Szpaler ze 160 panien w bieli ustawia się przez środek kościoła.
Młodą parę prowadzą do ołtarza sztandary. Ślub bielanki wygląda bardzo
uroczyście. Ale dla panny młodej radość miesza się z odrobiną smutku.
Zamążpójście równa się opuszczeniu rodziny bielanek. Bo czy nie można
tak powiedzieć o wspólnocie, w której spędziło się 18 lat?
W kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Wołominie tradycja
bielańskiej wspólnoty jest bardzo mocno rozbudowana: zdarza się że
obok uczennicy idzie w procesji jej nauczycielka. Dziś jest 160 bielanek,
a w szczytowym momencie było nawet 200.
- To zasługa ks. prałata Sikory i efekt pracy sióstr
- mówi michalitka s. Eufemia, od 4 lat opiekująca się dziewczętami.
Bielańska tradycja sięga roku 1963. Wtedy to proboszczem parafii
został ks. prałat Jan Sikora. Zaraz po objęciu parafii pomyślał,
że potrzebne są siostry. Bo przecież najważniejsza jest solidna katechizacja.
- Najpiękniejszą ozdobą kościoła są ludzie - mówi ks. prał. Sikora.
Odtąd w parafii zaczęły rosnąć grupa bielanek i ministrantów.
- To wy takie duże jesteście?! - dziwią się na wakacyjnych
rekolekcjach, kiedy dziewczyny przedstawiają się "bielanki z Wołomina"
. Najbliższe skojarzenie bielanki - to dziewczynka w wieku komunijnym
sypiąca kwiatki. Widok licealistki czy studentki zwykle musi budzić
zdziwienie. - Kwiatki sypią najmłodsze - trzecia klasa podstawówki
- wyjaśnia Agnieszka. Czwartoklasistki noszą podczas procesji poduszki,
starsze dziewczęta lilie, szarfy, sztandary, czasem feretrony. Dziewczyny
z liliami odliczają kroki, aby młodsze wiedziały, kiedy mają sypać
kwiatkami. Najstarsze są animatorkami. Poza tym obecność w kościele
bielanek oznacza, że Ksiądz Proboszcz nie musi martwić się kto będzie
śpiewał na Mszach psalmy, i kto włączy się w akcję charytatywną.
- A kościół tętni młodością - podkreślają ci, którzy uczestniczą
we Mszach z udziałem bielanek
Wołomińskie bielanki na wakacyjnych wyjazdach znane są
najbardziej oazowiczom. Z nimi co roku uczestniczą w rekolekcjach.
Oazowicze mówią o nich żartobliwie "kwiatkosypki".
Bielanki postanowiły zabrać się za solidną pracę nad
sobą. Poza ogólnymi wytycznymi nie mają szczegółowego programu formacji,
sięgnęły więc po konspekty Ruchu Światło-Życie. Wiekowo odpowiada
idealnie. Najmłodsi pracują według programu oazowych dzieci Bożych,
gdzie katecheza wpleciona jest w zabawę. Potem przechodzą kolejne
stopnie formacji tzw. zerowy, jedynka, dwójka, trójka, opierające
się na pracy z Pismem Świętym. Formację kończy tzw. KODA przygotowująca
bielankę do bycia animatorem. Bielanki mają osobne zajęcia poświęcone
na lekcję śpiewu, które doprowadziły do stworzenia scholi.
"Kołnierzyk" i "pelerynka" to dla bielanki najważniejsze
wydarzenia. Otrzymanie niebieskiego kołnierzyka jako stroju do białej
sukienki oznacza wstępne przyjęcie do grona bielanek. Jest to okres
kandydatury. - To tak jak w zakonie postulat - śmieje się s. Eufemia.
Uroczystości odbywają się w pierwszą sobotę grudnia. Po roku noszenia
kołnierzyka kandydatka otrzymuje pelerynkę - w dniu święta Niepokalanej
Maryi Panny 8 grudnia. - Na te uroczystości zabieram przynajmniej
dwie chusteczki - mówi proboszcz ks. Sylwester Sienkiewicz. Bielanki
w obecności swoich rodziców odmawiają akt oddania Matce Bożej. Odtąd
życiem bielanki kieruje 10 praw. Bielanka z miłości do Chrystusa
wypełnia wzorowo swoje obowiązki, stara się być dobrą siostrą, uczennicą
i koleżanką, modli się za Kościół i Ojczyznę, codziennie odmawia
dziesiątek Różańca. Bielanka życiem potwierdza swoją wiarę: nie pali
i nie pije, nie używa narkotyków, nie spóźnia się i jest schludna.
"Serduszka" nie trzeba już reklamować wśród mieszkańców
Wołomina. Dla bielanek to największa akcja charytatywna w ciągu roku.
Szkolni pedagodzy przygotowują listę dzieci z rodzin najuboższych.
Bielanki wycinają papierowe serduszka. Na każdym wypisana jest liczba
dzieci w rodzinie, sytuacja domowa, bez podawania nazwisk a nawet
imion. Serduszka wiszą w czasie Adwentu w kościele na choince. Kto
chce zrobić świąteczną niespodziankę potrzebującym dzieciom zabiera
serduszko do domu. Do kościoła wracają gotowe paczki. W rolę świętych
Mikołajów wcielają się bielanki. - To jest prawdziwa niespodzianka,
do kogo zapuka św. Mikołaj nikt wcześniej nie wie - opowiadają. Akcja
odbywała się w tym roku dopiero po raz drugi, a już zabrakło serduszek.
- Ofiarność mieszkańców Wołomina jest zaskakująca - mówi s. Eufemia.
- Pamiętam sytuację, kiedy w rodzinie była czwórka dzieci, każde
dostało magnetofon. - Nam też te akcje dostarczają wiele radości
- mówią bielanki. - Dobrze jest popatrzeć na szczęście innych - dodają.
Bielanki sprawdzają się również jako pomoc pedagogiczna.
Od dwóch lat w parafii działa oratorium dla dzieci z rodzin potrzebujących.
Tu maluchy mogą napić się herbaty, jest zawsze ktoś kto pomoże w
odrobieniu lekcji. Akcję prowadzą starsze bielanki, siostry michalitki
i członkowie Akcji Katolickiej. - Na bielankę zawsze można liczyć
- mówi Ksiądz Proboszcz. - A czy jest ksiądz dumny z bielanek? -
pytam. Ks. Sienkiewicz przecząco kręci głową. - Nie, ja jestem z
nich bardzo dumny.
Ze sprzedaży kadzidła utrzymują się wszystkie bielanki w
parafii. To wystarcza na tyle, aby kupić materiał na sukienki i trochę
cukierków na spotkania. Falbanki lubią nosić tylko najmłodsze bielanki.
Starsze wolą sukienki proste. Na Gorzkie Żale bielanki przychodzą
w białych bluzkach i czarnych spódnicach. Najważniejsze jest to,
co nosi się w procesji. Jest zestaw poduszek na wszystkie święta:
Maryjne, okres Zmartwychwstania, Eucharystyczne, Wielki Post oraz
pierwsze niedziele. Są trzy sztandary: jeden z wizerunkiem Niepokalanej,
dwa z symbolami Eucharystycznymi. Z kwiatami do sypania nie ma zwykle
problemu, przynoszą parafianie, dziewczęta same zbierają. Trzeba
tylko czasem przypomnieć najmłodszym bielankom, aby nie sypały zbyt
wysoko: to znaczy by sypały na drogę przed Jezusem, a nie na uczestników
procesji.
Bielanki są wspólnotą dobrze wewnętrznie zorganizowaną.
Pieniądze zbiera skarbniczka. W Zarządzie jest ponadto prezes. Za
małe grupy odpowiadają animatorzy, zaś nad wszystkim czuwa moderatorka
s. Eufemia. Duchową opiekę sprawuje miejscowy kapłan.
Rodzinne klany dominują we wspólnocie bielanek. - Jestem
tu, ponieważ moje starsze siostry były bielankami - opowiada Agnieszka.
Kasia i Dominika, animatorki, nie mają rodzeństwa wśród bielanek,
ponieważ w domu są tylko bracia. - Ale za to oni są ministrantami
- dodają. W grupie Kasi mamy wszystkich dziewczynek były bielankami.
Ksiądz Proboszcz wspomina rodzinę państwa Karpaczów. - Małżeństwo
ministrancko-bielańskie, a teraz córka jest bielanką, a synowie to
lektor i ministrant. Ksiądz Proboszcz spokojnie patrzy na takie rodziny.
- Żyją godnie, po katolicku - podkreśla. - Nasze niepisane jedenaste
prawo mówi, że bielanka wychodzi za mąż za ministranta - wyjaśniają
śmiejąc się bielanki.
Jak wyjdzie za mąż, nie może znaleźć sobie miejsca nawet
jeśli mężem jest ministrant - to prawda sprawdzona przez bielanki.
Renata wyszła za mąż za Marcina. Ale teraz ilekroć jest w kościele
długo szuka sobie miejsca. Nogi najchętniej poniosłyby do grona bielanek.
Agnieszka przeżywa właśnie czas pożegnań. Miesiąc przed ślubem odbywa
się przedstawienie wybranka wszystkim bielankom. Bielanki włączają
się w bardzo uroczyste przygotowanie liturgii. Ustalają repertuar
pieśni. Przyszła panna młoda może nawet "zamówić" swoje ulubione.
Bielanki zazwyczaj biorą ślub w pierwszą sobotę miesiąca. Nieprzypadkowo.
Przez cały rok w tym dniu mają Msze św. nawiązujące do daty przyjęcia
formacji. - Msza jest podczas ślubu bardzo uroczysta, a jednocześnie
atmosfera jest bardzo sympatyczna - mówi s. Eufemia. Na Mszy św.
obecna jest najbliższa rodzina ta fizyczna i ta duchowa, czyli 160
bielanek i parafianie, którzy przychodzą co miesiąc na bielańskie
Msze. - I kazanie jest takie osobiste, mówione do osób, które się
dobrze zna - podkreśla s. Eufemia. Właściwie kościół w tym dniu nie
wymaga zbytniego przystrajania kwiatami. Takimi żywymi kwiatami są
bielanki.
Dziewczęta, które są jeszcze bielankami myślą o zorganizowaniu
spotkań formacyjnych dla osób, które wyszły z bieli. - W piątki wieczorem
mamy zarezerwowany czas na bielańskie spotkania. Ale jeśli zdarzy
się, że spotkanie zostanie odwołane to zupełnie nie wiadomo co ze
sobą zrobić o tej porze - opowiada Kasia. Jest w parafii oaza rodzin
i Domowy Kościół. Chciałybyśmy, aby była kontynuacja bielańskich
spotkań - mówią. Bo czy można zapomnieć o rodzinnych więzach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu