Reklama

Prosto z Sejmu

Między PRL-em a "Solidarnością"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piszę ten tekst po wielkiej manifestacji za uwłaszczeniem, jaka odbyła się w Warszawie 4 października br. Iluż zgromadziła prawdziwych Polaków, iluż zatroskanych o losy Ojczyzny! Jak jednak fałszywie została ukazana w mediach? A nadto z komentarzem SLD i Leszka Millera, że Marian Krzaklewski kłamie, mówiąc, iż mieszkańcy tzw. Ziem Odzyskanych mogą mieć z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej poważne kłopoty z potwierdzeniem swego prawa własności. Niestety, to SLD kłamie, ponieważ ci politycy dobrze wiedzą, iż państwo polskie w 1945 r. za namową radzieckich towarzyszy nie dało Polakom ze Wschodu na Ziemiach Zachodnich i Północnych pełnej własności, a jedynie wymyśliło akt prawny nazwany wieczystym użytkowaniem na okres 99 lat. Liczące się w międzynarodowych sądach akty własności nie znają takiej formuły prawnej.
Ta manifestacja była też osobistym triumfem Mariana Krzaklewskiego, który w swojej zbyt krótkiej kampanii wyborczej dał się poznać jako człowiek odpowiedzialny i roztropny, mąż stanu na miarę naszych oczekiwań. Jeśli mimo to sondaże wykazują, że ma tylko 7% poparcia, to należy się spodziewać gigantycznej manipulacji podczas samych wyborów. Pisząc więc ten tekst przed wyborczą niedzielą 8 października, mam prawo pomylić się co do wyników, ale nie w ocenie tego, co się w kraju dzieje.
Zakładam jednak, że kilka milionów Polaków nie zainteresowanych dotychczas polityką poszło do wyborów i w efekcie mamy drugą turę, a tym samym dopiero teraz zaczną się prawdziwe zapasy wyborcze. Z całą pewnością będziemy świadkami bezpośredniej debaty telewizyjnej i wreszcie zobaczymy tak naprawdę, co poza wygrażaniem potrafi urzędujący Prezydent. Jak dotąd bowiem znajdował się on pod szczególną ochroną mediów, był pokazywany od najlepszej strony, odpowiadał na wcześniej przygotawane pytania, czytał z komputera swoje przemówienia, miał wokoło eleganckie panie i panów.
Jego kontrkandydatem w drugiej turze, mam taką nadzieje, będzie Marian Krzaklewski, który po raz pierwszy zostanie pokazany jako równy temu pierwszemu, będzie bowiem odpowiadał na te same pytania co A. Kwaśniewski, a wyborcy sami, już bez zniewalających sondaży, zadecydują, który z nich jest mądrzejszy czy nawet przystojniejszy, aby godnie zasiąść na najwyższym urzędzie w państwie.
Nie przesądzając o zwycięstwie M. Krzaklewskiego w drugiej turze wyborów, spróbuję jednak wyciągnąć pewne wnioski dotyczące nas samych. Bo przypomnę - choć 22 października wyłonimy człowieka, który wprowadzi nasz kraj w trzecie tysiąclecie, to jednak pytanie: kim będzie? - jest równie ważne jak to, jakich Polaków będzie reprezentował. Pytanie to sięga głęboko w podział społeczeństwa, jaki jest od dawna, od lat PRL-u. Oto bowiem blisko milion Polaków udało się lub jeszcze w tym roku przybędzie do Rzymu, by uzyskać jubileuszowy odpust zupełny i uradować się widokiem Papieża z Krakowa, tymczasem według sondaży, 37% naszych obywateli deklaruje dziś lewicowe poglądy, jest za aborcją, za przyklepaniem komunistycznych zbrodni, za powrotem urojeń z czasów PRL-u. Ostatni sondaż PBS-u wskazuje ponadto, że na SLD chce głosować 40% Polaków, z czego należy wnioskować, iż ludzie popierający lewicę albo nie zdają sobie sprawy z tego, na kogo i na co chcą głosować, albo większość z nich zamierza zerwać z wyznawanymi wartościami chrześcijańskimi. Potwierdzeniem tych wniosków może być fakt, że w prawyborach w Nysie najwięcej głosów na A. Kwaśniewskiego oddano przed południem, gdy głosowali wierni wychodzący z kościoła. Problem należy więc postawić jasno: skoro SLD razem z A. Kwaśniewskim deklarują, że pierwszą sprawą po objęciu władzy będzie zmiana ustawy o ochronie rodziny, że zostanie wprowadzona aborcja na każde życzenie kobiety, to popierający ich ludzie wierzący powinni wiedzieć, że mają współudział w zabijaniu dzieci nie narodzonych. Dobrze ujęła tę sprawę deklaracja Akcji Katolickiej, w której napisano, że "katolik, oddając głos na kandydata nie mającego nic wspólnego z wiarą, i wartościami z niej wypływającymi, w pewnym stopniu zaparłby się swojej wiary".
