Jezusowe słowo "dziś" z Nazaretu, sprzed 1970 lat, jest także
naszym hasłem w tym rozpoczętym pierwszym roku trzeciego tysiąclecia.
Bo jeżeli drogą naszej wiary jest Jezus, musimy z uwagą słuchać Jego
Ewangelii, wpatrywać się w Niego, iść za Nim. On jest miarą, według
której trzeba oceniać nasze życie. Pan Jezus jest obecny w swoim
i w naszym Kościele. Czy moja wiara pomaga mi rozwiązywać problemy,
zarówno te moje, osobiste, rodzinne, jak również i te wielkie dzisiejszego
świata, w którym żyję?... W minionym Roku Jubileuszowym, który Kościół
w skali tysiąclecia przeżywał po raz drugi, wiele razy słyszeliśmy,
że był to "rok łaski od Pana". Czy ten rok przyniósł ubogim dobrą
nowinę, więźniom wolność, niewidomym przejrzenie, uciśnionym wyzwolenie?
Swoim słuchaczom-rodakom Jezus przedkłada trudne pytania, by na nie
sami sobie odpowiedzieli: Dlaczego Eliasz jest posłany nie do rodaków,
lecz do wdowy w Sarepcie Sydońskiej? Dlaczego Elizeusz uzdrawia Naamana
Syryjczyka, gdy także w Izraelu było wielu chorych na trąd? Dlaczego
proroków Pana odrzucają ich rodacy?...
Pewien duszpasterz wspomina, jak otrzymał adres starszego
mężczyzny od dawna chorego, który chciał z nim porozmawiać. Umówiony,
przychodzi. Zastaje przygotowaną kawę i rozmowa jest długa, ale raczej
towarzyska niż duszpasterska. Przed pożegnaniem ksiądz jest zaproszony
na następne spotkanie i wówczas trochę nieśmiało dodaje, że może
przy tej okazji spowiedź... O umówionej godzinie kapłan staje przed
domem, ale przez uchylone okno słyszy głos owego mężczyzny: Niech
się ksiądz nie trudzi... takich odwiedzin ja nie potrzebuję. Pan
Jezus został wyrzucony z Nazaretu, ów kapłan tylko nie przyjęty,
mimo że owo "dziś" było tak samo aktualne, jak tam w Nazarecie. Dla
tego człowieka końca XX wieku, tak samo jak dla Jezusowych rodaków,
Jego orędzie to było "za wiele". To była poprzeczka za wysoko ustawiona...
Fragment proroctwa Izajasza, który Pan Jezus odczytał, nazwalibyśmy
dziś Jego programem mesjańskim dla ubogich, więźniów, niewidomych,
uciśnionych. Dziś wielu może to nazwać programem społecznym, ale
bez odwoływania się do "roku łaski od Pana". Gdybyśmy jednak na tym "
socjalnym" aspekcie poprzestali, byłby to kierunek ku sekularyzacji
chrześcijaństwa. Angielski pisarz Clive Lewis w jednym ze swoich
opowiadań satyrycznych pisze o diable-komendancie i o diable-podkomendnym.
Diabelski przywódca tak mówi do swojego podwładnego: Dla nas chrześcijaństwo
ma być tylko środkiem do celu. Tym celem są nasze sprawy.
Dziś łatwo zauważamy smutny kontrast między radosnym
hymnem o miłości św. Pawła a wyrzuceniem Pana Jezusa przez rodaków.
Jezus przychodzi do nich z miłością łaskawą, cierpliwą, która nie
zazdrości, nie szuka swego, nie czeka na oklaski, a oni tylko przyświadczają
Mu. A przecież powinni Go kochać. Był przecież dobrym synem, dobrym
kuzynem, sąsiadem, najlepszym człowiekiem. Zamiast rachunku sumienia,
który im Pan Jezus proponuje, wpadają w gniew, bo On mówi nie według
ich myśli i wyobrażeń i takie same prawa jak rodakom przyznaje jakiejś
tam wdowie z Sarepty i Syryjczykowi. A Jezus tak wówczas, jak i dziś,
wszystkim narodom głosi rok łaski od Pana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu