Obok konstelacji Pegaza, wysoko na południowo-zachodnim niebie,
rozpoznajemy piękny gwiazdozbiór Andromedy. Tu znaleźliśmy tajemniczą
i ledwie widoczną mgiełkę - słynną Wielką Mgławicę M31, opisaną w
zeszłym tygodniu. To niepozorne miejsce jest gigantycznym zgrupowaniem
miliardów gwiazd, odległym aż o 2,25 miliona lat świetlnych od nas.
Ta jedna z najbliższych nam galaktyk jest najdalej położonym obiektem
widocznym jeszcze gołym okiem z Ziemi. Ma spiralny kształt spłaszczonego
dysku o średnicy 130 tysięcy lat świetlnych, a masa tej niepozornej
i ledwie widocznej "mgiełki" jest aż 360 miliardów razy większa od
masy naszego Słońca.
Dziś opowiem o kometach, które często wśród ludzi budziły
grozę, ponieważ pojawiają się i znikają w sposób nieprzewidywalny.
Jasne komety mogą ciągnąć za sobą na niebie piękny długi warkocz.
Przez wiele stuleci uważano je za zwiastuny nieszczęść - wojen, epidemii
lub głodu. Dzisiaj wiemy, że są naturalnymi składnikami naszego Układu
Słonecznego. Poruszają się po eliptycznych orbitach wokół Słońca,
podlegając podstawowym prawom fizyki. Miliardy lat spędziły w mroźnych
i dalekich rejonach kosmosu, zbudowane są więc z zatopionych w lodach
skałek. Podczas zbliżania się do Słońca kometa nagrzewa się i lód
zaczyna parować, tworząc wokół niej tzw. komę. Gaz i pył wydmuchiwany
z komety tworzą jej warkocz, którego długość może dochodzić nawet
do 100 milionów kilometrów, podczas gdy jądro komety zajmuje zaledwie
kilka kilometrów średnicy. Znamy już wiele okresowych (czyli powracających
do Słońca) komet o okresach do 200 lat. Najbardziej znana jest kometa
Halleya, powracająca w okolice Słońca co 76 lat (ostatnio obserwowaliśmy
ją na przełomie lat 1985/86). W grudniu 1992 r. przeszła obok Słońca
kometa Swifta-Tuttle´a, która powróci w 2126 r. i przetnie wtedy
orbitę Ziemi!
Pojawienia się zupełnie nowej komety nie da się przewidzieć,
ale średnio co 10 lat możemy obserwować gołym okiem jakąś nową i
nieznaną dotychczas. W 1996 r. pięknym wydarzeniem była kometa Hyakutake,
a wiosną 1997 r. oglądaliśmy równie wspaniałą kometę Hale´a-Boppa.
Pomimo ulicznego oświetlenia widać je było nawet w dużych miastach,
a np. w Częstochowie stworzyły piękny widok na jasno oświetlonym
placu przed Jasną Górą.
Z kometami w historii różnie bywało. Gdy pojawiła się
w 467 r. przed Chrystusem, w Tracji spadł ogromny meteoryt. Urodzony
tam Arystoteles napisał wtedy, że komety powodują silne wiatry i
wywołują susze. W rezultacie greccy myśliciele uwierzyli, że są one "
znakiem niebios". W 44 r. przed Chrystusem widziano jasną kometę
po zamordowaniu Juliusza Cezara. Mówiono wówczas, że to duch Cezara
dołączający do bogów w niebiosach. W 1066 r. na niebie pojawiła się
kometa Halleya, a w tym właśnie roku Normanowie napadli na południową
Anglię. Ponownie obserwowano ją podczas upadku Konstantynopola w
1456 r. Dopiero Tycho Brahe wykazał, zobaczywszy bardzo jasną kometę
w 1577 r., że musi ona krążyć znacznie dalej niż Księżyc. Obalił
tym pogląd Arystotelesa, że komety są niebezpiecznymi zjawiskami
w naszej atmosferze.
Co by było, gdyby kometa uderzyła w Ziemię? Podobną katastrofę
mieliśmy okazję obserwować podczas zderzenia komety Shoemaker-Levy´ego
9 z Jowiszem w lipcu 1994 r. Odkryto tę kometę zaledwie rok wcześniej!
Olbrzym Jowisz "uwięził ją grawitacyjnie" na swej orbicie, a następnie
rozerwał na ponad 20 części. Wyglądało to jak ciągnący się sznur
korali. Pod koniec lipca 1994 r. wszystkie te fragmenty spadły na
Jowisza, na którym nie zrobiło to jednak większego wrażenia! Ale
na naszej małej Ziemi skutki takiej katastrofy byłyby straszne. Jowisz
ma tak wielką masę, że pełni często rolę naszego opiekuna. Ściąga
na siebie wiele różnych odłamków z kosmosu, które mogłyby uderzyć
w Ziemię. Przyjmuje te ciosy na siebie lub wypycha odłamki w daleką
przestrzeń. Dzięki Jowiszowi prawdopodobieństwo zderzenia podobnych
obiektów z Ziemią zmniejszyło się tysiąckrotnie. Na Ziemi większość
z nich spowodowałaby katastrofę, której ludzkość mogłaby nie przeżyć.
Jowisz pełni niewdzięczną rolę broniącego nas "ochroniarza",
a my nawet tego nie zauważamy. Przecież wszystko dzieje się tak daleko
od Ziemi. Gdybyś, Drogi Czytelniku, w 1994 r. nie przeczytał o tej
katastrofie w gazetach, nawet byś o niej nie wiedział!
Pomóż w rozwoju naszego portalu