Reklama

"Panie, Ty wiesz wszystko. Ty wiesz, że Cię kocham"

Niedziela gnieźnieńska 22/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

7 czerwca br. złoty jubileusz kapłaństwa obchodzić będą księża: Tadeusz Adamski, Heliodor Jankiewicz, Kazimierz Kaczmarek, Jan Kątny, Zbigniew Lewandowski, Władysław Mielcarek, Piotr Ratajczak. Dziś wywiad z jednym ze złotych jubilatów - ks. Zbigniewem Lewandowskim.

JOANNA DOLNA: - Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie, o szkołach, które Ksiądz ukończył.

KS. ZBIGNIEW LEWANDOWSKI: - Urodziłem się 30 stycznia 1922 r. w Bydgoszczy, jako najstarszy z rodzeństwa. Siostra Halina zmarła podczas II wojny światowej, brat Henryk żyje do dnia dzisiejszego. Do szkoły podstawowej uczęszczałem w latach 1929-35 w Bydgoszczy. Były to Szkoły Ćwiczeń przy Seminarium Nauczycielskim. W 1935 r. rozpocząłem naukę w Gimnazjum Humanistycznym w Bydgoszczy. Cztery lata później skończyłem Gimnazjum i chciałem kontynuować naukę w Liceum Humanistycznym, jednak wybuch wojny pokrzyżował moje plany.

- Jak wyglądało Księdza życie jako młodego człowieka, wówczas jeszcze nie księdza, podczas II wojny światowej?

- 1 września 1939 r. zostały podstawione specjalne pociągi ewakuacyjne. Jednym z takich pociągów 5 września dojechałem w okolice Łucka na Wołyniu. 17 września 1939 r. spotkałem się z Rosjanami i żołnierzami rosyjskimi. Było to straszne przeżycie. Kiedy chodziłem do szkoły średniej, głęboko wierzyłem w potęgę i mocarstwo mojej Ojczyzny. Stąd też wypłynął mój ogromny zawód - niewola rosyjska, a później niemiecka. Na wojnie przebywałem około 2 miesięcy. Cudownie, można powiedzieć, udało się wrócić z mamą i rodzeństwem do Bydgoszczy. Był rok 1940, kiedy Niemcy w nocy zabrali mnie do urzędu pracy. Otrzymałem legitymację i codziennie musiałem stawiać się w tym urzędzie. Trwało to kilka dni. Później cały pociąg młodych Polaków, w tym także mnie, wywieziono do Niemiec, do pracy. Trafiłem do gospodarstwa rolnego. Rozpoczął się dla mnie trudny, trwający ponad pięć lat, okres ciężkiej, fizycznej pracy. Pracowałem do końca wojny. W styczniu 1945 r. musiałem wraz z rodziną, u której pracowałem, uciekać na zachód landów niemieckich. Ponad dwa tygodnie trwał mój powrót do domu. I tak 15 maja 1945 r. szczęśliwie znalazłem się w Bydgoszczy przy swoich ukochanych.

- Jak i kiedy zrodziło się u Księdza powołanie, i jak wyglądało spotkanie z Księdzem Rektorem?

- Po wojnie postanowiłem ukończyć szkołę średnią. Udało mi się to w ciągu roku i w 1946 r. zdałem maturę w Liceum dla pracujących w Bydgoszczy. Trzeba było zastanowić się, co dalej robić? Jako młody człowiek, już w gimnazjum, miałem ogromny szacunek do Matki Najświętszej. Jestem przeświadczony, że to Ona mną kierowała przez całą okupację i wyprosiła łaskę mojego powołania. W 1946 r. zgłosiłem się do Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Ogromne wrażenie wywarło na mnie pierwsze spotkanie z rektorem seminarium - ks. Aleksym Wietrzykowskim. Gdy poznałem Księdza Rektora, powiedział on do mnie: " Pójdziemy teraz na spotkanie z właściwym rektorem seminarium". Tym rektorem okazał się nie kto inny, jak tylko Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Czas szybko płynął i w 1948 r. skończyłem filozofię w seminarium w Gnieźnie i przeszedłem na dalsze studia do seminarium w Poznaniu. Po czterech latach przyjąłem święcenia kapłańskie. Było to 7 czerwca 1952 r.

- Jak Ksiądz przeżył dzień swoich święceń kapłańskich?

- W tym dniu wraz z alumnami seminarium w Poznaniu udałem się do katedry w Gnieźnie, by przyjąć święcenia kapłańskie z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego. Radość ogromna i wielkie przeżycia towarzyszyły pierwszej przemianie wina, chleba w Krew i Ciało Eucharystyczne. Swoją Mszę prymicyjną złożyłem w swoim kościele parafialnym Świętej Trójcy w Bydgoszczy. Proboszczem był wówczas ks. Mieczysław Skonieczny. Człowiek, który wywarł na mnie ogromny wpływ i m.in. po Bogu jemu zawdzięczam swoje kapłaństwo. Pamiętam, że Słowo Boże podczas tej Mszy św. wygłosił ks. Henryk Raiter.

- Kiedy rozpoczął Ksiądz pracę duszpasterską?

