Słońce było nisko, jak na tę porę roku przystało. Właśnie wyszło
zza wieży jasnogórskiej i wędrowało ponad dachami niewielkich parterowych
lub najwyżej jednopiętrowych domów. Drzewa miały już niemal gołe
konary, tylko tu i ówdzie kołysał się na wietrze pożółkły liść. Od
witryny reklamowej znajdującej się w ściance przystankowej wiaty
odbijał się promień słońca. Szyba, za którą umieszczona była reklama,
działała jak olbrzymie zwierciadło. Sam plakat reklamowy był całkowicie
niewidoczny, ukazał się jednak po chwili, kiedy słońce zaszło za
niewielką chmurkę, która zawieruszyła się, nie wiadomo skąd, na bezchmurnym
tego dnia niebie. Kilku młodych wysportowanych mężczyzn i kilka urodziwych
dziewcząt częstowało się papierosami jakiejś nowej marki. Wyglądali
na szczęśliwych. Napis pod reklamą brzmiał: "Spróbuj smaku świata". Napis nad reklamą głosił: "Papierosy powodują raka i choroby płuc". Obok reklamy stał młody chłopak. Mógł być uczniem ostatniej klasy
szkoły średniej lub studentem pierwszych lat studiów. Wyjął z kieszeni
paczkę tanich papierosów, zapalił i zaciągając się głęboko, spojrzał
najpierw na dolny napis, potem na górny, po czym odwrócił się plecami
do reklamy.
- No, jak tam, czujesz smak świata? - zapytał chłopaka
siedzący na ławce kolega.
- Nie, czuję raka w gardle - odparł szorstko chłopak
z papierosem.
Chłopak na ławce roześmiał się, wydając z siebie dźwięki
przypominające końskie rżenie. Po chwili zapytał:
- A jak tam twoja robota? Pracujesz jeszcze u tego faceta,
co przed rokiem?
- Tak, robię tam jeszcze - odparł chłopak z papierosem.
- To musi ci dobrze płacić, skoro tak długo u niego robisz
- chłopak z ławki usiłował wyciągnąć kolegę na zwierzenia.
- E, gdzie tam. Ja tam pracuję, bo nie mam innej roboty
- odpowiedział chłopak stojący przy reklamie papierosów, przydeptując
papierosa obcasem potężnych glanów.
- I nie szukasz? - zdziwił się chłopak z ławki.
- Z moim wykształceniem niewiele mogę w życiu zdziałać
- odparł chłopak spod reklamy. - Zapisałem się na studia zaoczne,
bo za parę lat to bez wyższego wykształcenia będzie można tylko na
bezrobociu siedzieć.
- Ha, ha, ha - rżał dalej kolega z ławki. - Jakoś nie
potrafię sobie wyobrazić ciebie siedzącego nad książkami. Pamiętam
cię ze szkoły, nie lubiłeś się za bardzo uczyć.
- Co ty tam możesz o mnie wiedzieć? Jak trzeba, to potrafię
się uczyć. Żebyś ty wiedział, ilu ja znajomych ze szkoły spotkałem
na tych studiach. Większość z nich prowadzi teraz swoje interesy,
na przykład małe sklepy, a mimo to jeszcze chcą mieć wyższe wykształcenie
- tłumaczył chłopak, wyciągając kolejnego papierosa.
- Widzę, że chcesz posmakować świata, jak na tej reklamie
jest napisane - ironizował kolega z ławki.
- Mam gdzieś reklamy, bo mam swój rozum - odparł chłopak
z papierosem. - A świata chciałbym posmakować... I nawet, żeby trochę
zaoszczędzić, zamierzam rzucić palenie, bo za dużo wydaję na papierosy.
- To może wódki też pić nie będziesz? - rechotał złośliwie
chłopak z ławki.
- Już od dawna nie piję. Od ponad roku kieliszka w ręku
nie miałem - odparł chłopak z papierosem.
- Piwa też nie pijesz? - dziwił się kolega.
- Nie. Mało pracy przez alkohol nie straciłem - odpowiedział
chłopak z papierosem. - Wtedy byłbym już całkiem bez środków do życia.
- No i co z tego? - żachnął się kolega. - Ja już od roku
nie pracuję, bo byle czego robić nie będę, a żyję z renty moich starych.
Przecież rodzice mają jakieś obowiązki względem dzieci. To oni przez
całe życie budowali Polskę, w której ja nie mam teraz pracy. To oni
potem sobie wymyślili, że bez komuny będzie lepiej. No to niech mnie
teraz utrzymują.
- Oj, Zenek, Zenek. Razem do jednej zawodówki chodziliśmy,
a potem do technikum. Wyglądałeś wtedy na łebskiego gościa, całą
klasą rządziłeś, a teraz żyjesz z renty starych rodziców i to chyba
marnej renty - powiedział chłopak z papierosem, kiwając z politowaniem
głową.
- Co cię to obchodzi, z czego ja żyję? - chłopak na ławce
niemal się obraził.
- Masz rację, co mnie to obchodzi. Nie ucz mnie tylko
rozumu, bo sam nim nie grzeszysz - chłopak już miał zgasić papierosa
tak jak poprzednio, na chodniku, lecz podszedł do kosza i tam wrzucił
niedopałek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu