Czy prezydent Kwaśniewski podpisze ustawę reprywatyzacyjną? Będzie to test na Kwaśniewskiego: czy identyfikuje się z "moralnością złodziejską", czy - jako już teraz Europejczyk (prawda, że bardzo świeżej daty...) - szanuje po europejsku prawo własności?
Owszem, ustawa reprywatyzacyjna nie jest doskonała, a nawet daleko jej od tego. Ale moralne prawo do jej krytyki mają głównie obrabowani przez komunistów Polacy; i chociaż nie otrzymują rekompensaty za całe zrabowane im mienie, ale tylko za połowę - jakoś mimo to są z tej ustawy zadowoleni.
Ustawa reprywatyzacyjna nie może być doskonale sprawiedliwa, bo zbyt wiele lat upłynęło od komunistycznego rabunku. Byłoby jednak urągowiskiem sprawiedliwości, gdyby przyjąć dzisiejszą optykę polityków i propagandzistów SLD, którzy chcieliby zalegalizować tę grabież sprzed lat, odrzucając reprywatyzację. Szczególnie obłudnie brzmi ta retoryka w ustach tych przedstawicieli b. komunistycznej nomenklatury, którzy po złodziejsku obłowili się na procesach transformacji ustrojowej, zwłaszcza u schyłku lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych. Słyszałem "argument" z ust działacza SLD: "Była wojna, była rewolucja, zostawmy te sprawy, reprywatyzacja będzie zbyt kosztowna dla państwa". No cóż, rzeczywiście: tam gdzie wojna i rewolucja (zwłaszcza przyniesione na bagnetach armii sowieckiej), tam grabież własności prywatnej niemal powszechna. Nie da się zmienić historii, co było, to było, owszem, ale nie ma i powodów, żeby tolerować i akceptować grabież, jeśli można jej nie tolerować, jeśli można - na ile to możliwe - przywrócić sprawiedliwość. Argument SLD to argument złodziejski: to tak, jakby bandyta powiedział obrabowanemu - "No cóż, napadłem cię i obrabowałem, ale zostawmy to, po co do tego wracać, byłoby to zbyt kosztowne dla mnie i dla ciebie dochodzić teraz sprawiedliwości...".
Czy prezydent Kwaśniewski podzieli taki punkt widzenia?... Byłby to punkt widzenia "Europejczyka podszytego bolszewikiem" - jak powiedziałby Witold Gombrowicz...