24 kwietnia br. weszła w życie ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, czyli o możliwości wykupu mieszkania do 3 proc. jego wartości przez osobę, która posiada do niego spółdzielcze lokatorskie prawo. Ustawa umożliwia również tym, którzy wcześniej takie mieszkanie wykupili na własność, wystąpienie z wnioskiem do spółdzielni o nabycie prawa do gruntu pod swoim mieszkaniem, a więc na przekształcenie mieszkania w pełną własność. Dopiero taka własność daje możliwość odłączenia się od spółdzielni i zakładania wspólnot mieszkaniowych, jak również pozwala potraktować swoje mieszkanie w bloku jak domek jednorodzinny, a więc pod zastaw hipoteczny, kredyt bankowy itd. Wokół tej ustawy panuje z winy zarządów spółdzielni mieszkaniowych znaczne zamieszanie, a bywa nawet, że urzędnicy zachowują się tak, jakby tej ustawy w ogóle nie było. Niektórzy z nich lekceważąco wrzucają otrzymywane wnioski do kosza, inni bezprawnie żądają 50 zł opłaty od przyjęcia wniosku, jeszcze inni straszą ogromnymi kosztami sądowymi i geodezyjnymi tych, którzy zechcą skorzystać z ustawy. Żyjemy w kraju, w którym niektórzy urzędnicy uważają się za afrykańskich książąt.
Na czym polega sens ustawy?
Reklama
Chodzi w niej o przekształcenie dotychczas zajmowanego mieszkania
w pełną własność. Nie muszę przypominać, że każdy mieszkaniec spółdzielczego
bloku, czyli najemca, powinien być świadomy, że posiada tylko ograniczone
prawo do mieszkania, które zajmuje. Nawet jeśli wykupił je na własność,
to nadal pełnoprawnym właścicielem mieszkania jest spółdzielnia.
Świadczą o tym bodaj następujące fakty: nie można bez zgody spółdzielni
zamienić mieszkania na inne, sprzedać go, wyremontować tak, aby zmienić
jego układ budowlany itp. A co najważniejsze, najemca nie jest właścicielem
gruntu, na którym stoi budynek. Choćby więc ktoś posiadał wpis do
księgi wieczystej, to jego prawo własności jest ograniczone z uwagi
na fakt, że właścicielem gruntu jest spółdzielnia, a bywa że nawet
nie ona, tylko jakiś inny podmiot, co może skończyć się w przyszłości
prawdziwą katastrofą finansową dla spółdzielni, a konkretnie dla
jej członków (najemców). Podstawowa zasada prawna brzmi: kto jest
właścicielem ziemi, ten ma prawo do tego, co się na niej znajduje.
Ustawa stara się więc uregulować stosunek własności w
spółdzielniach, aby było jasne, kto jest właścicielem, a kto tylko
zarządcą, czyli kto przed kim jest odpowiedzialny. Pierwsza możliwość:
jeśli ktoś jest już właścicielem mieszkania spółdzielczego, może
wystąpić z wnioskiem o bezpłatne przekazanie mu ułamkowej części
gruntu pod blokiem, by w ten sposób uzyskać pełną własność mieszkania.
Druga możliwość, jaką daje ustawa, to wykupienie mieszkania za sumę
do 3 proc. jego wartości rynkowej. Ponadto, oprócz przyznania ułamkowej
części gruntu pod budynkiem, najemcy przysługuje prawo własności
do pomieszczeń przynależnych do lokalu (np. piwnicy) oraz do współwłasności
pomieszczeń wspólnych (korytarz, suszarnia, winda). Ustawa daje również
na podobnych zasadach prawo własności do garażu, pracowni artystycznej
albo lokalu użytkowego zajmowanego przez najemcę.
Dopiero taka forma własności pozwala na nieskrępowany
obrót mieszkaniem (zamiana, sprzedaż), na pełną swobodę meldowania
lokatorów, a także na dowolność podejmowania remontów i modyfikacji
mieszkania, oczywiście, zgodnych z prawem budowlanym. Wówczas dopiero
istnieje możliwość uzyskania kredytów bankowych pod zastaw mieszkania,
uzyskania hipoteki, korzystania z funduszu remontowego spółdzielni
itp.
Prawda o spółdzielniach
Reklama
Spółdzielnia mieszkaniowa to suma członków, określony majątek,
czyli pewna wspólnota celów, zarządzana jednak przez osoby, które
wcale nie muszą tych wspólnych celów realizować. Zdarza się wszak,
że spółdzielnia nie wyraża zgody na to, co chciałby ze swoim mieszkaniem
uczynić jego najemca, w skrajnym przypadku istnieje też możliwość
pozbawienia członka spółdzielni członkostwa, a nawet mieszkania.
Ponadto zarząd spółdzielni może zaciągać kredyty niezgodne z celowością,
może też roztrwonić pieniądze z czynszu itd. A trzeba pamiętać, że
większość lokatorów płaci za swoje mieszkania już długie lata, spłaciła
więc swoje mieszkania kilkakrotnie, a w zamian nie może doczekać
się nawet pomalowania klatki schodowej.
Można by też zapytać, czy ktoś z mieszkańców w bloku
orientuje się, jak wyglądają finanse spółdzielni, na co konkretnie
idą pieniądze z czynszu? Każdy potulnie płaci rachunki i w duchu
przeklina rosnące stale opłaty. Zapewne taką współwłasność należałoby
nazwać socjalistyczną, czyli jak dawniej się mówiło - cały naród
był właścicielem kopalń i hut, a kiedy one padły, cały naród za to
zapłacił.
Jeśli zbankrutują spółdzielnie mieszkaniowe, może się
okazać, że ktoś wykupi nasze bloki za bezcen razem z nami, dokładnie
w taki sam sposób, jak to się stało z zakładami. Ustawa ma temu zapobiec,
ponieważ pozwala wziąć sprawę mieszkań w ręce tych, którzy w nich
mieszkają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obowiązki nałożone na spółdzielnię
Od 24 kwietnia br. zarządy spółdzielni mieszkaniowych powinny
być gotowe, aby na wniosek członka lub najemcy przekształcić mieszkanie
przez umowę kupna-sprzedaży w tytuł własności. Oczywiście, wraz z
ziemią oraz wspomnianymi wyżej pomieszczeniami przynależnymi do tego
lokalu. Wraz z ziemią - o ile spółdzielnia posiada prawo własności
do gruntu. Trzeba dodać, że wiele spółdzielni nie posiada uregulowanego
tytułu prawnego do wszystkich gruntów, na których postawiły bloki.
Jednak w ponad 90 proc. jest to problem do załatwienia, ponieważ
właścicielem gruntu jest albo skarb państwa, albo gmina. Ustawa przynagla
spółdzielnie, aby to przekształcenie dokonało się jak najszybciej.
Za mapki geodezyjne wykonywane w ciągu 10 miesięcy obowiązywania
ustawy zapłaci skarb państwa (zrefunduje ten wydatek po okazaniu
rachunku przez spółdzielnie czy gminy).
Ustawa nakłada na spółdzielnię obowiązek udzielenia informacji
najemcy na każdy interesujący go temat, a więc na temat sprawy własności
gruntu, wysokości zaciągniętych przez spółdzielnię kredytów, musi
wyjaśnić, na co przekazano te pieniądze, udzielić informacji o wysokości
długów ciążących na poszczególnych mieszkaniach, podać cenę rynkową
mieszkania itd.
Członkowie spółdzielni - zarówno ci, którzy mają prawo
lokatorskie, jak i ci, który już nabyli prawo własności - a także
najemcy mieszkań zakładowych, które obecnie stały się spółdzielczymi,
mogą skorzystać więc z przedstawionej w skrócie ustawy, pod warunkiem,
że na mieszkaniu nie ciążą długi, i jeśli, oczywiście, złożą odpowiedni
wniosek. Wzorów jest siedem. Nie sposób ich w tym miejscu omówić.
Mogę tylko dodać, że wybierając się do spółdzielni z wnioskiem, warto
to uczynić w obecności świadków. Należy również zadbać o potwierdzenie
złożonego wniosku na kopii.
Jak kształtują się koszty?
Każdy, kto pragnie być pełnoprawnym właścicielem mieszkania,
będzie musiał ponieść niezbędne koszty. W przypadku mieszkania lokatorskiego
chodzi o wymienioną w ustawie cenę do 3 proc. wartości rynkowej mieszkania,
o opłatę notarialną oraz opłatę za założenie księgi wieczystej lub
wpis do niej, jeśli już istnieje. Dodam, że m.in. w kwestii opłaty
za księgę wieczystą jest już w Sejmie projekt nowelizacji, który
ustali jej wysokość na 200 zł. Natomiast koszty geodezyjne ponosi
spółdzielnia, co następnie ma zwrócić skarb państwa. Jest jeszcze
sprawa wyceny mieszkania, którą ma ustalić rzeczoznawca. O tym ustawa
nie mówi, dlatego żądanie zapłaty za tę usługę jest nadinterpretacją.
To jest kwestia dobrej woli spółdzielni, uchwały zarządu, aby za
rzeczoznawcę ustalić symboliczną kwotę, wszak spółdzielnia na co
dzień sprzedaje mieszkania i wie, jaka jest jego wartość rynkowa (
w zakres wyceny wchodzi standard mieszkania, a nie jego wyposażenie)
.
Samo złożenie wniosku nie oznacza, że musimy mieszkanie
wykupić. Możemy przed podpisaniem aktu notarialnego, czyli umowy
kupna-sprzedaży, wycofać się bez ponoszenia kosztów. Tylko spółdzielnia
nie może się wycofać i musi najemcy wszystko obliczyć, by ten mógł
podjąć właściwą decyzję.
Należy natychmiast podjąć działania związane z ustawą
o spółdzielniach mieszkaniowych, ponieważ z reakcji zarządów spółdzielni
wynika, że ta ustawa nie jest im na rękę, rozbija bowiem lewicowy
bastion w tych instytucjach. Dlatego realizacja ustawy może być zagrożona,
gdyby po wyborach do Sejmu władzę przejął SLD, przeciwny tej ustawie.
Jednak rozpoczętych procedur nie można już cofnąć. W przypadku złożenia
wniosku członek spółdzielni może być spokojny, jego sprawa musi być
załatwiona, nawet gdyby potem ustawa została zmieniona lub wycofana
z systemu prawnego.
Więcej informacji na ten temat, a także odpowiednie wnioski
można uzyskać w moim głównym biurze poselskim w Sosnowcu, ul. Mościckiego
14,pok. 103, tel. (0-32) 266-65-47, codziennie w godz. 15.00-17.00;
w poniedziałki od godz. 13.00. Podobnych informacji udzielają wszyscy
posłowie AWS-u.