Młodzi czekają na pomoc!
Z różnych ust padają twarde słowa, że młodzież dzisiejsza
jest zła, że z tą młodzieżą już nie da się nic zrobić. Młodzi nie
chodzą do Kościoła, boimy się ich na ulicy, dziewczyny za pan brat
z chłopakami piją piwo, biorą narkotyki. Młodzież żyje rozpustnie.
Temu pokoleniu już nie można pomóc.
Czy na pewno?
Młodzi są jak łąka wczesną wiosną. Po zimie może być
na niej mnóstwo brudu, rozkładających się resztek. Ale w wiośnie
jest taka siła, że wszystko przezwycięży. Zieleń trawy pokonuje zimową
szarość, a kwiaty wyrastają nawet na butwiejących resztkach. W młodości
jest ogromna moc przemiany.
To prawda, że młody człowiek nie wie dzisiaj, czego tak
naprawdę chce. Dlatego trudno mu pomóc. Pomimo tej trudności spróbujmy
jednak szukać sposobów ewangelizacji młodzieży.
Reklama
Zanim spróbujemy wskazać kierunki wysiłków duszpasterskich
Kościoła, najpierw kilka refleksji.
Pierwsza refleksja: w Polsce przez wiele lat wiara była
wartością narodową, kulturową. Była wartością dziedziczną, przekazywaną
w domu, w narodzie jako coś oczywistego, jako społeczna wartość.
Był to pewien zwyczaj chrześcijański.
Diagnozy socjologiczne mówią o zmianach religijności,
nie mówią o upadku religijności w przyszłej Polsce. Zmiany te polegają
na przejściu od religijności dziedziczenia do religijności przeżywanej.
Religijność staje się bardziej doświadczeniem osobistym niż wartością
tradycyjną. Oznacza to, że jeśli ktoś urodził się w rodzinie wierzącej,
to wiara nie zawsze zostaje mu przekazana automatycznie. Dziś człowiek
sam bardziej świadomie chce decydować, wybierać. Jest to przejście
od religijności dziedziczenia do wartości osobistej. Krótko mówiąc
- nie przewiduje się jakiegoś gwałtownego odwrotu od religii, lecz
przewiduje się, że wiara nie tylko będzie przekazywana - jak do tej
pory - przez tradycję, ale bardziej przez osobisty wybór. Świadoma,
osobista decyzja - to kierunek przyszłości ludzi wierzących.
Druga refleksja: istnieje w nas pewien lęk przed sekularyzmem.
Natomiast religioznawcy prorokują wręcz nawrót do elementu religijnego,
ale chodzi tu o religijność dziką, pogańską, którą trzeba nam ewangelizować.
Człowiek przyszłości zawsze będzie szukał odniesienia do Boga, będzie
potrzebował duchowości. Jeśli Kościół nie znajdzie drogi do owego
człowieka i nie pomoże mu odnaleźć Jezusa Chrystusa, to swoje poszukiwania
będzie on realizował poza Kościołem. Widać to na Zachodzie: Kościół
traci na znaczeniu, a religia zyskuje nowe oblicza. Tu rodzi się
pierwsze zadanie dla Kościoła, dla nas:
Szukanie nowych form duszpasterstwa prowadzących do Chrystusa
Reklama
Na uroczystość św. Andrzeja Boboli organizowana jest w Warszawie
procesja ku czci patrona tej metropolii. Idą kanonicy, prałaci, delegacje
parafii niosą feretrony i chorągwie. Lud śpiewa: Święty Andrzeju,
patronie nasz... i tak idziemy na Nowe Miasto.
W majowe ciepłe popołudnie właściciele kawiarni wystawiają
stoliki na zewnątrz. Młodzież, siedząc przy stolikach, pije piwo,
je lody i patrzy na dość liczną grupę modlących się w procesji.
Modli się Kościół tradycyjny, sprawdzony, Polonia semper
fidelis... A młode pokolenie, młody Kościół siedzi w kawiarni i patrzy
ze zdziwieniem, pytając: "Dlaczego oni tak chodzą?"
Wyczuwa się duże napięcie istniejące między ową procesją
a młodą klientelą okolicznych barów. Ci pierwsi patrzą na drugich
ze zgorszeniem, ci drudzy odwzajemniają się mieszaniną zdziwienia
i litości.
Po procesji wróciłem do domu, ale to napięcie nie dawało
mi spokoju. Myślałem sobie - przecież w sierpniu tysiące młodych
ludzi wyrusza na pielgrzymie szlaki do Częstochowy. Dlaczego nie
szli oni dzisiaj z nami?
Zacząłem analizować wyniki swoich badań dotyczących młodzieży.
Współczesna młodzież ceni sobie w życiu najbardziej wolność,
sprawiedliwość, miłość i uczciwość. To wszystko znajduje się przecież
w Ewangelii. Te tęsknoty młodzieży to pragnienia rodem z Ewangelii.
Dlaczego oni nie poszli dziś z nami w procesji?
Nie poszli, bo ta forma bycia, manifestacji Kościoła
jest im obca i trudna do zaakceptowania. Odrzucając jednak owe formy,
nie odrzucają tym samym Ewangelii. Trzeba więc szukać innych sposobów
wyrażania się Kościoła - takich, w których młody Kościół będzie się
czuł "jak u siebie".
Świat nabrał ogromnego przyśpieszenia. Wydaje się, że
Matka-Kościół jakby nie nadążała za swoimi dziećmi.
Trzeba szukać odpowiednich form wyrażania się młodego
Kościoła, a nie trzymać się tylko tych sprawdzonych. Oby uparta obrona
form nie przysłoniła istoty, źródła, po prostu - życia.
Nikt nie ma prawa proklamować ostatecznego końca poszukiwań
sposobu, w jaki ma się wyrażać rzeczywistość Kościoła. A ten, który
miałby do tego prawo - Jan Paweł II - od 1981 r. woła o nową ewangelizację,
co więcej - sam ją przeprowadza z młodzieżą. Po ostatnim spotkaniu
młodzieży z Ojcem Świętym na Tor Vergata jeden z publicystów powiedział: "
Papież-Włoch nigdy by tak laską nie machał".
Być może, ale dodajmy, że żaden z papieży tak z młodzieżą
nie rozmawiał, tak się z nią nie porozumiewał i nie gromadził tylu
milionów dla Chrystusa.
Dlaczego tak się dzieje? Bo pomiędzy Janem Pawłem II
a młodzieżą jest autentyczny kontakt. Papież rozmawia z dwoma milionami
młodych ludzi - i jest w tym bezpośredniość, autentyczny dialog,
personalny kontakt, czyli właśnie nowa forma przeżywania i wyrażania
się młodego Kościoła.
Chrześcijaństwo ukazuje się w ten sposób nie tylko jako
doktryna, ale jako życie - fascynujące życie. A zatem - trzeba szukać
form, które prowadzą do życia, życia w Kościele i życia Kościołem.
Jak ich szukać? Wydaje się, że w tym celu trzeba nabyć odwagi pytania
- nawet młodzieży.
W pamiętnym sierpniu 1980 r. podczas strajku w Stoczni
Gdańskiej wśród dyskutowanych żądań "Solidarności" była sprawa Mszy
św. radiowej. Wtedy wicepremier Jagielski odpowiedział Lechowi Wałęsie: "
Wie Pan, sprawa Mszy św. to sprawa Kościoła. Trzeba zapytać Kościół
o to, czy sobie tego życzy". "Dobrze - odpowiedział Wałęsa - proszę
zaczekać." Wyszedł do ludzi zebranych przed bramą Stoczni i strajkujących
stoczniowców i zapytał: "Czy chcecie radiowej Mszy św. w niedziele?". "Tak - wołali wszyscy. - Chcemy". Lech Wałęsa wrócił do sali i
powiedział: "Kościół się wypowiedział - słyszał Pan? Chcą!".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czego chce dziś młody Kościół?