- 1 lipca 1952 r. na mocy dekretu zostałem mianowany wikariuszem parafii pw. św. Stanisława BM i Matki Bożej Nieustającej Pomocy we Wrześni. Wówczas we Wrześni była tylko jedna parafia. Jej proboszczem był ks. Kazimierz Kilastowski. Jako proboszcz, duszpasterz wywarł na mnie wielki wpływ. Swoim sposobem bycia, pracą duszpasterską jako mój pierwszy kierownik na placówce duszpasterskiej okazał się wspaniałym człowiekiem. Od początku głównym moim zajęciem było nauczanie religii młodzieży szkół średnich. Pamiętam moje ostatnie spotkanie z prymasem Wyszyńskim przed otrzymaniem święceń kapłańskich, kiedy wyjawiłem, że boję się młodzieży szkół średnich, a tymczasem od samego początku musiałem otoczyć opieką duszpasterską właśnie tę młodzież. Była to młodzież zupełnie inna niż dzisiaj: gorliwa, opanowana, uprzejma, darząca sympatią. Prowadzenie lekcji nie było dla mnie łatwe. Musiałem wkładać wiele wysiłku, aby przygotować się na każdą katechezę. We Wrześni czułem się dobrze.

- Jak wspomina Ksiądz kolejne parafie, w których pracował?

- Dużym zaskoczeniem był dla mnie dekret, który otrzymałem w marcu 1954 r. Na jego mocy zostałem przeniesiony do parafii farnej w Gnieźnie. Ówczesnym proboszczem był ks. Jan Ziółkowski - więzień obozu koncentracyjnego w Dachau. Na pierwszym spotkaniu dał się poznać jako człowiek życzliwy, a jednocześnie pokorny. Prosił o wyrozumiałość w kontaktach z nim. Głęboko w nim utkwiły przeżycia wojenne. W Gnieźnie uczyłem młodzież w: Liceum Ogólnokształcącym im. bł. Jolenty, Szkole Zawodowej Odzieżowej, Szkole Zasadniczej Handlowej, Technikum Gastronomicznym. Byłem jedynym kapłanem archidiecezji gnieźnieńskiej uczącym religii w szkole. I ta praca duszpasterska trwała do 1967 r. 1 lipca tegoż roku zostałem proboszczem parafii pw. św. Michała Archanioła w Mieścisku. Nie przypuszczałem, że w tej parafii będę pracował przez 31 lat. Oparłem całe swoje duszpasterstwo na dwóch sakramentach, tj. na pokucie i Eucharystii. I to chyba był trafny wybór. Dużą radością było dla mnie życie eucharystyczne w parafii. Nie chcę się chwalić, ale chyba nikt w parafii mieściskiej nie mógł powiedzieć, że proboszcza nie było w konfesjonale. Oczywiście, były trudności, jak w każdej parafii, ale nie chcę o nich tutaj mówić.

- Co Ksiądz czuł, wiedząc, że jest jedynym kapłanem w archidiecezji gnieźnieńskiej pracującym w szkole?

- W szkole czułem się bardzo dobrze. Grono pedagogiczne przyjęło mnie serdecznie, a młodzież z wielką radością. Cały czas otaczałem ją opieką duszpasterską. Kochałem młodzież. Starałem się być dla niej wyrozumiały, cierpliwy. Czułem, iż odpłaca mi się tym samym. Jednak 1 września 1954 r. szkoła została dla mnie zamknięta. Po rozmowach w kuratorium przedłużono ze mną kontrakt na kolejny rok, ale uczyłem już tylko w LO i w Szkole Odzieżowej.

- Od kiedy Ksiądz mieszka w Domu Księży Emerytów w Gnieźnie?

- W 1998 r. poprosiłem abp. Henryka Muszyńskiego o pozwolenie przejścia w stan spoczynku i je otrzymałem. Już cztery lata mieszkam w Domu Księży Emerytów. Bogu okazuję wdzięczność, że taki dom w naszej archidiecezji istnieje.

- Jak po 50 latach kapłaństwa ocenia Ksiądz swoje powołanie?

- Mimo woli człowiek robi rachunek sumienia z 50 lat kapłaństwa. Cieszę się ogromnie swoim kapłaństwem. Było ono od samego początku moją największą radością. Świadom jestem faktu, że nie zawsze tak, jakbym chciał, byłem wierny Panu Bogu. Kapłaństwo jest dla mnie największym skarbem.

Na obrazku z okazji złotego jubileusz widnieją takie słowa: "Panie, Ty wiesz wszystko. Ty wiesz, że Cię kocham". Te słowa wypowiedziane są całym moim sercem, moją duszą. Oddają całe moje kapłaństwo.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Madonno Inwałdzka, módl się za nami...

2024-05-17 20:50

Karol Porwich/Niedziela

Pod koniec XIX stulecia kult Matki Bożej Inwałdzkiej zaczął powoli zanikać. Na odpusty przybywało coraz mniej pielgrzymów, głównie z najbliższej okolicy. Reszty dokonał pożar kościoła w 1889 r., podczas którego został uszkodzony cudowny obraz, zniszczone wota i ozdoby.

Więcej ...

18 maja Kościół wspomina św. Stanisława Papczyńskiego

Arkadiusz Bednarczyk

Kościół Katolicki wspomina 18 maja św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Więcej ...

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia, to musimy wdychać Ducha Świetego

2024-05-18 08:32

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

Wiara

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli