O dwóch cudach opowiada nam dzisiejsza Ewangelia. Nie ma wątpliwości,
że owo "obudzenie ze snu", czyli wskrzeszenie córki Jaira, było bardziej
zdumiewającym cudem niż uzdrowienie chorej kobiety. Dla dzieci na
lekcji religii można łatwo przygotować inscenizację cudu wskrzeszenia:
Pan Jezus, trzech uczniów, Jair, płaczki i leżąca - choćby na ławce
- mała dziewczynka z zamkniętymi oczami. Jair klęka przed Panem Jezusem,
ludzie mówią do Jaira: "Twoja córka umarła, nie trudź Mistrza", a
Jezus mówi do niego: "Nie bój się, tylko wierz!". Płaczki śpiewają
smutną pieśń i podnoszą bezradne ręce do nieba, a Jezus bierze dziewczynkę
za rękę i mówi: "Talitha kum" - "Dziewczyko, wstań!". A ona wstaje
jakby ze snu obudzona. Prośbę Jaira i wskrzeszenie oddziela inny
cud. Nasz ksiądz-poeta Jan Twardowski daje tytuł dzisiejszej Ewangelii: "
Ukraść cud". Jeżeli w zbliżeniu się tej kobiety do Pana Jezusa było
coś z postawy złodzieja, to motywem była jej wiara, tak trochę magiczna ("
Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa"). Jej krwotok
to była nie tylko cielesna dolegliwość i tak bardzo kobieca słabość.
To trwało już 12 lat! Bezradni lekarze, a może tylko korzystający
z jej nieuleczalnej choroby, jej bieganie od jednego do drugiego,
tłumaczenie się... "Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe
swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze
gorzej". Przy tym ze względów religijno-obyczajowych była uważana
za nieczystą. A to nie trwało tylko kilka dni. Każdy kontakt z nią,
choćby tylko najzwyklejsze podanie ręki, także innych czyniło "nieczystymi"
w zakresie kultu religijnego. Tym większa jest więc jej wiara, może
istotnie w swoim wyrazie pogańska, ale mocna, ufna. Marzy nie o dotknięciu
Jego ręki, lecz tylko płaszcza. I dotyka Go przez ten płaszcz. To
był dotyk inny niż tych, którzy cisnęli się do Niego i na Niego.
Uczniowie mówią: "Tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: ´Kto się Mnie
dotknął?´. Po ludzku mówiąc, słuszne było to pytanie, jakby zarzut.
Ale uczniowie nie wiedzą o tej cudownej mocy, która w
odpowiedzi na dotyk wiary owej kobiety przyniosła jej uzdrowienie.
Jezusowe pytanie stało się dla niej błyskiem światła. Św. Marek mówi,
że była zalękniona i drżąca, ale nie był to lęk podyktowany strachem.
To było ogromne wzruszenie i zdumienie, to było nagłe olśnienie:
On wie wszystko! I teraz dopiero uwierzyła prawdziwie. Pada przed
Nim na kolana i wyznaje Mu całą prawdę jak na spowiedzi. A Jezus
mówi do niej, jakby chciał odwrócić uwagę od dokonanego cudu: "Córko,
twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości". Możemy spytać, czyja wiara była trudniejsza? Wiara Jaira mogła
się załamać, kiedy usłyszał, że jego dziecko zmarło. Dlatego Jezus
mówi: "Nie bój się!". Wiara owej kobiety była tak mocna, bo była
ona przekonana, że wystarczy dotknąć Jego płaszcza.
Ale dlaczego tytuł tego rozważania -
Weronika jest ze znakiem zapytania?... Bo jest taka tradycja
z lat średniowiecza, że owa uzdrowiona, od dwunastu lat cierpiąca
na upływ krwi, jest tą samą kobietą z VI stacji Drogi Krzyżowej,
która przecisnęła się przez tłum i otarła chustą Twarz Pana Jezusa
z krwi i potu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu