Co jakiś czas jesteśmy świadkami przeróżnych ataków na krzyż. Dlaczego to zjawisko nasila się, kto to robi i w imię czego? Na te pytania nie ma jednej, adekwatnej odpowiedzi, bo są różne przyczyny tych dziwacznych, a niejednokrotnie haniebnych zachowań.
Po pierwsze, agresję względem krzyża wykazują ci ludzie, którzy są oderwani od rzeczywistości. Nie rozumieją oni ani trochę kultury europejskiej. Dlatego są nieświadomi prostego faktu, że to wszystko, co wzniosłe i uniwersalne w tej kulturze ma głęboki związek z chrześcijaństwem, w centrum którego znajduje się Krzyż Chrystusa. Oderwani od europejskiej kultury i historii, zachowują się jak prawdziwe dzikusy, które nie rozumiejąc nic, wszystko sprowadzają do swojego prymitywnego poziomu. Z tego też powodu całą rzeczywistość redukują do fekalii albo zwulgaryzowanego seksu, zdążającego w stronę perwersji. Taki fatalny stan umysłu i ducha, może być wynikiem ignorancji spowodowanej elementarnym brakiem znajomości historii i kultury, albo obecnego dziś sceptycyzmu i wszechpanującego relatywizmu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po drugie, agresję względem krzyża wykazują ci, którzy mają problem z odczytywaniem sensu znaków i symboli. Będąc niejednokrotnie funkcjonalnymi analfabetami, nie są w stanie zrozumieć przesłania prostych i dla wszystkich zrozumiałych znaków i symboli. A przecież od czasów Chrystusa, krzyż jest znakiem męstwa, odwagi, cierpliwości i miłości bez granic. Dlatego też najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym, od 1792 r. jest Order Virtuti Militari w postaci Krzyża. W tym kontekście warto przypomnieć funkcjonalnym analfabetom o istnieniu i znaczeniu (wymowie) krzyża harcerskiego. Dla chrześcijan zaś krzyż jest znakiem zbawienia. Funkcjonalny analfabeta nie zdając sobie sprawy z treści znaku i symbolu krzyża, traktuje go jako jedną z zabawek ze swojego ograniczonego świata.
Po trzecie, agresję względem krzyża wykazują modni dziś „wyznawcy” chrystofobii, na czele z wojującymi ateistami, lewakami oraz ideowo i tożsamościowo zagubionymi osobami. To oni prowadzą walkę z obecnością krzyża w sferze publicznej, wbrew m.in. rozstrzygnięciom Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, z dnia 18 marca 2011r., który rozpatrując pozew Włoszki fińskiego pochodzenia Soile Lautsi Albertin, domagającej się usunięcia krzyża z klasy, do której chodziło jej dwoje dzieci, odrzucił go, stwierdzając, że krzyż w przestrzeni publicznej nie stanowi naruszenia praw podstawowych. Mimo tego, wyznawcy chrystofobii próbują wmówić opinii publicznej, że Krzyż, to coś obraźliwego i wstydliwego na Zachodzie i niezgodnego z prawami jednostki. Ten sposób myślenia, nie wnikając w subiektywne motywy, można uznać za niepokojący objaw amnezji oraz kulturowej martwicy.
Po czwarte, agresję względem krzyża w postaci obrzydliwych drwin i szyderstw z niego, wykazują wszelkiej maści pseudoartyści. Ponieważ nie stać ich na nic oryginalnego i twórczego, to chcąc zaistnieć za wszelką cenę, wykorzystują w swojej „pracy”, w sposób skandaliczny i nie mniej prymitywny chrześcijańskie symbole, na czele z Krzyżem. Powoływanie się w tym przypadku przez owych „artystów” na specyficzny objaw sztuki i ekspresji artystycznej jest wyrazem zwykłej głupoty, braku elementarnej kultury oraz nieznajomością prawdziwego artyzmu i estetyki.
Myślę, że to nie wszystkie grupy osób, które mają problem ze zrozumieniem znaczenia Krzyża i z szacunkiem dla Niego. Jedno jest pewne: Europą nękaną procesami sekularyzacji i relatywizmu, zawładnął impuls samozagłady, dążącego do wymazywania z ludzkiej pamięci moralnego i kulturowego dziedzictwa chrześcijaństwa. W tej sytuacji my chrześcijanie, z całą świadomością i determinacją, powinniśmy naśladować w słowach i uczynkach św. Pawła, który mówił: „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ga 6, 14).