KS. RED. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Księże Prałacie, bezpośrednio po Świętach Wielkanocnych "wieczernik Europy", Rada Konferencji Episkopatów naszego kontynentu - czyli CCEE, przybyła tym razem do Alzacji, a konkretniej do malowniczego Strasburga, usytuowanego w gęstej sieci kanałów, których wody wpadają do pobliskiego Renu. Mieszka tu ok. 350 tys. mieszkańców i studiuje ok. 40 tys. młodzieży całego świata. Od IV w. istniało tu już biskupstwo (w którym dzisiaj pracuje także ponad 20 polskich księży). Od 1949 r. swą siedzibę ma także Rada Europy, a od 1979 r. również Parlament Europejski. Jakie były okoliczności i motywy tego ważnego zgromadzenia?
KS. PRAŁ. TADEUSZ FITYCH: - To prawda, Rada Konferencji
Episkopatów Europy (CCEE) w dniach 18-19 kwietnia debatowała w murach
Uniwersytetu Marca Blocha w Strasburgu. Na zaproszenie kard. Louisa-Marie
BilleMgo - przewodniczącego francuskiej Konferencji Episkopatu przybyli
tutaj z całej Europy kardynałowie i biskupi stojący na czele 34 Konferencji
krajowych. Z ramienia polskiego Episkopatu do Strasburga przyjechał
tylko prymas Polski kard. Józef Glemp.
Zebrani zajęli się z jednej strony głównie problematyką
X Sympozjum Biskupów, którego uczestnicy za rok będą debatować w
Rzymie na temat sytuacji młodzieży w szybko zmieniającej się Europie,
a z drugiej - zagadnieniem współpracy pomiędzy CCEE a COMECE, czyli
Radą Episkopatów reprezentujących kraje należące już do Unii Europejskiej.
Ponadto, mówiąc lapidarnie, w tym roku sesja plenarna
CCEE była wyjątkowo krótka. Miała jednak szczególny charakter: świętowano
30. rocznicę istnienia CCEE i dokonano wyboru nowego Prezydium. Przede
wszystkim jednak sesja odbyła się w atmosferze ekumenicznej, nawiązującej
jeszcze do roku Wielkiego Jubileuszu.
- Czy wobec tego moglibyśmy zatrzymać się na chwilę przy temacie genezy i jubileuszu CCEE?
- Ależ naturalnie, odpowiem z przyjemnością, i to nawet z odrobiną rodzimego patriotyzmu. Bowiem na pierwszym spotkaniu gromadzącym kilkunastu biskupów, którzy świadomie pozostali w Rzymie po zakończonym Soborze Watykańskim II i dali zasadniczy impuls na rzecz powstania CCEE, był także mój arcybiskup, a późniejszy kardynał Bolesław Komi-nek - metropolita wrocławski. Co więcej, w czasie kolejnego historycznego spotkania, jakie w dniach 23-24 marca 1971 r. odbyło się w Rzymie pod przewodnictwem arcybiskupa Marsylii Rogera Etchegaraya, zgromadziło się już 17 przedstawicieli Konferencji Episkopatów Europy, którzy w oparciu o pierwszy statut ad experimentum, oficjalnie zainagurowali działalność Rady Konferencji Episkopatów Europy - CCEE. Jednym z dwóch wiceprzewodniczących zamianowanych na 3-letnią kadencję był również abp Kominek (obok niego obecnych było jedynie dwóch przedstawicieli Europy Wschodniej, tzn. Węgier i Jugosławii, natomiast przedstawiciel Episkopatu Czech nie otrzymał wówczas wizy). Jest też w pełni oczywiste, iż CCEE od swych początków jednoznacznie ukazuje swoje powołanie bycia organizmem służącym na rzecz komunii kościelnej i pozostającym daleko od podziałów politycznych, które często dramatycznie rozrywały Europę. CCEE jest, jak to w 1993 r. określił Jan Paweł II, "opatrznościowym owocem Soboru Watykańskiego II i szczególnym darem Boga dla naszych czasów", a zarazem jednym z nielicznych organizmów, które już od chwili powstania obejmowały całą Europę od Islandii po Turcję i od Portugalii po Estonię. Nie można jednak zapomnieć, że panujące reżimy często uniemożliwiały poszczególnym Episkopatom udział ich delegatów w spotkaniach CCEE. Obecnie, kiedy została obnażona nieludzka twarz ideologii marksistowskiej i kiedy zburzono pierwsze dzielące nas mury, liczba członków Rady Konferencji Episkopatów Europy podwoiła się i obecnie, jak wiemy, tworzy ją 34 przewodniczących krajowych Konferencji Episkopatów. Ponadto, posługując się wyrażeniem Jana Pawła II zaczerpniętym z listu apostolskiego Novo millennio ineunte, można powiedzieć, iż przez cały ten czas CCEE, pielęgnując kolegialność w gronie ponad 1460 biskupów naszego kontynentu, była "domem i szkołą komunii" (NMI 43) oraz usiłowała wspomagać budowanie tak pojętego Kościoła.
- W jaki sposób tegoroczna sesja plenarna uczciła 30-lecie CCEE?
- Uczyniono to w postawie radosnego dziękczynienia,
zanoszonego najpierw Bogu. Ponadto jubileusz ten celebrowano z wielką
prostotą, ale zarazem z ekumeniczną duszą. Do udziału zaproszono
bowiem Prezydium KEK, czyli Konferencji Kościołów Europejskich, której
członkami są w liczbie 125 anglikańskie, prawosławne, protestanckie
i starokatolickie
Kościoły naszego kontynentu, oraz współorganizatorów i
dostojnych gości Europejskiego Spotkania Ekumenicznego. Po ekumenicznej
Liturgii Słowa, jaka miała miejsce w pobliskim kościele reformowanym
św. Pawła, uczestnicy zgromadzili się wieczorem w jednej z sal wspomnianego
uniwersytetu. Po niezwykle cennym i owacyjnie przyjętym wystąpieniu
kard. Rogera Etchegaraya, pierwszego prezydenta CCEE, który ukazał
genezę i początki tego organizmu kościelnego, jak też bratnich refleksjach
i gratulacjach wygłoszonych przez przedstawiciela KEK - Johna Arnolda,
kanonika anglikańskiego z Londynu, zebrani mogli obejrzeć interesującą
projekcję wideo. W dynamiczny sposób odsłoniła ona ekumeniczne zaangażowanie
CCEE i, głównie, 8-letnią działalność odchodzącego Prezydium CCEE.
Po czym w braterskiej atmosferze, ubogaconej muzyką kameralną, ks.
Aldo Giordano, sekretarz generalny CCEE, wyraził wyrazy wdzięczności
wszystkim Prezydentom, a w szczególności pierwszemu i odchodzącemu
prezydentowi - kard. Vlkowi oraz jego zastępcom: kard. K. Lehmannowi
i arcybiskupowi węgierskiemu I. SeregeMly. Było też wymowne, iż w
polu uwagi znalazła się także posługa wypowiadającego te słowa polskiego
sekretarza.
- Czy spoglądając na ten znaczący, bowiem aż 8-letni okres posługi kard. Vlka, przewodniczącego CCEE, można w ogromnym skrócie ukazać jego trud?
- Ufam, iż wszyscy mamy już pełną świadomość tego
znaczącego faktu, że owo niezbędne przywracanie duszy Europie, jak
to od kilkunastu wieków konsekwentnie czynili liczni święci, fundatorzy
zakonów, uczeni, artyści, pisarze i biskupi jako faktyczni jej budowniczowie
i wychowawcy, nie może się dokonywać jedynie przez mówienie i pouczanie,
lecz głównie przez zdobyte i zakomunikowane doświadczenia i świadectwa
oraz efektywną wymianę darów (obszernie akcentuje to Paweł VI w adhortacji
Evangelii nuntiandi, nr 21). Z tego to względu Europa, dążąca do
jedności, oczekuje od nas wszystkich tego niezbędnego zaangażowania.
Znając bliżej kard. Miloslava Vlka, mogę spokojnie powiedzieć,
że wkład ten starał się wnieść po pierwsze już jako młody biskup
i zarazem uczestnik obu Zgromadzeń Synodu Biskupów Europy, to znaczy
w 1991 i 1999 r. Podczas pierwszego, który odbył się w 1991 r., miał
ku temu nawet dodatkową okazję, pełniąc funkcję sekretarza specjalnego
i uczestnicząc w redakcji końcowego przesłania.
- A jak było przez ostatnie dwie kadencje Przewodniczącego CCEE na forum owego "opatrznościowego owocu Soboru Watykańskiego II"?
- Na tym etapie Metropolita praski z całym właściwym
mu dynamizmem usiłował już bezpośrednio podążać w powyżej wspomnianym
kierunku. Jak z pewnością wiemy, CCEE to organizm, który ma na celu
przede wszystkim konkretne urzeczywistnianie kolegialności efektywnej
i afektywnej w gronie bez mała 1500 biskupów posługujących na naszym
kontynencie. A obecnie realizuje to na forum gromadzącym wszystkie
34 krajowe Konferencje Episkopatów. Z tych właśnie motywów dokonano
najpierw reformy strukturalnej CCEE, polegającej na tym, że w skład
tejże Rady wchodzili już nie tylko zwyczajni delegaci poszczególnych
Episkopatów krajowych, ale odtąd w normalnym przypadku ich przewodniczący.
Następnie pod przewodnictwem kard. Vlka starano się w zdecydowany
sposób umacniać wspólnotę pomiędzy samymi członkami CCEE, a także
z Ojcem Świętym i dykasteriami Kurii Rzymskiej, co zresztą spotkało
się ze znaczącym uznaniem. W polu uwagi, uzewnętrznionym w postaci
intensywniejszej wymiany korespondencji, a nawet wymiany swych delegatów,
pozostawała także żywa braterska więź z analogicznymi kolegialnymi
organizacjami, jakie gromadzą księży biskupów na każdym z pięciu
kontynentów.
Nie będzie tu też żadnej przesady, jeśli powiem, że
zadaniem CCEE jest budowanie rodzinnych relacji łączących biskupów,
czyli swego rodzaju "wieczernika Europy". W minionym okresie była
to jedna z najważniejszych trosk kard. Miloslava Vlka i całego Prezydium
CCEE. Podejmowano ją w konsekwentny i personalny zarazem sposób.
A czyniono to najpierw z myślą o autoewangelizacji wiernych, jak
też ewangelizacji samych struktur kościelnych, a dopiero wtórnie
z intencją jednoczenia i nowej ewangelizacji naszego kontynentu.
- Czy zostało to zauważone i spotkało się z jakimś oddźwiękiem?
- Owa linia Kościoła rodziny i duchowości komunii w sposób chyba najbardziej wyraźny i konkretnie odczuwalny uzewnętrzniła się i wpisała w niezapomnianą atmosferę sympozjum zorganizowanego w 1998 r. w Rzymie dla bez mała 100 księży biskupów mianowanych w ostatnich pięciu latach. W efekcie czego spotkaliśmy się nie tylko z niespotykaną dotąd reakcją, ale także z niezwykle licznymi postulatami ze strony samych biskupów, aby spotkania tego typu organizować jak najczęściej. Konsekwencją tego jest, iż nowo mianowny prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Giovanni Battista Re zapowiedział już, iż Kongregacja ta będzie odtąd co roku organizować analogiczne spotkania dla wszystkich nowo mianowanych biskupów wywodzących się z całego świata.
- Jakie było kolejne znaczące novum w praktycznym umacnianiu kolegialności?
- Można by o tym ważnym eklezjalnym aspekcie życia
i biskupiego posługiwania mówić długo i obszernie. Podkreślę tu jednak
tylko jeden aspekt. Otóż w polu uwagi kard. Vlka znalazły się także
osobiste wizyty, zwłaszcza u tych współbraci w biskupstwie, którzy
posługują w ekstremalnie trudnych warunkach. Stąd to m.in. w wojennych
okolicznościach wraz z kard. Vinko Puljiciem i jego wiernymi Metropolita
praski przeżył w Sarajewie całe Boże Narodzenie 1995 r. Natomiast
w październiku 1998 r. złożył wizytę śmiertelnie choremu Paulowi
Verschurenowi - biskupowi Helsinek.
W tym miejscu pozwolę sobie zauważyć, iż w duchu testamentu
Jezusa - "aby byli jedno, aby świat uwierzył" (por. J 17, 21) od
dojrzałego i wyrazistego świadectwa w pełni przeżytej kolegialności,
czyli braterskiej wzajemności i jedności biskupów w znaczącym stopniu
zależy nie tylko styl życia, ale, co więcej, wiarygodność całej wspólnoty
Kościoła oraz zdolność umacniania i przekazywania wiary, jak też
wyrażania jej w różnorakich i szybko zmieniających się kulturach
oraz w możliwości ubogacenia procesu globalizacji o wartości płynące
z chrześcijańskiej antropologii.
- Powróćmy do ostatnich rozstrzygnięć. Jak nam donosiły media, w CCEE dokonała się swoista zmiana "sztafetowej pałeczki"...
- Owszem, w centrum uwagi członków Sesji Plenarnej CCEE był również wybór nowego Prezydium, na którego czele aż od 1993 r. stał kard. Miloslav Vlk, jak też biskupów odpowiedzialnych za poszczególne dziedziny współpracy w ramach tejże Rady (tzn. środków masowego przekazu, katechezy, duszpasterstwa powołań i emigrantów) . Jak już z pewnością wiemy, po tajnych wyborach dokonała się swoista zmiana warty przy sterze "łodzi" CCEE. Otóż po 2 kadencjach i 8-letniej wymagającej służbie na rzecz braterskiej i eklezjalnej komunii kard. Miloslava Vlka zmienił na tym posterunku 72-letni biskup AmeMdeMe Grab OSB ze Szwajcarii. Był on początkowo pomocniczym biskupem Fryburga, a od 1998 r. jest biskupem diecezji Chur i przewodniczącym szwajcarskiej Konferencji Episkopatu. Bp Grab jest znany ze swego pogodnego i optymistycznego usposobienia, którym ubogaca swoją postawę dialogu. Tę z kolei umożliwia mu m.in. jego benedyktyńska duchowość, a także perfekcyjna znajomość języka francuskiego i niemieckiego. Na dwóch wiceprzewodniczących wybrano arcybiskupa Zagrzebia Josipa Bozanicia - przewodniczącego Chorwackiej Konferencji Episkopatu i kard. Cormac Murphy-O´Connora - arcybiskupa Westminsteru i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Anglii i Walii.
- Czy w obliczu odnotowywanego niekiedy "zmęczenia ekumenicznego" można by tu jeszcze w kilku słowach wskazać na najważniejsze momenty zakończonego w Strasburgu Ekumenicznego Spotkania Europy?
- Trzeba sobie od razu powiedzieć, że ekumenizm to
kwestia zarówno przeżycia, jak i wiarygodności samych chrześcijan.