Czy ktoś o to pyta? Trzeba pytać, bo Duch Święty tchnie, kędy
chce.
Nie chodzi o to, by dogadzać młodzieży, dostosowywać
Ewangelię do ludzkich zachcianek. Wiara, którą głosimy, jest ciągle
ta sama, ale forma, sposób jej przekazywania ulega zmianie. Szukanie
tych nowych form przekazu jest zaś zadaniem, przed którym Kościół
nigdy się nie uchylał. Zmierzył się z nim św. Paweł, gdy zastanawiał
się, jak przemówić do Ateńczyków; zmierzył się z nim ks. Ignacy Kłopotowski,
zakładając Zgromadzenie Sióstr Loretanek po to, by prasie brukowej
przeciwstawić prasę katolicką. Z tym zadaniem zmierzyć się musi każdy
duszpasterz. Bo Dobry Pasterz szuka sposobu dotarcia do tych, których
kocha. Już nie wystarczy prowadzić duszpasterstwo zachowawcze - szukanie
nowych form to ofensywa duszpasterstwa.
Nowy styl ewangelizacyjny
Przez wiele lat w duszpasterskiej posłudze dominował model
ewangelizacji jako monologu. Struktura tego modelu ewangelizacji
jest jednokierunkowa: Kościół poucza świat, który jest zły. Monolog
winien być zastąpiony, a może lepiej dopełniony modelem inkulturacyjnym.
W modelu tym stosuje się metodę dialogu.
Zgodnie z zasadą dialogu, Kościół ewangelizując uczy
i jednocześnie uczy się. Mówi i zarazem wsłuchuje się w głos świata,
w vox temporis jako vox Dei, rozpoznaje znaki czasu i interpretuje
je w świetle Ewangelii.
Prawie 30% młodych ludzi stwierdza, że "jedno jest pewne:
dzisiaj nie może być to nauczanie, w którym osoby głoszące Dobrą
Nowinę będą stwierdzały, że tylko one mają rację i trzeba wierzyć
w to, co głoszą. Bóg wzywa do wiary, ale nie chce jej nikomu narzucać.
Do człowieka należy wybór. Dlatego trzeba z nami rozmawiać, a nie
krzyczeć, żebyśmy mogli zrozumieć to, co mamy wybrać" - uczennica
II klasy liceum.
"Księża traktują nas czasami, jakbyśmy byli dziećmi"
- pisze uczeń III klasy technikum. - "Uważają, że wiedzą wszystko,
więc nam każą tylko wierzyć w to, co mówią. Ten sposób mówienia o
Bogu jest dziś nie do przyjęcia. Trzeba z nami rozmawiać o Bogu,
ponieważ mamy pytania i wątpliwości".
Otwarcie na świat jest postawą ewangeliczną, a dialog
cnotą chrześcijańską - przypomniał Paweł VI w encyklice Ecclesiam
suam.
Znane są w Polsce tzw. uniwersytety ludowe, organizowane
w celu edukowania różnych środowisk, a szczególnie rolników. Jeszcze
niesie się echem papieskie wezwanie do organizowania "laboratoriów
wiary". A czemu nie można w parafii bądź dekanacie raz w miesiącu
czy tygodniu organizować dyskusji, wykładów na tematy religijne -
szczególnie te trudne do przyjęcia albo dyskusyjne... Parafialny
instytut myśli chrześcijańskiej - instytut wiary - jak stosować Ewangelię
w życiu...
W metodzie pracy nie chodziłoby o to, aby występować
z gotowymi receptami na szczęście, ale by usłyszeć najpierw ludzkie
potrzeby, a dopiero potem pomóc w ich zaspokajaniu. My, którzy odnaleźliśmy
drogę do Pana Boga, tym innym chcemy z góry narzucić to, cośmy sami
odkryli.
Nie indoktrynacja, ale inkulturacja wiary.