Tę prawdę przypomina nam adhortacja apostolska o powołaniu
i misji świeckich w Kościele i w świecie w łączności z duchowieństwem
i osobami życia konsekrowanego. Cierpiący człowiek jest godzien szacunku:
Chrystus swoim przykładem i nauką wzywa nas do naśladowania ewangelicznego
miłosiernego Samarytanina. Spośród tych cierpiących na szczególną
uwagę zasługują chorzy na trąd. Im właśnie jest poświęcona ostatnia
niedziela stycznia.
Na Krakowskim Przedmieściu Warszawy, na frontonie budynku
Caritas widnieje wzruszające słowo Seneki: RES SACRA MISER - Nieszczęśliwy
to istota święta! Nie wystarczy współczuć trędowatym, trzeba im służyć.
Wbrew zastarzałym przeświadczeniom trąd jest w początkowym stadium
choroby uleczalny. Nie jest też prawdą, że ta groźna choroba jest
najbardziej zaraźliwa, jakkolwiek spowodowała ona śmierć takich bohaterów,
jak ojciec Beyzym czy ojciec Damian, którzy ofiarnie służyli trędowatym.
Znamienne, że chorzy na trąd umierają raczej z głodu niż z powodu
choroby.
Za naszych czasów opiekunką trędowatych była Matka Teresa
z Kalkuty, przez założone przez nią Zgromadzenie Misjonarek Miłości.
Bez rozgłosu służą one wszelkiej biedzie, również trędowatym. Był
jeszcze ktoś, kto swoją postawą i działalnością służył trędowatym,
angażując do walki z tą chorobą społeczeństwo całego świata i wielkich
polityków. Czynił to z niesłychaną odwagą. Był to Raoul Follereau.
Urodzony w 1903 r. we Francji był znakomitym poetą i dramaturgiem.
Niektóre z jego sztuk teatralnych grano po tysiąc razy. Przede wszystkim
jednak poświęcił swój talent i umiejętności oraz energię na rzecz
walki z nędzą i niesprawiedliwością. Najbardziej wsławił się jako
przyjaciel trędowatych. 32 razy okrążył kulę ziemską, by służyć w
95 krajach świata dotkniętych "najboleśniejszą, uciśnioną raną świata". To człowiek, który z niesłychaną odwagą i serdecznością oraz kompetencją
tulił do siebie trędowatych.
Jemu to zawdzięczamy, że właśnie ostatnia niedziela stycznia
każdego roku jest dniem chorych na trąd, obchodzonym w 127 krajach
całego globu. Mimo że wiele już uczyniono, by ulżyć tym nieszczęśliwym,
nadal ok. 15 mln ludzi cierpi i umiera z powodu trądu. Celem Dnia
jest osiągnięcie tego, by trędowaci byli leczeni jak wszyscy inni
chorzy, z poszanowaniem ich godności. Jak wstrząsająco brzmi apel
Raoula Follereau: "Trędowaci? W dwudziestym wieku istnienia chrześcijaństwa
znalazłem ich w więzieniu, między obłąkanymi, zamkniętych na niedostępnych
cmentarzyskach albo skoszarowanych na pustyni, otoczonych kolczastymi
drutami ze strażniczymi wieżyczkami i karabinami maszynowymi.
Trędowaci? Widziałem ich nagich, wyjących, wygłodzonych,
zrozpaczonych. Widziałem ich rany rojące się od much, ich cuchnące
nory, puste apteki i strażników z karabinami".
Raoul Follereau kończy drastycznym apelem: "Wielka lekcja
´batalii z trądem´ polega na prawdzie, że bez miłości wszystko staje
się niemożliwe, a z miłością wszystko jest możliwe. (...) Jeżeli
nie jesteś oburzony i nie czujesz wyrzutów sumienia, że na 15 mln
ludzi dotkniętych trądem (chorobą mało zakaźną i uleczalną - dodaje
ten działacz) 12 mln do dziś nie ma żadnej opieki, żadnej pomocy,
nie spotyka się z miłością, TO PRAWDZIWYM TRĘDOWATYM JESTEŚ WŁAŚNIE
TY".
Czy tylko do Jezusa skierowane są słowa trędowatego: "
Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić" (Mt 8, 2)? Zbawiciel odparł
tym słowem, które Bóg wypowiedział w dniu stwarzania: Chcę! Uzdrowionemu
kazał milczeć. Trędowaty nie mógł milczeć. I dziś nie może.
Pomóż w rozwoju naszego portalu