do zaakceptowania dla tych, którzy mają
inną wizję polskiej gospodarki, bo - jak uważają jej przeciwnicy
z Unią Wolności i SLD na czele - jest to rzekomo ustawa szkodliwa
dla Polski. Jest w tym twierdzeniu myślenie rodem z PRL-u, kiedy
panowała zasada powszechnej sprawiedliwości, wyrażająca się w słowach:
wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi.
Czy bowiem żyjemy obecnie w sprawiedliwym państwie, skoro
majątek wypracowany przez cały naród daje się np. pracownikom banków,
łączności, zagłębia miedziowego..., a pomija nauczycieli, urzędników,
służbę zdrowia? Prywatyzacja nie jest wszak wyłącznie sprawą ekonomii,
ale poważnym wyzwaniem moralnym, a także problemem prawnym, łączącym
się z upodmiotowieniem narodu. Dlatego w projekcie ustawy o powszechnym
uwłaszczeniu mówi się o w miarę sprawiedliwym podziale dóbr, ale
- jak się wydaje - w tę sprawiedliwość już dzisiaj mało kto wierzy.
Szkoda, że tak rozumianej sprawiedliwości ekonomicznej
w procesie transformacji ustrojowej nie wpisano w nową konstytucję.
Co przeszkodziło twórcom konstytucji, czyli koalicji SLD-PSL-UW,
dokonać zapisu o sprawiedliwym podziale majątku narodowego, o podziale
tego, co wszyscy wypracowali.
Może się wydawać, że znowu ktoś głosi jakąś utopię, ekonomiczne
herezje. Warto więc wspomnieć, że o projekcie ustawy o powszechnym
uwłaszczeniu, autorstwa posłów AWS-u skupionych wokół prof. Adama
Bieli, pozytywnie wypowiedziało się wybitne grono ekonomistów, także
premier Jerzy Buzek uznał ten projekt za priorytetowy dla rządu.
Trzeba jeszcze podkreślić, że projekt przewiduje nie tylko otrzymanie
przez obywateli części majątku narodowego, ale skoordynowanie i usystematyzowanie
wszystkich dotychczasowych przepisów dotyczących przekształceń własnościowych.
Co więc stoi na przeszkodzie jego uchwaleniu?
Dla potrzeb odświeżenia pamięci przypomnę, co najważniejsze.
Projekt tej ustawy wpłynął do Sejmu w maju 1998 r., podpisało się
pod nim 113 posłów AWS-u z Marianem Krzaklewskim na czele. Choć koncepcja
ustawy należała do posła Adama Bieli, projekt stał się jakby "własnością"
klubu AWS-u. W konkretnych zapisach przewiduje on dwie formy uwłaszczenia:
bezpośrednie i pośrednie. To drugie jest proste i odnosi się do tych,
którzy nie skorzystali z żadnej formy uwłaszczenia, także z prywatyzacji.
Otrzymają oni bony uwłaszczeniowe w postaci papierów wartościowych.
Natomiast na uwłaszczenie bezpośrednie mogliby liczyć m.in. posiadacze
lokatorskiego prawa do lokalu spółdzielczego, najemcy komunalnych
lokali mieszkalnych, najemcy mieszkań stanowiących własność skarbu
państwa, najemcy mieszkań zakładowych i należących do spółek z przewagą
kapitału skarbu państwa, użytkownicy wieczyści zabudowanej działki,
gruntu, nieruchomości rolnej skarbu państwa do 10 ha, użytkownicy
działek pracowniczych.
Jak się wydaje, pomysłowi upodmiotowienia ekonomicznego
wszystkich dorosłych Polaków stoją na przeszkodzie wyłącznie przesłanki
natury politycznej, ponieważ nawet teraz, kiedy doszło już do pewnych
uzgodnień politycznych między koalicjantami, niektórzy posłowie UW
nie ukrywają, że z projektu AWS-u zrobią nieszkodliwą deklarację
o poparciu uwłaszczenia. I nic więcej.
Moim zdaniem, nie wolno tracić nadziei na uchwalenie
tej ustawy. Uczyni ona nasze państwo sprawiedliwszym, choć przecież
nie wprowadza żadnej równości, ponieważ nie daje w uwłaszczeniu bezpośrednim
każdemu po równo. Nie jest też prawdą, że majątek narodowy kurczy
się z dnia na dzień, rosną też zobowiązania państwa, przybywa różnych
roszczeń, w tym reprywatyzacyjnych, i wkrótce nie będzie już czym
uwłaszczyć. Można zapytać, dlaczego zwrot mienia byłym właścicielom
nie budzi wątpliwości posłów Unii Wolności, natomiast powszechne
uwłaszczenie - tak. A przecież warto oceniać tę ustawę właśnie jako
zwrot wypracowanego mienia ich właścicielom.
Ustawę trzeba, oczywiście, doskonalić, ale najwyższy
czas, aby znaleźć jakieś wyjście z sytuacji, ponieważ jest już ostatni
dzwonek, aby o powszechnym uwłaszczeniu pomyśleć w kategoriach ekonomicznych.
Wkrótce faktycznie może się okazać, że nie ma już czym dzielić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu