Kłamstwa Michnika i Kiszczaka
Reklama
W prasie wciąż powraca sprawa pracowitego zafałszowywania historii w sławetnym wywiadzie Gazety Wyborczej z Kiszczakiem i Michnikiem. Ze szczególnie ostrą krytyką ich "rewelacji" historycznych wystąpił poseł Antoni Macierewicz na łamach Głosu z 24 lutego w tekście Prawda o Michniku, stwierdzając m.in.: "Adam Michnik od dawna czyni wysiłki, by zafałszować naszą najnowszą historię, przedstawiając byłych komunistów jako prawdziwych przywódców Polski. Właśnie dlatego Zbigniew Herbert nazwał go kłamcą i manipulatorem. Tych słów nie sposób zamazać i zakrzyczeć (...). Opublikowana trzy tygodnie temu na łamach Gazety Wyborczej rozmowa z Adamem Michnikiem i Czesławem Kiszczakiem jest dobrym przykładem komunistycznej metody kształtowania przeszłości na użytek bieżących celów politycznych. (...) Michnika nie obchodzi prawda, bardziej martwi się o interesy Kiszczaka i Jaruzelskiego. Za swoje wysiłki otrzymuje pochwały od byłego szefa bezpieki i nagrody od jego politycznych przyjaciół. Z mianowania Kiszczaka Michnik zostaje założycielem Komitetu Obrony Robotników, przywódcą podziemia, twórcą polskiej demokracji... Niech te komplementy i te korzyści towarzyszą mu zawsze wraz ze słowami pogardy Herberta (...). Michnik z pomocą Kiszczaka pragnie za wszelką cenę udowodnić, że jego list odegrał większą rolę w kształtowaniu świadomości społecznej niż kazania ks. Jerzego Popiełuszki, a on sam był bardziej zagrożony prześladowaniami niż zamordowany męczennik. Mówią dziennikarki przeprowadzające wywiad dla GW: ´Michnik napisał list, a ks. Popiełuszko takie rzeczy głosił z ambony´. Kiszczak: ´Nie takie, nie ma porównania´. Michnik: ´Mój list czytano w Wolnej Europie, całe podziemie go rozpowszechniało´. Kiszczak: ´Popiełuszko głosił kazania, które w swej wymowie były nieprzyjemne dla władzy. Ale język tych kazań był kościelny, łagodny, perswazyjny´. Widzimy więc, że homilie księdza Popiełuszki ´łagodne i perswazyjne´, w istocie dla ówczesnej władzy nie były groźne (...). Inaczej rzecz miała się z Michnikiem, prawdziwie niebezpiecznym przeciwnikiem, którego od zemsty aparatu komunistycznego uratował tylko osobisty rozkaz Kiszczaka...".
Preparowanie pamięci
Reklama
Zafałszowania historii we wspomnianym wywiadzie sprowokowały
bardzo ostrą replikę również na łamach Gościa Niedzielnego, piórem
zastępcy jego redaktora naczelnego Andrzeja Grajewskiego. W tekście
pt. Preparowanie pamięci (Gość Niedzielny z 25 lutego) Grajewski
pisał m.in.: "Istotą postawy przyjętej przez A. Michnika w tej rozmowie
jest gotowość do relatywizowania wszystkich faktów i ocen z przeszłości.
Przez cały czas zdaje się sugerować, że wprawdzie resort gen. Kiszczaka
dopuszczał się niegodziwości, ale przecież na jego miejscu mógł być
ktoś znacznie gorszy. Zdumiewająca to etyka, która przyjmuje założenie,
że zło może być usprawiedliwione, ponieważ istniała potencjalna możliwość
uczynienia przez kogoś innego zła jeszcze większego. Przy takim stawianiu
sprawy rozmyte są wszystkie kryteria, nie ma także indywidualnej
odpowiedzialności za własne czyny. Wszystko jest relatywne, względne,
podlega zmiennym ocenom, w zależności od punktu widzenia, każdy ma
swoją rację, w gruncie rzeczy te racje mogą się równoważyć. (...)
Aplikowana nam przez A. Michnika metoda pojednania przez zapomnienie
jest nie tylko dwuznaczna moralnie, lecz także błędna, gdyż po prostu
nieskuteczna. Pojednanie w chrześcijańskim rozumieniu tego procesu
zawiera, jako nieodzowny składnik, pojęcie metanoi, głębokiej przemiany,
wynikającej z prawdziwego rachunku sumienia i stanięcia w prawdzie
wobec zła, które się wyrządziło, a także gotowości odkupienia tego
zła. (...)
A teraz o sprawie dla Adama Michnika szczególnie trudnej,
mianowicie o losach jego brata Stefana, sędziego wojskowego w czasach
stalinowskich. Rozumiem naturalną próbę usprawiedliwienia członka
rodziny. W tej sprawie wypada mu jednak z większą pokorą odnieść
się do faktów, a nie posługiwać się demagogicznym chwytem, że jego
przeciwnicy polityczni okrzyknęli brata ´polskim Eichmanem´, kiedy
w rzeczywistości - jak pisze - ´w owym czasie był pętakiem, miał
23 lata, był porucznikiem i nikomu paznokci nie wyrywał´. Ten ´pętak´
był jednak oprawcą zza biurka, który w sfingowanych procesach sądowych
doprowadził do skazania niewinnych ludzi na śmierć. Wyroki zostały
wykonane".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gospodarka na krawędzi
Wieloletnich piewców balcerowiczowskiej "propagandy sukcesu"
warto zapytać, dokąd zaprowadziły działania ich idola. To tej polityce
gospodarczej zawdzięczamy coraz groźniejszy wzrost bezrobocia - już
dziś mamy ponad 2,7 miliona bezrobotnych. Sprawa rosnącego bezrobocia
rozpoczyna niezwykle alarmujący wywiad Andrzeja Dryszela z prezesem
Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego - prof. Zdzisławem Sadowskim
Chyba już nie dogonimy (Przegląd z 19 lutego). Profesor Sadowski
akcentuje: "Bezrobocie oznacza zaś rosnącą sferę biedy i nasilenie
patologii społecznych. 80% zarejestrowanych bezrobotnych nie dostaje
zasiłku, to chyba światowy rekord. Pytanie, z czego mają żyć".
Sprawa bezrobocia i coraz bardziej spowolnionego wzrostu
gospodarczego jest głównym tematem tekstu Zofii Jóźwiak: Niepokój
spadania (Życie z 16 lutego). Z. Jóźwiak ostrzega, że prawdziwe skutki
stagnacji gospodarczej odczuwa się na prowincji, gdzie "dla niewielkiej
miejscowości upadek nawet jednego zakładu pracy oznacza klęskę (...). W końcu, co umyka naszym specom od makroekonomii, biednieją całe
regiony kraju.
I jeszcze jeden powód do niepokoju. Jakoś nie słychać
o tym, by obniżano pensje kiepskim prezesom, dyrektorom czy gminnym
urzędnikom. A według GUS średnie wynagrodzenie nominalnie spada.
To znaczy, że realnie coraz mniej zarabiają ci, którzy naprawdę pracują".
"Przodujemy" w rozbojach
Reklama
Aneta Gryczka pisze w tekście Prawo dla ludzi (Życie z 15 lutego), iż: "Wedle najnowszych badań Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości Polska jest krajem o największym zagrożeniu rozbojami na świecie. Bije pod tym względem na głowę USA i kraje zachodnioeuropejskie".
Ciężko płacimy za liberalizm polityki karnej
Reklama
Podane przez Lecha Kaczyńskiego dane wskazują, że w latach
90. dwukrotnie wzrosła przestępczość w Polsce. Życie z 15 lutego
w tekście Zmiana klimatu wskazuje na przedziwny fakt, że przez całe
lata 90. prawo karne było kształtowane przez "poglądy zwolenników
niskich kar". Jak piszą w Życiu: "Nawet kiedy krajem wstrząsnęły
spektakularne morderstwa, gdy przez polskie miasta przeszły marsze
milczenia (...) Sejm głosami posłów UW i SLD przyjął liberalny kodeks
karny".
Szokujące wręcz we wspomnianym tekście Życia jest przypomnienie
jakże licznych prominentów, polityków, prawników i publicystów, którzy
wciąż gardłowali na rzecz łagodzenia systemu karnego, nie zważając
na coraz silniejszy wzrost przestępczości. Wśród cytowanych wypowiedzi,
które niekiedy rażą skrajną nonsensownością, są zaprezentowane m.in.
poglądy ministrów sprawiedliwości: W. Cimoszewicza, J. Jaskierni
i L. Kubickiego, rzecznika praw obywatelskich T. Zielińskiego, prezesa
Sądu Najwyższego L. Gardockiego, szefa więziennictwa P. Moczydłowskiego,
A. Zolla. Ten ostatni, autor skrajnie liberalnego kodeksu karnego, "
zabłysnął" m.in. wypowiedzią: "Mam pretensje do mediów, że nadmiernie
eksponują informacje o brutalnych przestępstwach".
Zły przykład szedł, jak widać, ciągle "z góry", a sądy
i prokuratury starały się jak najgorliwiej wcielać w życie liberalną
politykę karną, nie bacząc na skutki. Oto jeden z ich jaskrawych
przejawów, ujawniony w gazecie szczególnie mocno odpowiedzialnej
za forsowanie skrajnego liberalizmu polityki karnej. Gazeta Wyborcza
z 20 lutego w tekście Jakuba Stachowiaka Dlaczego na wolności? opisuje
przypadek pedofila Jarosława B., który parę dni wcześniej zaczepił
dwie dziewczynki. Jedną z nich całą noc brutalnie gwałcił i bił w
opuszczonym budynku, grożąc śmiercią, jeśli komukolwiek powie, co
się stało. Okazało się, że pedofil już wcześniej został zatrzymany (w styczniu 2001 r.) po rozesłanych przez prokuraturę listach poszukiwawczych.
Chodziło o zaatakowanie przez niego dwóch dziewczynek w czerwcu ub.r.,
grożenie im śmiercią etc. Najbardziej zdumiewający był fakt, że prokuratura
zaraz po przesłuchaniu zwolniła B. do domu, nie zdecydowała się nawet
wystąpić do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, pomimo tego,
że Jarosław B. był już karany. "Prokuratura nie chce tego komentować"
- pisze J. Stachowiak. A ja myślę, że jest tu możliwy tylko jeden
komentarz. Prokurator - szkodnik, winien tak rażącego zaniedbania
swoich obowiązków, powinien być jak najszybciej usunięty z pracy
w sferze wymiaru sprawiedliwości. Aby więcej nie przeszkadzał w egzekwowaniu
prawa!
Bezkarność bandytów
Wojciech Cieśla i Janina Blikowska w tekście Miasto strachu (Gazeta Wyborcza z 19 lutego) piszą o przerażającej sytuacji w Wyszkowie.
Według ich tekstu: "W mazowieckim Wyszkowie od sześciu lat palą się
hurtownie, porywa się ludzi. Wczoraj wybuchła bomba. Wszyscy mają
dość strachu. (...) 27-tysięczny Wyszków przypomina miasteczko z
Dzikiego Zachodu. Od sześciu lat lokalni biznesmeni płacą haracze.
Kiedy w 1998 r. policja wystawiła za miejscowym gangsterem Sławomirem
O. ps. ´Uchal´ list gończy, bandyci napadli na prokuratora Zbigniewa
Siejbika - złamali mu żebra, odbili nerkę. Dostali za to trzy lata.
Po ogłoszeniu wyroku wyszli na wolność, bo przysługiwało im warunkowe
zwolnienie".
Czytam tę informację i włos mi się jeży na głowie. Uczciwy
prokurator zostaje zmasakrowany, a gangsterzy - sprawcy pobicia reprezentanta
wymiaru sprawiedliwości dostają od innego przedstawiciela tego samego
wymiaru prawa żenująco niski wyrok, faktycznie zachęcający do dalszych
brutalnych napaści. No, ale cóż, przypomnijmy, że właśnie publicyści
tak wpływowej Gazety Wyborczej przez lata zachęcali do stosowania
łagodnych, niskich wyroków. Np. Artur Domosławski pisał w 1994 r.: "
Podnoszenie kar dla przestępców nie spowoduje lepszej wykrywalności
przestępstw, ergo - spadku ich liczby" (cyt. za przytoczonym już
tekstem Życia pt. Zmiana klimatu).
Szanse umocnienia prawa
Na tle tych wszystkich ponurych historii tym godniejsze uwagi są wyraźne sukcesy dążeń min. L. Kaczyńskiego do radykalnych zmian zaostrzających prawo. A. Gryczka w cytowanym już tekście Prawo dla ludzi (Życie z 15 lutego) pisze: "Prezydent, rząd, posłowie są wyjątkowo zgodni: trzeba skończyć ze względami dla bandytów (...) Posłowie wszystkich opcji opowiedzieli się wczoraj w Sejmie za zaostrzeniem kar dla przestępców. (...) Gdyby propozycja AWS była już w kodeksie karnym, trzy symbole zła ostatnich lat - Monika Osińska, Małgorzata Rozumecka i Monika Szymańska - nigdy nie wyszłyby na wolność. Wszystkie trzy zostały skazane na dożywocie za bestialskie zabójstwa. Zgodnie z obecnym prawem, mogą się jednak starać o warunkowe zwolnienie po odsiedzeniu 25 lat. (...) Zgodnie z propozycjami rządowymi, na 15 lat mogliby trafić do więzienia oprawcy 14-letniej dziewczynki z Kielc. Bandyci kilkakrotnie ją zgwałcili, pocięli jej twarz żyletkami. Trzy lata temu sąd uznał ich winnych zbiorowego gwałtu ze szczególnym okrucieństwem. Wymierzył im wyrok w zawieszeniu. Dlaczego? Bo są młodzi, niekarani, mają dobre opinie".