Ciepły wrześniowy dzień miał się ku końcowi. Czerwone słońce
zachodziło nad pożółkłymi koronami drzew, a blady księżyc świecił
nieśmiało, wychodząc na spotkanie nocy.
- Widział pan coś takiego, żeby księżyc świecił w dzień?
- zapytał chłopiec stojącego obok mężczyznę.
- Jaki to dzień? To już wieczór prawie - odpowiedział
mężczyzna. - Rzeczywiście, to czerwone słoneczko tak wygląda, jakby
nie miało najmniejszej ochoty zajść. Przypomina mi to pewną partię
polityczną, która mimo że już się w Polsce narządziła przez prawie
50 lat, to nie ma najmniejszej ochoty zajść za horyzont, chociaż
jej wieczór dawno nadszedł.
- Strasznie pan mota. Nie może pan jaśniej mówić? Nie
rozumiem tej pana grypsery - denerwował się chłopak.
- No dobra, powiem ci, tylko chodź bliżej, bo mam jeszcze
taki nawyk z Peerelu, że na ulicy nie mówię głośno o polityce. Tak
na wszelki wypadek, bo jak byłem w twoim wieku, to kilku moich kolegów
zamknęli w więzieniu za opowiadanie kawałów politycznych - powiedział
mężczyzna.
Chłopak zbliżył się do rozmówcy i po chwili słychać było
jęk zawodu zmieszanego ze zdziwieniem.
- Eeee, no wie pan, przecież to są fajni ludzie, a ich
szef wygląda na młodego Europejczyka i mogę mu nawet wybaczyć, że
ciągle tyje. Ja ich lubię i ludzie ich lubią, bo oni mają siłę, a
pan chce, żeby oni zaszli jak to słońce wieczorem.
- A kartki na cukier, mięso, masło, kaszę, mąkę, buty,
benzynę i wiele innych rzeczy pamiętasz, chłopcze? - zapytał mężczyzna.
- Co to są kartki, to wiem, ale co to takiego kartki
na mięso, to nie mam pojęcia - odparł chłopak.
- Były takie czasy, wcale nie tak dawno, bo kartki na
benzynę to jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych nosiłem w portfelu,
że wszystkiego brakowało. No więc komuniści, bo oni wtedy rządzili,
dawali ludziom takie kartki, gdzie każdy wszystko miał wydzielone
i nie mógł kupić więcej, niż mu władza pozwoliła. W sklepie dawało
się pieniądze i ekspedientka wycinała jeszcze dodatkowo przydziałowy
kupon z takiej kartki - wyjaśniał mężczyzna.
- To pieniądze nie wystarczały, żeby sobie kupić coś
w sklepie? - spytał chłopak.
- Ale skąd, same pieniądze były bezwartościowe - zaśmiał
się mężczyzna. - Na początku lat osiemdziesiątych to nawet papierosy
i wódka były na kartki.
- Wódka i papierosy na kartki? - zdziwił się chłopak.
- Nie mogę sobie tego wyobrazić. Niech mi pan powie, dlaczego tak
było. W szkole na historii uczyli mnie, że kartki to były w czasie
wojny, no bo wszystko szło dla wojska, ale co robiły kartki w trzydzieści
parę lat po wojnie?
- Bo komunizm to był (a właściwie jest, bo na przykład
na Kubie albo w Korei jeszcze ludzi nim uszczęśliwiają) ustrój wojenny.
Wiecznie wszystkiego brakowało, zupełnie jak na wojnie - odparł mężczyzna.
- Ale przecież wojny nie było - zauważył chłopak.
- Jak to nie było? - mężczyzna podniósł głos. - Wojna
była cały czas. Władza walczyła ze społeczeństwem.
- To ludzie nie mogli tego zmienić, jak im się nie podobało?
Wystarczyło przecież zagłosować na inną partię - odparł pewnie chłopak.
- Jakie wybory, jakie głosowanie? Ta wojna na tym właśnie
polegała, że nie było żadnych wyborów. Komuniści rządzili przez prawie
pięćdziesiąt lat i nie było siły, żeby ich od władzy odciągnąć, bo
byli wspierani przez wielkiego brata, czyli przez komunistów ze Związku
Radzieckiego, które to państwo, dzięki Bogu, też diabli wzięli. Na
tym właśnie polega totalitaryzm - mężczyzna zakończył przydługi wywód.
- Dobra, dobra, pan mi tu lekcję historii robi, a to
już przecież nie jest
ważne. Liczy się to, co dziś, a nawet jutro. Co ma wspólnego
to, co mi pan naopowiadał, z tym, na kogo dzisiaj mam głosować? -
pytał chłopak.
- Bo ten fajny, nowoczesny Europejczyk, który ci się
tak podoba, robił karierę w czasach, o których ci opowiedziałem,
a jego koledzy wtedy rządzili Polską - wyjaśnił mężczyzna.
- Niemożliwe! - krzyknął chłopak. - Przecież ludzie by
to wszystko pamiętali, jakby to była prawda.
- No właśnie, nie pamiętają, ale dlaczego, to nie mam
najmniejszego pojęcia. Tej jednej rzeczy nie umiem ci wyjaśnić -
mężczyzna wskazał na czerwoną łunę, która pozostała na niebie po
zachodzącym słońcu.
- Ciekawe zjawisko - zauważył chłopak. - Słońca już nie
ma, za to prawie całe niebo zrobiło się czerwone.
Pomóż w rozwoju naszego portalu