KS. PAWEŁ BEJGER: - Nie trzeba uważnie wpatrywać się w szklany ekran, aby dojść do przekonania, że coś dziwnego dzieje się z polską telewizją. Mówią o tym bardzo głośno pewne autorytety: Marek Jurek, Ryszard Bender, Piotr Jaroszyński; mówią o tym także księża biskupi. Co w takim razie dzieje się z telewizją?
KRYSTYNA CZUBA: - Krótko moglibyśmy powiedzieć, że dzieje się bardzo źle. Telewizja publiczna, czyli ta, która utrzymuje się za pieniądze podatnika, została zdecydowanie zdominowana przez polityczne gremium związane z SLD i z liberalną częścią Unii Wolności i PSL. Tak wygląda telewizja. Jest ona na dzień dzisiejszy bardziej polityczna niż publiczna. Drugi aspekt to założenia programowe telewizji. I tu widzimy, że promuje ona zdecydowanie programy liberalne, lewicowe politycznie, ale to, co wydaje się bardzo groźne, to programy lewicowe moralne i edukacyjne.
- Może powiedzmy wyraźnie, kto odpowiada za tak zły stan naszej telewizji?
- Odpowiedzialna za ten stan jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w której rządzi SLD, UW, PSL i przewodniczący KRRiT Juliusz Braun. Podobna sytuacja przedstawia się w Polskim Radiu. Może jest tam trochę lepiej, ale też jesteśmy świadkami pewnych, mówiąc delikatnie, niejasnych sytuacji. Aby nie być gołosłownym, przytoczę tu audycję radiową Sygnały dnia. Przecież tam prawie każdego dnia gości ktoś z lewicowców, liberałów. A chyba nie ma takiego tygodnia, aby nie wypowiadał się Leszek Miller, który - jak zawsze - ma receptę na rozwiązanie każdego problemu.
- Boję się zadać to pytanie i boję się odpowiedzi na nie, ale czy w takim razie jest jakaś szansa, aby to wszystko zmienić?
- Powiedziałabym, że szansa jest bardzo minimalna. Zmiana możliwa jest wtedy, gdy zostanie negatywnie oceniona praca KRRiT. Senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu przez trzy lata odrzuca sprawozdanie z działalności KRRiT, udowadniając, że telewizja nie służy dobru publicznemu. Jeżeli tak faktycznie jest, to trzeba rozwiązać Radę i ogłosić nowe wybory. Aby jednak tak się stało, musi to jeszcze zatwierdzić Sejm, a tu koalicja SLD-UW-PSL nigdy tego nie uczyni. Nawet gdyby stał się cud i Sejm by to zatwierdził, to na pewno nie podpisze tego prezydent. Widzi Ksiądz zatem, jakie są potężne obwarowania, przeszkody, których w chwili obecnej nie można pokonać.
- KRRiT z telewizją swoje, senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu z odpowiedzialnością za naród swoje, a najbardziej cierpi człowiek, rodzina. Już od bardzo dawna widzę, że trwa chamska wręcz walka o człowieka.
- Ta walka rzeczywiście trwa długo. Dobrym rozwiązaniem byłoby powołanie zarządu komisarycznego. Wielu na pewno krzyczałoby, że to nie jest w duchu demokracji itd. Ale zauważmy, że zarzuty wobec telewizji są bardzo poważne. Są to zarzuty typu finansowego: korupcji, wysokich pensji, które NIK stwierdził. Społeczeństwo powinno wiedzieć, że pensje pracowników zarządu telewizji są kilkakrotnie większe od pensji parlamentarzystów.
- Pan Kwaśniewski uczył nas, abyśmy nie patrzyli wstecz, abyśmy nie żyli historią. Ja mam inny pogląd i chcę, abyśmy wrócili do tematu: Rola telewizji w kampanii prezydenckiej 2000.
- Bardzo dziękuję Księdzu za to pytanie. Niedawno zwołałam senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu, której przewodniczę, aby zająć stanowisko w sprawie tego, co miało miejsce w kampanii prezydenckiej. Na to spotkanie zaprosiłam KRRiT. Przybył pan Graboś z SLD, członkowie KRRiT: Marek Jurek i Jarosław Selin, byli przedstawiciele rady programowej telewizji. Na spotkaniu pokazałam spektakl o niesprawiedliwym zachowaniu TV wobec niektórych kandydatów na urząd prezydencki. Konkret: wywiad Gembarowskiego z Krzaklewskim i wywiad Gembarowskiego z Olechowskim. Ocena tego może być tylko jedna. Podsumowując ten temat, chcę powiedzieć, że październikowe wybory wygrała telewizja i to prezydencka telewizja z Robertem Kwiatkowskim na czele, nie społeczeństwo.
- Dlaczego ludzie - Pani zdaniem - tak naiwnie dają się manipulować środkom przekazu?
- "Kto z kim przestaje, takim się staje". Dorosły Polak spędza dziennie przed telewizorem 4,5 godziny. To musi się odbić na psychice każdego człowieka.
- Oprócz telewizji publicznej na rynku pojawiły się telewizje komercyjne. Jak Pani ocenia ich pracę?
- Z listów, które do mnie przychodzą od telewidzów, wynika jednoznacznie, że są to stacje telewizyjne, dla których liczy się tylko pieniądz zdobyty obojętnie jaką drogą, byle szybko i jak najwięcej.
- Czy możemy dzisiaj liczyć na coś, co nazywa się etyką dziennikarską?
- Spotykam takich dziennikarzy, którzy żyją etyką dziennikarską, działają etycznie. Ja sama uczę dziennikarskiej etyki na Uniwersytecie Kard. Stefana Wyszyńskiego. Proszę sobie jednak wyobrazić, że nie ma nawet podręcznika, z którego studenci mogliby uczyć się zasad etycznych.
- Jaka jest przyszłość środków społecznego przekazu dla nas, dla ludzi wierzących, dla ludzi końca XX wieku?
- Telewizja cyfrowa, która wchodzi szybko na nasz rynek, stawia sobie cel, aby zdobyć za wszelką cenę człowieka, aby go odpowiednio uformować, po swojemu. Nie można powiedzieć, że telewizja to dziecko diabła, ale trzeba uczyć się korzystać z telewizji, korzystać, a nie dać się zniewalać.
- Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu