Wystarczy skręcić z drogi na Zakopane przy drogowskazie do wsi Ząb. Kilka kilometrów dalej, wspinając się stale ku górze, ujrzymy kościół. Wysoki, strzelisty, smukły jak tatrzańskie świerki. Wtopiony w zwartą ścianę granatowego z tej perspektywy lasu. Prowadzi do niego wąska nitka drogi, przecinająca bajecznej urody krajobraz. Tatry jak na dłoni, wyrastające z dalekich sinych chmur oraz zieloności łagodnych wzgórz i rozległych hal. Do kościoła prowadzi brama, taka jaką górale zwykli budować przy swoich gazdówkach, tylko większa. Bo i tutejsza Gaździna niezwyczajna... Miejsce także. Bachledówka to leśne wzgórze górujące nad rozłożoną niżej wsią Czerwienne. Dawno temu była to jedynie polana, na której zatrzymywali swe tabory Cyganie, ukrywali się zbójnicy, w tym legendarny już Bachleda, chłopi paśli owce. Czasem, jak bajali starzy bacowie, pojawiała się nad wzgórzem dziwna jasność, czasem starcy we wsi słyszeli, jak wiatr niósł od bezludnej wtedy Bachledówki dźwięk dzwonów. Te opowieści spowodowały, że zalesione wzgórze zyskało sobie miano miejsca niemal świętego.
Samotnia synów pustyni
Reklama
W latach 50. pojawili się w tym górskim uroczysku Ojcowie Paulini,
szukający, zgodnie ze swą regułą, ucieczki od zgiełku świata. Zamieszkali
w drewnianym domu, zapisanym zakonnikom przez zamożną wdowę. Dom
miał służyć jako miejsce rekolekcji, refleksji i odpoczynku. Wkrótce
pojawili się na Bachledówce dwaj wielcy kardynałowie: Stefan Wyszyński
i Karol Wojtyła. Obaj chętnie spędzali tam urlopy, odpoczywali, przyjaźnili
się z góralskimi rodzinami, godzinami spacerowali po halach. Tak
wielkie osobowości zawsze pozostawiają swoje ślady nie tylko w ludziach,
ale i w krajobrazie. Przed nowym kościołem stanęły więc dwa popiersia
- kard. Wyszyńskiego i Jana Pawła II - strażników wiary, polskości,
prawdy. Tak ich tutaj nazywają nawet prości ludzie.
Bachledówka szybko przestała być samotnią. Górale z okolicznych
wsi przychodzili do kaplicy - drewnianego domu - na Msze św., nabożeństwa,
spotkania. Swój kościół parafialny mieli daleko, bo we wsi Nowe Bystre.
Lata minęły, nim w 1984 r. kard. Franciszek Macharski ustanowił tu
ośrodek duszpasterski. Teraz należało wybudować kościół. Niewielki,
na ponad 600 parafian. Musiał być - po pierwsze - góralski, po drugie
- jeśli sprawa dotyczy Ojców Paulinów, to z maryjnym wezwaniem Matki
Bożej Częstochowskiej. Tworzyli go od początku artyści o góralskich
korzeniach - inż. arch. Czesław Biały z Nowego Targu i Józef Kulon,
który zaprojektował wnętrze. Wykonawstwa podjęli się najlepsi twórcy
z Podhala. Do prac budowlanych stawało codziennie 30 górali, w tym
kobiety, a także klerycy paulińskiego Seminarium. Nad całością czuwali
bohaterowie pierwszej linii walki - proboszczowie na Bachledówce:
o. Edmund Krynicki, o. Antoni Sąkól i obecny - o. Janusz Kosak. W
1986 r. kard. Macharski wizytował ośrodek i odprawił Msze św. już
w nowym kościele. Dwa lata później ustanowił na Bachledówce oddzielną
parafię. Poświęcenie świątyni miało miejsce jednak dopiero w 1991
r. Dziewięć lat później świątynia doczekała się konsekracji.
Tęsknota za Bogiem
Reklama
27 sierpnia 2000 r. zebranych przed kościołem górali kard.
Franciszek Macharski - konsekrator świątyni - powitał słowami: "...
żeby przez złożenie ofiary poświęcić nowy kościół, ze szczerą pobożnością
weźmy udział w tych świętych obrzędach. Z wiarą słuchajmy Słowa Bożego,
żeby nasza wspólnota odrodzona w źródle chrzcielnym, karmiona Eucharystią,
rosła na duchową świątynię i żyła w nadprzyrodzonej miłości, jaka
nas gromadzi przy jednym ołtarzu".
Chwilę wcześniej witali Księdza Kardynała górale, których
darzy on szczególną miłością: "Wspólnota parafii pw. Matki Bożej
Częstochowskiej wita Cię na Bachledówce, na tej świętej górze, w
sercu Podhala, u podnóża Tatr, którą Bóg wybrał, by wierny lud mógł
się tu gromadzić, oddawać Mu z miłością i pobożnością cześć w Jego
świątyni, przed którą stoimy. Wprowadź nas do niej, niech się rozweselą
serca nasze. Niech ten dzień, wpisany w Rok Święty, stanie się dla
nas, mieszkańców Podhala, czasem obfitych łask, Bożego błogosławieństwa".
Proboszcz parafii - o. Janusz Kosak powiedział: "Konsekracja
jest dopełnieniem świadectwa wiary, jakie przez lata dawali tutaj
Prymas Tysiąclecia - kard. Stefan Wyszyński i Papież przełomu tysiącleci
- Jan Paweł II, gdy jeszcze jako biskup krakowski to miejsce odwiedzał.
Świątynia, która dzisiaj zostanie oddana na własność Wszechmogącemu
Bogu, jest dziełem myśli i pracy rąk ludzkich, ale przede wszystkim
serc wielkiej rzeszy ludzi zaangażowanych w jej budowę".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak staje się świątynia
Ceremonia konsekracji świątyni ma swój specjalny przebieg, uregulowany stosownymi przepisami kościelnymi. Uznawana jest za akt dziejowy, bo podobnie jak człowiek rodzi się raz, tak tylko raz konsekruje się świątynię. Ceremonia trwa więc długo i odbywa się bardzo uroczyście. Każdy jej etap jest wyjaśniany wiernym tak, by w pełni uczestniczyli w misterium. Otwarcie drzwi świątyni, wniesienie do niej księgi Pisma Świętego, namaszczenie ołtarza i ścian świętymi olejami, modlitwa konsekracyjna, poświęcenie wonności i światła, co symbolizuje nagłe zapalenie wszystkich lamp w świątyni, to kolejne części uroczystości wplecione w liturgię Mszy św. Kard. Macharski, który przyznał, że jest rozmiłowany w tym górzystym krajobrazie, mówił w homilii: "Wybraliśmy to miejsce, aby tutaj, na Bachledówce, dokonywać tego, co jest zamiarem Boga wobec nas - na Bachledówce, otwartej na Boga i otwartej na świat".
Kana Galilejska na Bachledówce
"Przeczytaliśmy słowa Ewangelii o Kanie Galilejskiej - przypominał
Ksiądz Kardynał - ze względu na niedawne święto Matki Bożej Częstochowskiej
na Jasnej Górze, które tutaj, na Bachledówce, staje się nieodzownym
wątkiem życia parafii, gdzie duszpasterzują Ojcowie Paulini.
Gody małżeńskie z Kany są znakiem, w którym wyraża się
i w którym formuje to, co jest losem całego Kościoła. Kościół jest
wspólnotą miłości, bo z miłości Boga, który dał swojego Syna, Kościół
staje się Oblubienicą. Maryja wierna miłości Boga służy Jezusowi
i dziełu uświęcenia człowieka. Od Nazaretu, przez Betlejem, Częstochowę
- Maryja jest stale na służbie. Także i tutaj.
Maryja mówi: ´Czyńcie wszystko, co wam powie mój Syn´.
Zostaliśmy włączeni w dialog z Jezusem przez Maryję. Wszyscy jesteśmy
jak tamci słudzy z Kany. Oni jednak znali tylko fakty. My posiadamy
wiedzę, którą daje wiara, że Bóg jest miłością miłosierną, która
stała się ciałem.
(...) Wy wiecie, skąd się wziął ten kościół i od czego
się zaczęła historia tego miejsca - mówił kard. Macharski. - Chcieliście,
żeby Jezus był bliżej. A może było i tak, że chcieliście mieć pewność,
kim jesteście - sługami w tej Kanie Galilejskiej na Bachledówce i
sługami tego znaku, którym jest Wasza wspólnota parafialna.
To miejsce stanie się duchowym pokrzepieniem, orzeźwieniem
i umocnieniem w drodze".
Kard. Macharski podziękował Ojcom Paulinom za to, że
w tak piękny i chrześcijański, głęboki sposób dopowiedzieli dziedzictwo
wybitnych polskich hierarchów - kard. Wyszyńskiego i kard. Wojtyły. "
Wielkie Bóg zapłać dla małej parafii" - zakończył krakowski Kardynał.
Dobrodzieje i dobre duchy
Przyszedł czas na podziękowania. Bo słuszne jest, by w chwili
tak podniosłej przypomnieć nazwiska i postacie ludzi, którzy oddali
budowie świątyni na Bachledówce sporo czasu ze swojego życia. Tak,
dar jest darem bezcennym i wiedział o tym Generał Zakonu Paulinów,
o. Stanisław Turek, który dziękował Bogu za natchnienie dla umysłów
i wsparcie w chwilach trudnych. Dziękował Maryi za to, że na Bachledówce,
podobnie jak na Jasnej Górze, obrała sobie tron. Dziękował Księdzu
Kardynałowi, który od początku jest temu dziełu życzliwy. "Myślę,
że serce Księdza Kardynała większe jest od Giewontu" - stwierdził.
Na ręce miejscowego dziekana - ks. kan. Józefa Ślazyka oraz ks. inf.
Ireneusza Skubisia - redaktora naczelnego Niedzieli i ks. prał. Piotra
Miklasińskiego z Zawiercia - konfratra Zakonu Paulinów złożył podziękowanie
całemu duchowieństwu za życzliwość, obecność i modlitwy. Wyraził
wdzięczność twórcom świątyni, architektom, artystom, budowniczym,
dobrodziejom i wszystkim, którzy materialnie i duchowo odnosili się
do tego dzieła, wspierając je talentem, pracowitością i szczodrością
serca.
Górale, dumni ze swego kościoła, mówili z przekonaniem,
że w tak pięknym miejscu musiała kiedyś stanąć świątynia.
"Po to przecież Pan Bóg stworzył Bachledówkę, żeby mógł
popatrzeć sobie na Tatry, nie inaczej".