Asfalt, którym pokryty był parking, był miękki jak wosk. Stojąca
od kilku dni ciężarówka wgniotła się w niego na głębokość kilku centymetrów.
Toczące się leniwie samochody zostawiały za sobą błękitny obłok spalin,
który wypełniał niemal cały Rynek Wieluński. Powietrze gęste tak,
że można je było kroić, wisiało nieruchomo nie niepokojone najmniejszym
nawet wiatrem. Na płowym niebie królowała niepodzielnie wielka słoneczna
kula. Było nie do zniesienia. Ludzie snuli się senni, nadkładając
niekiedy drogi, byle tylko nie opuścić zbawiennego cienia. A nie
ma go na Rynku Wieluńskim zbyt wiele. Kilka drzew na obrzeżach i
niewielka kępa płaczących wierzb w środku. Schowało się w jej cieniu
kilka taksówek, które mają nieopodal swój postój. Niestety, miejsca
nie starczyło dla wszystkich, dlatego niektórzy kierowcy rozłożyli
się na trawie, zostawiając samochody z pootwieranymi drzwiami. Hałas
przejeżdżających aut zdawał się być spotęgowany przez panujący tego
dnia upał.
Pod ciężarówką znalazł schronienie wielki czarny kot. Leżał
bez ruchu z zamkniętymi oczami, a jedyną oznaką życia były poruszające
się we wszystkie strony uszy. Czujność kota nie była bezpodstawna.
Pod drugim samochodem schronienie znalazł pies. Leżał ciężko dysząc.
Wyglądało, jakby zwierzęta zawarły czasowy rozejm. Nawet skaczący
blisko kota wróbel nie wzbudzał w nim najmniejszego zainteresowania.
- Jak gorąco. Nie da się wytrzymać - jęknął stojący na przystanku
mężczyzna, wycierając pot z czoła.
- No - odpowiedziała siedząca na ławce kobieta. - Dawno
nie było takiego upału. Jak ludzie mają żyć w czymś takim? - dodała
po chwili.
- Oj tak, tak. Moi państwo, to chyba jakiś kataklizm, żeby
tak prażyło, to nie do pomyślenia - włączyła się druga kobieta.
Po drugiej stronie ulicy przez środek Rynku szedł młody
chłopak. Jego wyprostowana sylwetka, sprężysty krok i rozwiane długie
włosy sprawiały wrażenie, jakby panujący upał nie stanowił dla niego
żadnego problemu. Chłopak patrzył daleko przed siebie. Na uszach
miał słuchawki walkmana, które sprawiały wrażenie, jakby tylko dzięki
nim rozwiana czupryna trzymała się głowy.
Wtem nad Rynek nadciągnęły ciężkie chmury. Wiatr przygnał
je nagle. Niebo w jednej chwili zamieniło się z bezkresnej lazurowej
tafli w ołowianą kipiel, rozcinaną zygzakami błyskawic. Z chmur wylewały
się tony wody, która nie mieszcząc się w rynnach ani w studzienkach
kanalizacyjnych, kipiała białymi bałwanami pod murami kamienic i
przy krawężnikach. Kierowcy taksówek ledwie zdążyli pozamykać swoje
samochody i pochować się w nich przed ulewą. Siedzieli tam, ledwie
widoczni przez zalane szyby. Kiedy deszcz lunął na dobre, wschodnia
strona nieba była jeszcze bezchmurna. Kiedy burza przechodziła, a
deszcz padał jeszcze całkiem mocno, z drugiej strony nieba wyjrzało
już słońce.
- Co za ulewa! Kto by pomyślał. Przecież to było oberwanie
chmury. No, jak tu żyć w takich warunkach?! Ta pogoda jest straszna.
Jak nie upał to ulewa, i to zmieniające się z minuty na minutę -
narzekał mężczyzna.
- A bo to, proszę pana, świat się chyba kończy. Żeby pogoda
tak szybko się zmieniała. Ja za tym wszystkim nie nadążam - wtórowała
mu kobieta w średnim wieku.
Wtem oboje zwrócili uwagę na chłopaka, który nie czekając
aż deszcz przestanie padać, wyszedł z bramy, w której schronił się
przed ulewą, i podążał żwawym krokiem w sobie tylko znanym kierunku.
Był sam na całym Rynku Wieluńskim. Kroki stawiał pewnie, rozbryzgując
wodę, która nie zdążyła jeszcze spłynąć do kanałów deszczowych. Z
głowy zniknęły tylko słuchawki walkmana, a mokre włosy przylgnęły
gładko do głowy. Kot z psem wyszły spod samochodu. Otrząsnęły z wody
zmoczone futra i stały, patrząc wielkimi oczami na zalany Rynek i
idącego młodzieńca.
- A to kto, wariat jaki czy co? - zdziwił się mężczyzna.
- Nawet parasola nie ma. Nabawi się kataru - dodała kobieta.
Chłopak tymczasem skręcił za kościołem w stronę, z której
dochodziły coraz silniejsze promienie słońca, rozpraszające pozostałości
burzowych chmur. Nad Rynkiem zapanowała cisza, a w powietrzu dał
się wyczuć zapach ozonu, przypominający świeżą łąkę. Jak zawsze po
burzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu