Koncelebrowali ją wraz z papieżem jego wikariusz dla Rzymu, kard. Angelo De Donatis, inni członkowie Kolegium Kardynalskiego oraz członkowie Rady Kapłańskiej diecezji rzymskiej. Podczas tej Mszy św. obecni duchowni odnowili przyrzeczenia kapłańskie, a papież poświęcił oleje chorych, katechumenów i krzyżmo, które przez cały rok służą przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych.
Franciszek nawiązał do czytanego fragmentu Ewangelii (Łk 4, 16-21) i zaznaczył, że słowo Jezusa ma moc wydobyć na światło dzienne to, co nosimy w sercu, co jest zazwyczaj mieszaniną, jak pszenica i kąkol. Podkreślił, że godzina radosnego głoszenia i godzina prześladowania i krzyża są ze sobą powiązane. „Dobre ziarno zasiane na polu przynosi owoc – sto-, sześćdziesięcio-, trzydziestokrotny – ale budzi też zazdrość nieprzyjaciela, który obsesyjnie sieje w nocy kąkol” – zauważył Ojciec Święty, podkreślając, że głoszenie Dobrej Nowiny jest w tajemniczy sposób związane z prześladowaniem i krzyżem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Papież wskazał, że krzyż nie jest faktem a posteriori, okazjonalnym, powstałym w wyniku zbiegu okoliczności w życiu Pana, ale ponieważ nastała Jego godzina, przyjął krzyż w całej pełni. „W krzyżu bowiem nie ma dwuznaczności! Krzyż nie podlega negocjacjom” – stwierdził Franciszek. Dodał, że w krzyżu można też dostrzec ukąszenie węża, który widząc ukrzyżowanego bezradnym, kąsa go i próbuje otruć i zdyskredytować całe jego dzieło. Ale w tym ukąszeniu pojawia się także triumf Boga. „W głoszeniu Ewangelii zawarty jest krzyż, to prawda, ale jest to krzyż, który zbawia. Ukojony krwią Jezusa, jest on krzyżem z mocą Chrystusowego zwycięstwa, które pokonuje zło, które uwalnia nas od Złego. Przyjęcie go wraz z Jezusem i tak jak On, nawet «zanim» pójdziemy głosić, pozwala nam rozeznać i odrzucić truciznę zgorszenia, którą diabeł będzie próbował nas zatruć, gdy krzyż niespodziewanie pojawi się w naszym życiu” – powiedział Ojciec Święty.
Papież zachęcił kapłanów, by się nie gorszyli, bo Jezus się nie gorszył przeciwieństwami w głoszeniu Dobrej Nowiny. „Nie gorszmy się, że głoszenie Ewangelii nie czerpie swej skuteczności z naszych elokwentnych słów, ale z mocy krzyża” – zachęcił Franciszek.
Ojciec Święty przypomniał kapłanom, że „cierpienia, które przynosi nam Ewangelia, nie są naszymi własnymi cierpieniami, ale «cierpieniami Chrystusa w nas» (2 Kor 1, 5) oraz że «nie głosimy siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa» i jesteśmy «sługami ze względu na Jezusa» (2 Kor 4, 5)”.
Na końcu odwołując się do swoich doświadczeń zaznaczył, że „Pan daje nam zawsze to, o co prosimy, ale na swój boski sposób. Ten sposób wiąże się z krzyżem. Nie ze względu na masochizm, ale z miłości, z miłości aż do końca”.