Podkreślę tu również i to, iż w zestawieniu z Europejskim Zgromadzeniem
Ekumenicznym w Grazu nowością symbolicznego spotkania straburskiego
był nie tylko jego kameralny charakter - zaledwie 250 uczestników,
ale zdecydowana przewaga młodych jego uczestników - jeśli w Grazu
uczestnicy obojga płci w wieku poniżej 30 lat stanowili zaledwie
5%, to w tych dniach młodzież, która była partnerem dialogu dla obecnych
tu kardynałów, biskupów i oficjalnych przedstawicieli Kościołów i
wspólnot chrześcijańskich Europy, stanowiła aż 50% wszystkich uczestników
spotkania.
Ponadto - jestem przekonany, że nie tylko dla mnie osobiście
- najważniejszym momentem tego trzydniowego spotkania, obok licznych
starannie przygotowanych modlitw ekumenicznych i sensownie zorganizowanych
kręgów personalnego dialogu hierarchów z dzisiejszą młodzieżą, była
popołudniowa wizyta w instytucjach europejskich. Wszyscy tam zebrani
ze szczególną radością przyjęli siedem świadectw podarowanych w wymownym
miejscu, tzn. w gmachu Rady Europy, przez młodzież, pastorkę Kościoła
Reformowanego, kardynała Kurii Rzymskiej i dwóch polityków działających
na forum instytucji europejskich. Opowiadali oni, w jaki sposób ich
spotkanie z Chrystusem przyczyniło się do osobistego otwarcia, większego
zaangażowania i podjęcia odpowiedzialności w świecie i na forum eklezjalnym.
Nie tylko obecna tu młodzież dobitnie i na nowo zrozumiała,
że na progu trzeciego tysiąclecia Ewangelią trzeba najpierw żyć,
kontemplując w ten sposób różne twarze i obecności Jezusa Zmartwychwstałego,
który obiecał nam, że wobec każdego człowieka każdej epoki będzie
Bogiem bliskim, tzn. pozostanie z nami aż do końca czasów. Następnie
w formie służby i świadectw trzeba się nią dzielić z każdym człowiekiem,
i to na wszystkich płaszczyznach życia społecznego. W ten sposób
otrzymamy światło Ducha jedności i mądrości co do tego, jak należy
budować niezbędną europejską wspólnotę ducha i integrować Europę,
która pozostanie wolna od narcyzmu i, co więcej, w dojrzały sposób
otwarta na wszystkie pozostałe kontynenty.
Ponadto, jeśli Europa ma się faktycznie stać ojczyzną
wielu kultur i jeśli chce wnieść swój wkład do zachowania sprawiedliwości
i pokoju w świecie, musi jak najszybciej odkryć swoją tożsamość i
zacząć wychowywać ludzi, którzy będą świadomi tego, że mają Wspólnego
Ojca i że każda osoba została stworzona jako dar dla innych. Stąd
to każdej z osób należy pomóc ten dar rozpoznać, przyjąć, w pełni
rozwinąć i podarować innym. Kolejny krok - to nauczyć kochać drugi
Kościół, kulturę czy ojczyznę tak jak swoją własną. Tylko w ten sposób
możemy szybko zmienić aktualną patologiczną sytuację, w której Bóg
stoi przed wieloma drzwiami domów i instytucji naszego kontynentu
już jako obcy przybysz, a z kolei przeciętny człowiek jest w coraz
większym stopniu samotny, zalękniony i czuje się coraz bardziej zagrożony
przez zdehumanizowany przemysł uzbrojony w najnowsze technologie,
ale nastawiony wyłącznie na największe zyski.
- Z naszej strony dziękujemy za rozmowę i w imieniu
Redakcji oraz Czytelników gratulujemy Księdzu Prałatowi tego tak
bardzo ubogacającego doświadczenia, mającego rozległy - europejski
wymiar kulturowy i kościelny. Życzymy, aby Ksiądz Prałat po krótkim
odpoczynku miał nadal możliwość pomnażać ów "europejski talent" w
służbie Kościołowi i współczesnej kulturze.
- Serdecznie dziękuję i proszę o pamięć modlitewną, na którą bardzo liczę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu