Poprawne diagnozy kryzysu
Oj, kryzys ekonomiczny dotknął łódzki ośrodek TVP. Tajemnicę tę wyjawił kierownik oddziału Janusz Pieńkowski (Rzeczpospolita, 12 września). Jedynym ratunkiem w takiej sytuacji jest poszukiwanie oszczędności. I szef łódzkiej telewizji szansę na ich znalezienie znalazł. Postanowił zwolnić jedną z dziennikarek. Tak się złożyło, że ta sama dziennikarka już wcześniej, na własną rękę, poszukiwała rezerw. Szansę na uzdrowienie finansów telewizji publicznej dostrzegła tam, gdzie większość telewidzów zdaje się je widzieć: w obcięciu wysokich apanaży prezesów TVP. Niestety, jak oceniło kierownictwo, takie i podobne im diagnozy są z gruntu fałszywe. W telewizji dżentelmeni i dżentelmenki o pieniądzach kierownictwa mówić nie powinni. Rezerw można co najwyżej szukać w obcięciu zarobków dziennikarzy. To taka nauczka dla innych. Prawdopodobnie pozostali pracownicy TVP Łódź zrobią teraz zrzutkę na prezesów. Kto da więcej, ten się uratuje.
Znaleźli przyjaciół
Reklama
Skończyły się poszukiwania bratnich dusz w SLD. Polscy postkomuniści odnowili internacjonalistyczną przyjaźń z Kubą. W nagrodę wyjadą do Hawany na festiwal młodzieży kubańskiej, gdzie z wytrwałością będą wsłuchiwali się w kilkugodzinne przemówienie wodza Fidela Castro. (Gazeta Wyborcza, 11 września). Mają jakieś wypaczone upodobania. Choć z drugiej strony - te kubańskie plaże, rum, cygara. Prawdziwie rewolucyjne środowisko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prezydencka sprawiedliwość
Ustawa uwłaszczeniowa nie spodobała się prezydentowi Kwaśniewskiemu, ponieważ miała być niesprawiedliwa. Dawała jednym mieszkania, które inni wcześniej musieli wykupić. Serce prezydenta skrwawiło i ręka podpisała weto. Co więcej, uzasadniając swoją decyzję, sprawiedliwy prezydent wspomniał o swoim mieszkaniu, które za niemałe, ciężko zarobione pieniądze musiał wykupić. Te niemałe pieniądze kilka lat temu to niewiele ponad 150 tysięcy starych złotych za metr kwadratowy - dziś 15 złotych, podczas gdy wtedy normalna, rynkowa cena metra mieszkania, które mógł kupić w Warszawie zwykły Kowalski, była ze 20 razy większa (Życie, 13 września). To taka nowa, prezydencka norma sprawiedliwości.
Pomysłowi samorządowcy
Sejm niby obciął kosmiczne wynagrodzenia samorządowców, ale ci, nie w ciemię bici, posłów przechytrzyli. W bitwie tej na pierwszej linii ognia stoją postkomuniści. W sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego zadecydowali, że będą mogli dawać członkom zarządu nagrody. Za dobrą pracę, oczywiście (Życie, 14 września). I tu nachodzą nas pewne niepokoje. Ponieważ Leszek Miller od dawna przekonuje, że ludzie z SLD to w zdecydowanej większości pracusie, można się więc spodziewać, że nagród będzie co niemiara. Z punktu widzenia podatnika, przynajmniej w województwie kujawsko-pomorskim, lepiej, żeby z definicji pracowite SLD nie wygrywało wyborów. Oszczędzi się na nagrodach.