Jakbyśmy więc nie spojrzeli na panujące dziś podziały, to przebiegają one między prawicą a lewicą, pomiędzy ludźmi wyznającymi wartości chrześcijańskie a tymi, którzy je odrzucają. Oczywiście, katolicy głosujący na A. Kwaśniewskiego oburzą się w tym momencie na mnie i powiedzą, że oni tak głosują, bo są biedni, zagrożeni bezrobociem, zapomniani przez rząd, a tylko lewica o nich pamięta i obiecuje im poprawę. Faktycznie, nikt tak głośno nie upomina się o biednych, jak lewica. Słyszeliśmy, że prezydent Kwaśniewski obiecał renty dla byłych pracowników PGR-ów, renty dla dzieci poszkodowanych w czasie wojny, mieszkania dla młodych małżeństw! SLD natomiast obiecuje, że jak przejmie władcę, to śmietniki będą służyły tylko do wysypywania śmieci, a nie do wyrzucania noworodków czy wygrzebywania jedzenia. Rozumiem, że dla ludzi biednych i w przeróżny sposób poszkodowanych przez obecną sytuację nie jest argumentem fakt, że na podobnych obietnicach zostało stworzone sowieckie imperium, w którym w imię powszechnej sprawiedliwości i równości zamordowano wiele milionów ludzi. Nie jest też argumentem fakt, że Polska wychodzi dzisiaj z lewicowych absurdów gospodarczych, spłacając codziennie dług E. Gierka w wysokości 8 milionów dolarów (można by codziennie za tę sumę wybudować jedną obwodnicę wokół miasta). Spłacamy też długi SLD z poprzedniej kadencji, kiedy to mnożono bez końca obligacje skarbu państwa, zaciągano wewnętrzne kredyty, by utrzymywać fikcyjne miejsca pracy, dopłacać niebotyczne sumy do kopalń, hut, służby zdrowia, oświaty czy PKP.
Wiem, że nie jest łatwo dzisiaj żyć, ale to wszystko trzeba "odkręcić" i w tym znajduje się istota podjętych reform. Wiem też, że wielu ludzi na kierowniczych stanowiskach nie dorosła do idei społecznej solidarności, do kierowania państwem w nowych warunkach ustrojowych. Czy jednak oddając władzę lewicy, która nie ma żadnego programu dla Polski, chcemy ten dotychczasowy ogromny wysiłek zmarnować? Obietnice wyborcze mają to do siebie, że wszystko kończy się na słowach. Nie obiecujmy więc ludziom, że śmietniki będą służyć tylko na śmieci, skoro w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest minimalne bezrobocie, gdzie od dobrobytu aż głowa boli, gdzie państwo wydaje ogromne sumy na cele socjalne, mimo to kilka milionów osób grzebie po śmietnikach i sypia na ulicy! Nie życzę tego nikomu z Polaków, ale ludzka wolność ma także taką niemiłą stronę. Jak można więc obiecywać, że nie będzie bezdomnych, skoro to SLD uchwaliło ustawę o eksmisji na bruk, to A. Kwaśniewski podpisał SLD-owską ustawę o niekaralności za posiadanie narkotyków na własny użytek, to w minionej kadencji tak manipulowano innymi ustawami, że z jednej strony kierowano pieniądze na pomoc społeczną, a z drugiej wpędzano ludzi w biedę moralną i materialną. Byle interes się kręcił. Szkoda, że w tych kolejnych wyborach znowu dzielimy się na tych, co za PRL-em, oraz tych, co za Polską "Solidarności", tej "Solidarności", która nie jest taka, jaką sobie wymarzyliśmy, i jaka powinna być, ale to jej zawdzięczamy obecną wolność i nadzieję na lepszą przyszłość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Pielgrzymki Kaszub i Warmii

2025-08-12 18:28

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasna Górę dotarły dziś także pielgrzymki „niesione wiatrem” znad polskiego morza i jezior; 42. Warmińska Pielgrzymka Piesza i 43. Gdańska Piesza Pielgrzymka wraz z 40. Pielgrzymką z Gdyni i 44. Kaszubską Pieszą Pielgrzymką.

Więcej ...

Zmarł „brat bliźniak” ks. Popiełuszki, ksiądz Bernard Brien

2025-08-08 11:49
Ks. Bernard Brien odprawia Mszę św. przy relikwiach bł. ks. Jerzego Popiełuszko w rocznicę jego porwania - 19 X 2016 r.

Katarzyna Soborak

Ks. Bernard Brien odprawia Mszę św. przy relikwiach bł. ks. Jerzego Popiełuszko w rocznicę jego porwania - 19 X 2016 r.

To po jego modlitwie nad umierającym François Audelanem w szpitalu w podparyskim Créteil w 2012 roku doszło do nagłego wyzdrowienia pacjenta. Ten – domniemany - cud jest obecnie badany w procesie kanonizacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki.

Więcej ...

Cud nad Wisłą i modlitwa za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli - zapomniany epizod z 1920 r.

2025-08-13 14:48
Św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

Św. Andrzej Bobola

Przed Bitwą Warszawską w lipcu i sierpni 1920 r. w stolicy trwały żarliwe modlitwy za wstawiennictwem jezuickiego męczennika św. Andrzeja Boboli. Jego relikwie, specjalnie przywiezione z Krakowa, były wystawiane na ołtarze i noszone w procesjach, a polscy biskupi zwrócili się z prośbą do papieża o ogłoszenie Boboli patronem kraju. Po zwycięstwie dziękowano mu za orędownictwo. Jednak po II wojnie światowej ten epizod wojny polsko-bolszewickiej został niemal zapomniany. Przypominamy fragment książki Joanny i Włodzimierza Operaczów „Boży wojownik. Opowieść o św. Andrzeju Boboli”.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna przed Wniebowzięciem NMP

Wiara

Nowenna przed Wniebowzięciem NMP

Nowenna przed wspomnieniem św. Maksymiliana Marii Kolbego

Wiara

Nowenna przed wspomnieniem św. Maksymiliana Marii Kolbego

Litania do św. Maksymiliana Marii Kolbego

Wiara

Litania do św. Maksymiliana Marii Kolbego

Jakie relacje buduję z ludźmi?

Wiara

Jakie relacje buduję z ludźmi?

Komunikat o przyczynach zwolnienia z funkcji biskupa...

Kościół

Komunikat o przyczynach zwolnienia z funkcji biskupa...

Samochód wjechał w grupę pielgrzymów. Wśród rannych -...

Wiadomości

Samochód wjechał w grupę pielgrzymów. Wśród rannych -...

Zmarł „brat bliźniak” ks. Popiełuszki, ksiądz...

Kościół

Zmarł „brat bliźniak” ks. Popiełuszki, ksiądz...

Biskup-nominat diecezji radomskiej poprosił o zwolnienie z...

Kościół

Biskup-nominat diecezji radomskiej poprosił o zwolnienie z...

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.