Reklama

Kapłaństwo w świetle jupiterów

Niedziela Ogólnopolska 34/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dyskusja na temat księży trwa u nas ciągle, ale ostatnio jakby wyraźnie się wzmogła. Wypowiedziom na temat duchownych poświęcają wiele miejsca nie tylko katolickie miesięczniki czy, zwłaszcza, tygodniki. Pojawiają się dość często krótkie notatki w dziennikach. Komu i czemu należy zawdzięczać tę popularność tematu kapłaństwa w mediach - trudno powiedzieć. Chyba jednak głównie samej naturze kapłaństwa, pojmowanego wszakże nie jako sakrament, lecz głównie jako fenomen społeczno-obyczajowy. Cieszyć to powinno nas, ludzi wierzących, a zwłaszcza kapłanów, czy niepokoić i smucić? Wydaje się, że to nam może jednak wyjść na dobre, pod warunkiem, że dyskusja nie będzie zbyt jednostronna albo - mówiąc inaczej - nie będzie się sprowadzać do publikowania wypowiedzi głównie negatywnych. Nie chcemy przez to powiedzieć, że redakcje poszczególnych czasopism dokonują specjalnej selekcji nadsyłanych tekstów i pozytywne odrzucają, a tylko negatywne drukują. Wierzymy, że wśród otrzymywanych wypowiedzi rzeczywiście dominują opinie mniej pochlebne o kapłaństwie. Co prawda, rozpoczynają się te teksty zazwyczaj od krótkich wyznań o jakimś zacnym, nieprzeciętnym, przeważnie już nieżyjącym, prefekcie czy proboszczu, ale potem zaraz następują opinie bardziej rozbudowane i zdecydowanie negatywne. I właśnie zjawiskiem tego negatywizmu pragniemy się zająć w niniejszych rozważaniach.

Za coś niewątpliwie negatywnego została uznana "inność", zwłaszcza polskich księży. Chodzi, rzecz jasna, o inność w porównaniu z ludźmi świeckimi. Przeczytałem niedawno takie kilkunastowierszowe narzekanie na "inność kapłanów". Choć samo pojęcie tej inności nie zostało dokładniej sprecyzowane, to jednak było wiadomo, że idzie o odmienność księżowskiego stylu życia. Autorce krytycznych uwag najwyraźniej zależało na tym, żeby ksiądz nie ubierał się inaczej, żeby pracował jak większość ludzi świeckich - najlepiej fizycznie, żeby niekoniecznie miał samochód, żeby nie musiał być wolny od kłopotów mieszkaniowo-gospodarczych, bo kogóż spośród przeciętnych wiernych stać dziś na pomoc domową, sprzątaczkę, ogrodnika itp.
Czy słuszne to żądania? Niektóre chyba tak, ale z pewnością nie wszystkie. Niech już ksiądz pozostanie przy swojej inności, bo wynika ona z samej natury kapłaństwa, a głównie z bezżenności duchownych katolickich. Oczywiście, zawsze można dyskutować na temat tzw. zamożności, z powodu której przynajmniej część duchownych "odstaje" od poziomu życia przeciętnych ludzi świeckich, choć i to bywa często uzasadnione specyfiką kapłańskiej posługi. Ale poza tym pozwólmy duchownym ubierać się inaczej i nie tylko pracować, lecz także odpoczywać inaczej.

Źle o duchowieństwie polskim świadczy także to, że ciągle jeszcze nie docenia się u nas roli laikatu w Kościele i nie współpracuje się z nim tak, jak w niejednym kraju poza Polską.
Tak, to prawda, że na tym odcinku jest jeszcze niemało do zrobienia. Trudno się też bez końca tłumaczyć, że swoista nieufność do laikatu jest pozostałością złych czasów komunistycznych, kiedy to świeccy byli bardziej niż duchowni nakłaniani do współpracy z reżimem działającym wyraźnie na szkodę Kościoła. Komunistyczne zagrożenie już minęło. Na pewno mogłoby być lepiej. Pewne wątpliwości budzi jednak cytowanie przy tej okazji wzorców zagranicznych. Należałoby zauważyć, że ta ściślejsza, szersza współpraca duchownych ze świeckimi w Ameryce, w Niemczech czy we Francji - bo te kraje są najczęściej wskazywane jako przykłady godne naśladowania - była i jest jeszcze ciągle wymuszana dotkliwym brakiem powołań kapłańskich. To trzeba by jednak koniecznie podkreślić. Ponadto wskazana jest również niejaka ostrożność w tym chętnym odwoływaniu się do zagranicy. Oto przykład. Pewien biskup - żeby nie urazić nikogo, przemilczymy jego narodowość - ubolewał przed kilku laty nad tym, że w jego diecezji już od trzech lat nie było święceń kapłańskich, a ponad trzydzieści parafii nie posiada własnego proboszcza. Dla tego rodzaju parafii utworzono nawet specjalne nazwy: "Wspólnoty Oczekujące na Własnego Pasterza". Dokładano tedy wszelkich starań, żeby ludzie świeccy zastępowali brakujących kapłanów, gdzie tylko się dało i gdzie było można. I w wielu przypadkach te wysiłki przynosiły piękne rezultaty: wierni zbierali się na sprawowanie niedzielnej Eucharystii, sami organizowali całkiem odpowiednie śpiewy, czytano dużo Słowa Bożego, które ludzie świeccy potrafili wyjaśniać wcale nie gorzej niż duchowni. Żeby nie stwarzać powodów do wysuwania zbyt daleko posuniętych podejrzeń, dodajmy, iż ów biskup nie uskarżał się, że świeccy próbowali gdziekolwiek konsekrować, choć wiadomo, że po Soborze dało się słyszeć tu i ówdzie głosy teologów, przyznających świeckim takie prawo na mocy posiadanego przez nich powszechnego kapłaństwa wiernych. Wspólnota troszczyła się, rzecz jasna, o bieżącą konserwację świątyni i budynków parafialnych, kontaktując się jeszcze efektywniej niż kapłani z władzami państwowymi, które w wielu krajach są właścicielami obiektów kościelnych. Po kilku latach sytuacja powołaniowa w tej diecezji uległa, dzięki Bogu, znacznej poprawie. Przybyli też księża z krajów obfitujących w powołania. Do niejednej parafii można było znów posłać proboszcza. Tymczasem wspólnoty te wcale nie odniosły się z entuzjazmem do takiego pomysłu. Były przekonane, że doskonale dają sobie radę bez kapłanów. Po niejakich pertraktacjach wszystko wróciło do normalności, ale tak też wyglądała czasem zagraniczna współpraca świeckich z kapłanami.
Zapyta ktoś: Czy w ogóle warto o tym mówić? Przecież to odosobniony, patologiczny przypadek. Czy warto to nagłaśniać? Otóż to. Czy warto?

Właśnie takie pytanie chciałoby się postawić większości wypowiadających się obecnie o polskich kapłanach, choć psychologicznie ta skłonność do postrzegania słabości, niedociągnięć i negatywów jest zrozumiała. Normalności, poprawności są ze swej natury mało atrakcyjne. Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że księża wypełniają jak należy swoje obowiązki, że sami rzetelnie pracują i starają się współdziałać ze świeckimi. Tylko że taka rzeczywistość nie stanowi materiału interesującego dla dziennikarza i nie robi specjalnego wrażenia na zwykłych obserwatorach kapłańskiej posługi. Zwykłość, normalność. Tak powinno być.
Wiadomo jednak, że ci normalni, zwykli stanowią jakby środek. Istnieją ponadto dwa ekstrema: nieprzeciętnie dobrzy, prawdziwie święci - takich podziwia się za życia, a po śmierci wynosi na ołtarze - oraz wyraźnie słabi, zaniedbujący się, nie osiągający nawet minimum wymagań stawianych kapłanom. I ci stanowią przedmiot zainteresowania wszystkich, nie tylko dziennikarzy. I temu też nie należy się specjalnie dziwić. To normalna reakcja na wszystko, co niezwykłe, odstające od normy zarówno w dół, jak i w górę.
Rodzi się jednak pytanie, czy nad tą naturalną skłonnością do takiego reagowania nie powinno się jednak trochę zapanować, zwłaszcza w publicznych, drukowanych wypowiedziach? Wydaje się, że jednak wypadałoby, przynajmniej z dwóch powodów.
Powód pierwszy: zdecydowana większość ocen negatywnych zniekształca obraz duchowieństwa polskiego. Trudno byłoby tu przeprowadzać jakąś liczbową statystykę, ale tego środka, owych przynajmniej usiłujących rzetelnie służyć Bogu i ludziom, jest naprawdę więcej. Doskonale wiemy o tym my, biskupi, dobrze wiedzą o tym także nasi wierni. Nie krzywdźmy tych liczniejszych, tych ze środka. Nie dajmy się zakrzyczeć hałaśliwie złej, ale przecież - mniejszości.
Powód drugi: zdecydowany negatywizm w ocenie posługi kapłańskiej nie działa mobilizująco na ewentualnych kandydatów do stanu duchownego. Bo niby co ma ich pociągać i mobilizować: ta miernota kapłańska przedstawiana w mediach? Siłę mobilizującą posiadają raczej wzorce pozytywne, prawdziwe ideały. Po co mam się decydować - mówi niejeden młody człowiek - na coś, co spotyka się z tak zdecydowaną krytyką i powszechną dezaprobatą? Skąd mam pewność, że będzie mnie stać na to, abym był lepszy? Lepiej nie ryzykować - zadecyduje ostatecznie jeden i drugi. Tak więc to pokazywanie kapłaństwa w jego tylko nieudanych wzorach stanowi bardzo poważne utrudnienie dla wszelkich form duszpasterstwa powołaniowego. Nie jest też pomocą dla tych miernych, którzy czasem autentycznie pragną być lepsi. Dla tych borykających się ze swymi słabościami i brakiem gorliwości świadomość, że wokół nich wielu jest jeszcze bardziej niż miernych, działa zgubnie uspokajająco. Po cóż mam się przejmować - mówi sobie niejeden - takich jak ja jest wielu.
Apelowałbym zatem nie tyle może do redaktorów - choć do nich także - co głównie do wypowiadających się na temat kapłaństwa, żeby mieli na uwadze kapłanów rzeczywiście godnych uznania i pokazania. Przecież naprawdę są tacy. To niby nic wielkiego. Takimi powinni być. Ale ich pokazanie będzie działać pozytywnie, mobilizująco na tych, którzy takimi nie są, i na tych, którzy jeszcze w ogóle nie są kapłanami, ale zastanawiają się, czy nie warto by nimi zostać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Z czym kojarzy się imię Leon? Ta odpowiedź kard. Rysia zdumiała samego papieża

2025-05-14 10:51
Kard. Grzegorz Ryś

Archidiecezja Łódzka

Kard. Grzegorz Ryś

Kard. Grzegorz Ryś podzielił się trzema skojarzeniami z imieniem Leon, które przybrał nowy papież. Co ciekawe, o jednym z nich kard. Ryś opowiedział samemu papieżowi. Co zdumiało papieża Leona XIV?

Więcej ...

Watykan/ Kardynał Parolin: mówienie o podróży papieża na Ukrainę jest przedwczesne

2025-05-15 07:35

Vatican News

Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin wyraził opinię, że obecnie "przedwczesne" jest mówienie o ewentualnej podróży papieża Leona XIV na Ukrainę. Jak dodał, papież rozważy, co zrobić w reakcji na zaproszenie.

Więcej ...

Budujmy nadzieję

2025-05-15 15:16

Łukasz Frasunkiewicz

O teologii stworzenia, ekologii, papieżu Franciszku, św. Janie Pawle II, Tygodniu Laudato si

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Policja: 11-letnia Patrycja została odnaleziona; Child...

Wiadomości

Policja: 11-letnia Patrycja została odnaleziona; Child...

Nowenna do św. Rity

Wiara

Nowenna do św. Rity

Kard. Fernando Filoni mówi o liczeniu głosów i reakcji...

Leon XIV

Kard. Fernando Filoni mówi o liczeniu głosów i reakcji...

Jej imię znaczy mądrość

Święci i błogosławieni

Jej imię znaczy mądrość

Watykan: pierwsze plany nowego papieża

Leon XIV

Watykan: pierwsze plany nowego papieża

Znamy herb i dewizę Papieża Leona XIV

Leon XIV

Znamy herb i dewizę Papieża Leona XIV

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Wiara

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Pierwsza decyzja Leona XIV dotycząca współpracowników

Kościół

Pierwsza decyzja Leona XIV dotycząca współpracowników