Reklama

Niedziela Wrocławska

Nieść radość na drugim końcu świata [WYWIAD]

Aleksandra Mielewczyk

Nie trzeba wiele, aby nieść radość ludziom na drugim końcu świata. O swojej dwuletniej misji na Kubie opowiada nam Aleksandra Mielewczyk.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ks. Łukasz Romańczuk - Twoja podróż na misję rozpoczęła się od poznania wspólnoty “Domy Serca”. Możesz nam przybliżyć działalność tej wspólnoty?

Aleksandra Mielewczyk - Została ona założona we Francji i ma charakter misyjny, co powoduje, że człowiek czujący potrzebę wyjechania na misję ma taką możliwość. Jest ponad 30 domów na całym świecie. Charyzmatem “Domów Serca” jest współczucie i pocieszenie. Staramy się być obecni i stawać się przyjaciółmi osób samotnych czy cierpiących. Można to porównać do postawy Maryi u stóp krzyża. Ona nie walczyła z cierpieniem, ale była przy Jezusie. Tę wspólnotę poznałam podczas moich studiów w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Prowadziłam wtedy program “Westerplatte Młodych”. W moim sercu pojawiały się myśli, aby po zakończonych studiach udać się na misje. Po programie bardzo się zainteresowałam “Domami Serca”. Miałam jeszcze 1,5 roku studiów. Skończyłam je i pojechałam na Kubę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

ks. ŁR: A jak to wygląda z wyborem miejsca? Sama decydowałaś, gdzie chcesz pojechać, czy jest ono wyznaczane?

A.M.: Wolontariusz chcąc wyjechać na misję w liście zobowiązania może napisać miejsce do którego chciałby zostać posłany. np: Chcę pojechać do danego kraju, bo znam tamtejszy język, dana kultura mnie interesuje itp. Na pierwszym spotkaniu wypisałam kraje do których chciałam pojechać, ale po namyśle stwierdziłam, że zawierzę tę sprawę Panu Bogu. Skreśliłam wszystko i zdałam się na Bożą Opatrzność.

Ks. ŁR: Jak wyglądały przygotowania do wyjazdu na misje.

A.M.: Początkowo przygotowanie jest weekendowe. Pierwszy z nich jest informacyjne, gdzie można się wszystkiego dowiedzieć. Następnie jest czas na zastanowienie się i w następnym tygodniu podpisuje się list zobowiązania. Kolejny krok to trzy weekendy formacyjne. Ja robiłam formację letnią, więc przeszłam dwutygodniowy staż lipcowy. Na ten czas wyjechaliśmy do domu na Kaszubach, gdzie mieszka zaprzyjaźniona rodzina opiekująca się dwójką niepełnosprawnych dzieci. Naszym zadaniem, oprócz konferencji mówiących o życiu na misji, zobowiązaniach (życie w ubóstwie, posłuszeństwie i czystości), świadectw wolontariuszy, żyjemy takim rytmem, który obowiązuje w domach misyjnych. Jest to bardzo intensywne życie modlitewne. Uczymy się języka obcego. Poza tym jedna osoba ma dyżur przy osobach niepełnosprawnych, co pozwala uczyć się być przy drugim człowieku, inna odpowiada za liturgię, inna za kuchnię itd.

Reklama

Ks. ŁR: Jakie uczucia towarzyszyły Tobie, gdy nadszedł czas wyjazdu?

A.M.: Powiem szczerze, nigdy nie byłam sama tak daleko. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, co się dzieje. Nie bałam się, bo byłam bardzo podekscytowana tym wyjazdem. Gdy dotarłam na miejsce nastąpiła weryfikacja moich oczekiwań a rzeczywistością. Nie znałam dobrze języka hiszpańskiego, ale liczyłam, że będę mogła porozumieć się po angielsku. Niestety nie było takiej możliwości. Musiałam w pełni zaufać osobom, których nie znałam. Było to trudne, a zarazem piękne. Poza tym było to pełne zaufanie Panu Bogu, że po coś mnie tam wysłał.

Ks. ŁR: Jak wyglądał dzień na misjach?

A.M.: Dni różniły się od siebie. Duża zmiana nastąpiła w czasie pandemii. Szablonowo - wstawałyśmy na 7:00 na Mszę św., która odprawiana była w kościele parafialnym. Idąc sprawnie drogę pokonywało się w ok. 8 minut. Po powrocie do domu modliłyśmy się Jutrznią, następnie jadłysmy śniadanie i do obiadu, czyli do godz. 13:00 miałyśmy czas dla siebie. Można go było zagospodarować na godzinną, prywatną adorację w ciszy, w naszej kaplicy, gdzie znajduje się Najświętszy Sakrament. We wtorki w tym czasie chodziłyśmy do ośrodka dla niepełnosprawnych. Każdego dnia jedna z nas ma dyżur w kuchni i do jej obowiązków należy przygotowanie posiłków, odbieranie telefonów. O 14:00 była sjesta, o 15:00 modlitwa różańcowa. Po różańcu wychodzimy po dwie z naszego domu i odwiedzamy naszych przyjaciół. W ciągu dnia starałyśmy się odwiedzić dwa domy. W soboty wychodziłyśmy do biedniejszej dzielnicy, gdzie bawiłyśmy się w parku z dziećmi, zanosiłyśmy im zabawki. Było o tyle łatwiej, bo jesteśmy już tam znane.

Reklama

Ks. ŁR: Jakie wspominasz najpiękniejsze momenty z Kuby?

A.M.: Nie było to wzniosłe momenty, ale takie najmniejsze, kiedy mogłam otrzeć czyjąś łzę albo moja obecność sprawiła uśmiech na czyjejś twarzy. Są to chwile, które pokazywały mi, że moja obecność tam ma sens. Mam przyjaciółkę o imieniu Rui. Teraz ma 30 lat i choruje na pewne upośledzenie. Jest z Bułgarii i jest adoptowana przez rodziców. Nie wychodzi ona z domu i przez to nie ma wielu znajomych. Było to w dniu jej urodzin na moim drugim roku misji. Z racji jej niepełnosprawności, nie można z nią dużo porozmawiać. Rozmowa polega na podstawowych komunikatach. Cały to popołudnie spędziłyśmy w bardzo prosty sposób. Taniec, gry itp. Na koniec powiedziała nam. “Cieszę się, że przyszłyście, bo inaczej musiałabym spędzić urodziny sama”.

Ks. ŁR: Dwa lata to sporo czasu. Co dały Tobie misje na Kubie?

A.M.: Trzy rzeczy. Moja relacja z Panem Bogiem - intensywne życie modlitewne, środowisko, które pozwoliło mi podejmować tematy związane z wiarą. Nie spodziewałam się, że relacja z Panem Bogiem może być taka osobista i intymna. Mogę śmiało powiedzieć - spotkałam Pana Jezusa twarzą w twarz. To zmienia człowieka. Odkryłam także sprawy dotyczące mojej osoby. Uczę się akceptować swoje słabości i mam wrażenie, że pozwoliłam Panu Bogu wejść w głąb mojego serca. I już nie chcę się ukrywać przed Nim. Trzeci aspekt to relacja z innymi ludźmi - spojrzenie na drugiego człowieka tak, jak widzi go Pan Bóg - czyli docenienie jego piękna i nie ocenianie go. To pozwala mi inaczej patrzeć na moją rodzinę i bliskich.

Podziel się:

Oceń:

2021-02-28 14:00

Wybrane dla Ciebie

Czego tak naprawdę Maryja oczekuje od nas wołaniem z Fatimy?

Karol Porwich/Niedziela

Zapewne każdy z nas słyszał o objawieniach Matki Bożej w Fatimie, ale czy tak naprawdę wiemy, co wtedy Maryja chciała nam przekazać? Czy orędzie fatimskie to tylko historia, wydarzenie, sensacja? Co ono oznacza dla mnie, dla mojego życia?

Więcej ...

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk/pl.wikipedia.org

Święty Maciej był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie.

Więcej ...

XI Majówka w Ogrodach Klasztornych

2024-05-14 16:58
Dwórki św. Jadwigi - jej gród co roku przyciąga dzieci i dorosłych.

Magdalena Lewandowska

Dwórki św. Jadwigi - jej gród co roku przyciąga dzieci i dorosłych.

Zapraszamy serdecznie na wyjątkową majówkę w ogrodach klasztoru Sióstr Boromeuszek w Trzebnicy.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Święci i błogosławieni

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Zachodniopomorskie/ 40-latek z nożem w ręku wszedł do...

Kościół

Zachodniopomorskie/ 40-latek z nożem w ręku wszedł do...

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania