Reklama

Jak być przekonywającym?

Niedziela Ogólnopolska 2/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Młodzi czekają na pomoc!

Z różnych ust padają twarde słowa, że młodzież dzisiejsza jest zła, że z tą młodzieżą już nie da się nic zrobić. Młodzi nie chodzą do Kościoła, boimy się ich na ulicy, dziewczyny za pan brat z chłopakami piją piwo, biorą narkotyki. Młodzież żyje rozpustnie. Temu pokoleniu już nie można pomóc.

Czy na pewno?

Młodzi są jak łąka wczesną wiosną. Po zimie może być na niej mnóstwo brudu, rozkładających się resztek. Ale w wiośnie jest taka siła, że wszystko przezwycięży. Zieleń trawy pokonuje zimową szarość, a kwiaty wyrastają nawet na butwiejących resztkach. W młodości jest ogromna moc przemiany.

To prawda, że młody człowiek nie wie dzisiaj, czego tak naprawdę chce. Dlatego trudno mu pomóc. Pomimo tej trudności spróbujmy jednak szukać sposobów ewangelizacji młodzieży.

Głosząc słowo - rozmawiać o Bogu

Bardzo często mamy do czynienia z młodzieżą ochrzczoną, a jednak albo już, albo jeszcze niewierzącą. Tego rodzaju słuchacze nie są ciekawi Boga ani prawd wiary. Ich to po prostu nie interesuje. Chcemy mówić o Bogu tym, którzy nie są ciekawi Boga.

Jak do nich mówić?

Reklama

Jedną z wielu metod ewangelizacji jest przepowiadanie, w którym dominuje odwoływanie się do argumentów prawdy naturalnej. Bez względu na ich wiarę trzeba na płaszczyźnie życiowej wykazać, że jest im to potrzebne. Jeśli jest potrzebne - to istnieje szansa, że posłuchają.
Druga metoda to przemiana myślenia słuchaczy tak, by wyrwać je z funkcjonujących schematów. Chodzi o to, aby pobudzić ich do myślenia i pokazać, że można inaczej - myśleć i czynić. A więc mamy zaniepokoić, poruszyć i zostawić - czas zrobi resztę... Tego rodzaju kazania, homilie nie kończą się w kościele. Najciekawsze trwają po zakończeniu Mszy św., kiedy stają się treścią osobistych rozmów, indywidualnych wyjaśnień.
56% młodzieży sugeruje, że język dialogu byłby wskazany w przekazywaniu Ewangelii.
"Aby zainteresować drugiego człowieka osobą Boga, nie można być natarczywym i prawić morały - mówi uczennica liceum ogólnokształcącego. - W ten sposób można tylko odstraszyć od Boga". My wiemy, że nie ma pełnej ewangelizacji bez głoszenia tego, co trudne. Jeśli tego nie rozumiemy albo trudno się nam z tym pogodzić, to gdzie i kogo będziemy pytać i prosić o radę?
"Jakaś forma dialogu w głoszeniu Prawd Objawionych przydałaby się naszemu pokoleniu" (uczennica III klasy LO).
Podobnie twierdzi uczeń III klasy ZSZ: "Potrzebna jest dyskusja o Bogu. Ona angażuje i daje konkretne odpowiedzi na miarę naszych potrzeb i oczekiwań".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mówić sobą

Potrzebujemy bardziej świadków niż nauczycieli.
Podczas wizytacji kanonicznej parafii Biskup odwiedził jedną ze szkół średnich. Zorganizowano na sali gimnastycznej spotkanie młodzieży z Biskupem. W swoim wystąpieniu Biskup zachęcał młodzież do życia według Ewangelii. Przemówienie przerodziło się w rozmowę. Młodzież przyznała, że Ewangelia jest fantastyczna. Jako idea porywa, ale żyć według niej jest niemożliwe. Biskup przekonywał, podając przykłady z życia.
W pewnym momencie jeden z uczniów przerwał uzasadnienie Biskupa i zapytał: "A jak Ksiądz Biskup żyje Ewangelią?".
Na sali zapanowała głęboka cisza. Po chwili Biskup spokojnym tonem odpowiedział: "Ja mam twarde kolana od modlitwy. Jeżeli chcesz, to ci pokażę". Cisza była jeszcze głębsza. A potem rozmawiali ze sobą tak, jakby od dawna się znali.
Kolana twarde od modlitwy - przekonywający argument.
Pokaż mi, jak żyjesz - a wtedy będę cię słuchał.
Nie bez znaczenia jest fakt, że na pytanie: jakiego języka używać w głoszeniu kazań - 34% młodzieży odpowiedziało: języka czynu.
"Człowiek, który ma nauczać drugich o Bogu, musi przede wszystkim o Nim świadczyć - o tym, co głosi, winno świadczyć jego życie. Niestety, przekaz wiary niekiedy kończy się na kazaniu w kościele" (uczeń II klasy
technikum).
Uczennica III klasy liceum mówi: "Aby Boga głosić, trzeba Go najpierw mieć głęboko w sercu. Kazania księdza żyjącego słowem Boga będą do nas przemawiać i trafiać choćby język szwankował".
Słowa tracą na wartości, jeśli nie są poparte autentycznym życiem. "To przecież nie przypadek - pisał uczeń III klasy liceum - że Matka Teresa z Kalkuty poruszała sumienia wszystkich, od inaczej wierzących po niewierzących; nikogo nie nawracała i nie nakłaniała do przyjęcia chrztu. Po prostu służyła i przemieniała serca ludzi; nieraz na chwilę przed śmiercią czyniła ich lepszymi, a tym samym zbliżała ich do Boga, który jest Miłością".
A nam się wydaje, że słowem zrobimy wszystko, że przekażemy to, co chcemy, że przekonamy wątpiących.
Zaintrygowany postawą przepowiadającego młody człowiek rozpoczyna najpierw dialog ze sobą: Dlaczego ten człowiek tak żyje? Co w nim jest, że on tak się zachowuje? Nie tyle słowo, ile postawa wypowiadającego to słowo może przekonać, zatrzymać młodego człowieka w biegu donikąd, pobudzić do refleksji, do wejścia w głąb siebie.
Ludzie nie chcą doktryny o Bogu, ludzie chcą żywego Boga.

Kochać, a później nauczać

Głosząc homilie, kazania, katechezy, mamy na uwadze przede wszystkim argumenty intelektualne. Zaś kluczem do ewangelizacji współczesnego człowieka jest serce. Ludzie nie chcą być "naprawiani" - chcą być najpierw akceptowani. Ludzie są zgłodniali serdecznych kontaktów, życzliwości ludzi. Tęsknią za miłością. Dlatego życzliwość i serdeczność wobec ludzi otwiera ich serca. Każdy może je zdobyć. Środki są bardzo różnorodne w zależności od konkretnej sytuacji i od otoczenia, w jakim żyje człowiek. Ale jest jeden środek zupełnie fundamentalny. Wyraża go znana dewiza kard. Newmana: "Serce przemawia do serca".
Chodzi o to, aby najpierw zdobyć zaufanie ludzi, a dopiero potem naprawiać ich życie. Kiedy mówimy o przepowiadaniu, myślimy najczęściej o sferze argumentów intelektualnych, które mogłyby przekonać. Nie można zapominać o sercu.
Pascal mówił: "Serce ma swoje racje, których umysł nie jest w stanie pojąć". Wiara jest w znacznej mierze dziełem serca, nie tylko umysłu. Aby móc budzić taką wiarę - trzeba kochać ludzi.
Przekaz miłości otwiera na Słowo Boże.
Trzeba więc najpierw kochać, a później nauczać.
Kiedyś ks. Bronisław Piasecki zapytał w sobotę wieczorem swojego proboszcza w Izabelinie - ks. Aleksandra Fedorowicza, co jutro powiedzieć ludziom podczas kazania. - "Powiedz im, że ich kochasz. A jeśli ich nie kochasz, to nic nie mów" - odpowiedział.
Jak przepowiadać, aby słowa były przekonywające?
AndreM Frossard stwierdził: "Podobnie jak nie wystarczy studiować malarstwa, aby być malarzem, jak nie wystarczy studiować fizyki, aby być fizykiem. Nie wystarczy nauczyć się teologii, aby być teologiem, trzeba jeszcze nauczyć się Boga".
Dodajmy:
Tylko ci mogą przekazać Pana Boga drugiemu, którzy sami z Nim coś przeżyli.

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

Więcej ...

Podkarpackie: Ewakuacja pociągu Przemyśl-Kijów

2025-12-13 14:29
ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

Adobe Stock

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

Ok. 480 osób ewakuowano z pociągu relacji Przemyśl-Kijów po tym, jak służby dowiedziały się o potencjalnym zagrożeniu dla pasażerów. W pociągu nie znaleziono żadnych niebezpiecznych przedmiotów - podała policja, która wcześniej otrzymała zgłoszenie o możliwym podejrzanym pakunku na pokładzie.

Więcej ...

Błogosławiona lekarka i błogosławiona pielęgniarka w kaplicy szpitalnej

2025-12-14 19:26
Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

Magdalena Lewandowska

Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

– Postawa tych dwóch błogosławionych kobiet jest dziś przypomnieniem, że nadzieja rodzi się tam, gdzie człowiek nie zostaje obojętny na cierpienie innych – mówi ks. Krzysztof Jankowski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy...

Kościół

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy...

Kalendarz Adwentowy: Ogień Eliasza, światło Jana

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Ogień Eliasza, światło Jana

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Św. Jan od Krzyża

Kościół

Św. Jan od Krzyża

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos,...

Wiara

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos,...

Oświadczenie rzecznika diecezji pelplińskiej w związku z...

Kościół

Oświadczenie rzecznika diecezji pelplińskiej w związku z...

Zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy - jasnogórski kapelan...

Kościół

Zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy - jasnogórski kapelan...

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Kalendarz Adwentowy: Pokój jak rzeka, serce jak dziecko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Pokój jak rzeka, serce jak dziecko