Są w życiu chwile, kiedy szczególnie potrzebuje się serca i
życzliwości bliskich - to jesień życia. Stosunek społeczeństwa do
ludzi starszych i niedołężnych świadczy o jego kulturze. Ile radości
można sprawić drugiemu człowiekowi, przekonali się członkowie zespołu "
Blichowiacy" z Łowicza podczas tegorocznego pobytu we Francji. Młodzież
z Zespołu Szkół Rolniczych na Blichu uczestniczyła w VII Międzynarodowym
Festiwalu Folkloru w ChemilleM na zaproszenie tamtejszego zespołu
folklorystycznego "La Gouragonde" i dzięki pomocy b. konsula Polski
w Paryżu - Stanisława Jarosa. Inicjatorem Festiwalu jest Michel Baillot,
który - sięgając do korzeni wiary i narodowych tradycji - z bezinteresowną
pomocą miejscowych rodzin stworzył imprezę łączącą narody Europy
przez ludowy taniec i śpiew. Festiwal zainteresował również ludzi
starszych i schorowanych, przypominając im młode lata i piękno tradycji.
Z inicjatywy Baillota od kilku lat zespoły uczestniczące w Festiwalu
odwiedzają okoliczne domy spokojnej starości, niosąc radość ich pensjonariuszom.
W tegorocznym sezonie rewelacją okazał się polski zespół "
Blichowiacy", który dla steranych życiem ludzi dał aż 6 koncertów
w rejonie Angers i ChemilleM, przywracając im uśmiech. Przewodnikiem
i tłumaczem był Stanisław Jaros, który potrafił połączyć serca młodych
artystów z Łowicza i seniorów z Francji.
"Blichowiacy" wystąpili ze suitą łowicką w opracowaniu
muzycznym Andrzeja Matuli, z choreografią Katarzyny Polak. Kierownikiem
zespołu jest Stanisław Wielec, a do tańca przygrywa własna kapela.
We Francji domy dla ludzi starszych finansowane są przez ubezpieczalnie,
pomaga też państwo, a w razie potrzeby gminy. Każdy pensjonariusz
otrzymuje pokój z komfortowym wyposażeniem, umożliwiającym samodzielne
życie z zachowaniem intymności i możliwości stałych kontaktów z rodzinami.
Życie upływa pod dyskretną opieką personelu. Jak powiedział dyrektor
jednego z domów - tu przedłuża się życie ludzkie. Patronem domów
jest św. Józef, którego figurę spotkać można wszędzie, a obszerne
kaplice są miejscem częstych spotkań. W La SequinieOre duszą towarzystwa
i motorem działania jest ks. EugeOne Sourisseau, który przez 43 lata
był misjonarzem w Papuazji, a dziś, mając 80 lat, jest tu i zawsze
służy pomocą.
Każdorazowe wyjście na scenę zespołu wywoływało burze
oklasków, a gdy Polacy po francusku zaśpiewali Plaisir d´ Amour sala
zamarła z zachwytu. W większości były to pierwsze kontakty z Polską,
a młodość, kolorowe stroje i ekspresja wykonania zjednały doświadczoną
francuską publiczność. Żegnając artystów, starsi ludzie znakiem krzyża
błogosławili Polaków, a wręczane wizerunki Ojca Świętego przyjmowali
ze łzami w oczach. Bo taka jest właśnie Polska i taka niech zostanie
w Europie. Podczas wizyty Łowiczanie wychwytywali to, co wartościowe,
dając w zamian polską tradycję. Takiej promocji naszego kraju nie
dokona żaden polityk podczas oficjalnych wizyt. Żegnając Francuzów,
życzono sobie, aby Unia Europejska, do której dąży Polska, opierała
się nie tylko na układach politycznych czy gospodarczych, ale przede
wszystkim na stosunkach międzyludzkich, opartych na zasadach miłości
i wiary. Ks. Twardowski kiedyś powiedział: "spieszmy się kochać ludzi
- tak szybko odchodzą". "Blichowiacy" polską miłość przekazali przyjaciołom
z Francji, wtapiając w ich serca słowo "Polska".
Pomóż w rozwoju naszego portalu