Dziedzictwo duchowe Prymasa Tysiąclecia zawiera, oczywiście,
bardzo wiele płaszczyzn. To temat wielopiętrowy. Jednym z tych pięter
jest praca Prymasa Tysiąclecia z "Odrodzeniem". Przypomnijmy może
najpierw coś z dziejów "Odrodzenia", którego historia sięga 1919
r., kiedy to w Warszawie, przy ul. Krakowskie Przedmieście 7, odbyło
się pierwsze zebranie Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej "
Odrodzenie". Nie było ono ani bractwem religijno-kultowym, ani kołem
studiów chrześcijańsko-religijnych, aczkolwiek zarówno kult, jak
i studia wchodziły w zakres jego działalności. "Odrodzenie" było
ruchem katolicko-społecznym młodego pokolenia inteligencji katolickiej,
który opierał działalność na encyklikach społecznych Kościoła, a
w szczególności na encyklice Rerum novarum. Sięgnijmy do jeszcze
odleglejszej historii - do ok. 1907 r., gdy powstał w Warszawie miesięcznik
Prąd. W tym miesięczniku pisywał m.in. o. Jacek Woroniecki, późniejszy
rektor KUL. "Ruch prądowy", bo tak go określają znawcy tematu, miał
swoje odpowiedniki w ważnych ruchach chrześcijańsko-społecznych w
wielu krajach ówczesnej Europy. Przyczyniły się one do wydania encykliki
Rerum novarum - w tych dniach mija 110 lat od czasu ukazania się
tego dokumentu podpisanego przez Leona XIII.
"Ruch prądowy" postulował reformy gospodarczo-społeczne
w myśl zasad miłości i sprawiedliwości chrześcijańskiej, w myśl hasła
św. Piusa X: Instaurare omnia in Christo. Ruch ten również odrzucał
metody terrorystyczno-rewolucyjne oparte na utopijnych doktrynach
anty-Kościoła. W Polsce warstwy ludowe były nadal w większości katolickie,
ale już wówczas zagrażało im niebezpieczeństwo opanowania i zdemoralizowania
przez organizacje głoszące radykalny program, z dołączonym do niego
wojującym ateizmem.
Dlatego "ruch prądowy" był bardzo ważnym zjawiskiem.
To on przyczynił się do powstania przed I wojną światową masowej
organizacji Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich, z której
po wojnie wyłoniły się Chrześcijańskie Związki Zawodowe i Chrześcijańska
Demokracja. Przywódcy "ruchu prądowego" jeszcze przed I wojną światową
planowali założenie na ziemiach polskich stowarzyszenia młodzieży.
Interweniowała policja carska i inicjatorzy zostali aresztowani.
Dopiero po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. znani
działacze katoliccy, jak Cecylia Plater-Zyberkówna, Tadeusz Błażejewicz,
Bronisław Załuski, Maria Hubertowa, zdecydowali się na podjęcie inicjatywy
utworzenia organizacji katolickiej. W 1918 r. zaczęły się odbywać
pierwsze zebrania, a w 1919 r. na Krakowskim Przedmieściu miało miejsce
pierwsze zebranie formalne, które powołało stowarzyszenie odrodzeniowe.
Do stowarzyszenia należało bardzo wielu wybitnych ludzi.
Stefan Kaczorowski, pamiętający tamte czasy, powiedział, że po wojnie
największym działaczem, a potem już seniorem "Odrodzenia", był kard.
Stefan Wyszyński, Prymas Polski. Wstąpił on do "Odrodzenia" (do Koła
Lubelskiego) w 1924 r. i zaznaczył swą obecność działalnością społeczną
w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych. Wśród młodzieży robotniczej
został także wybrany prezesem koła. Wiadomo, że 1918 r. był momentem
osobliwym w historii. Los uśmiechnął się wówczas do Polaków i innych
narodów uciemiężonych. Trzy państwa imperialistyczne i zaborcze równocześnie
przegrały wojnę. Austria rozpadła się, Niemcy kapitulowały przed
aliantami zachodnimi, a Rosja rewolucyjna najpierw kapitulowała przed
Niemcami, a następnie została objęta wojną domową. Przywódcy imperializmu
moskiewskiego nie mogli Polski atakować wcześniej. Dopiero w 1920
r. ponieśli decydującą klęskę, która zapewniła pokój w Europie aż
do czasu wybuchu II wojny światowej.
Lata 1918-26 były okresem zrywu niepodległego narodu.
Można było swobodnie zakładać stowarzyszenia i organizacje. Urządzano
zebrania, wydawano pisma i książki bez cenzury prewencyjnej, organizowano
prawdziwe związki zawodowe itd. Był to wielki wysiłek twórczy narodu
i jego młodego pokolenia.
W 1923 r. określono deklarację ideową "Odrodzenia". Pisano
w niej: "Naród polski odzyskał niepodległość, świetna przyszłość
stoi przed nami otworem, wysiłek nasz musi ją zrealizować". To było
hasło tamtego pokolenia. Pokolenie "Odrodzenia" wspaniale pracowało.
W tym właśnie czasie wrastał w "Odrodzenie" późniejszy wielki Prymas
Tysiąclecia.
Mogę tylko jeszcze powiedzieć, że młodzież akademicka
tamtych czasów bardzo się rozwijała. Byli tam wspaniali, pełni zapału
ludzie. To oni stworzyli pierwszą deklarację w 1923 r. i w 1929 r.
ją poprawili. Pewna część młodzieży odrodzeniowej współtworzyła Akcję
Katolicką. Następnie utworzono Stowarzyszenie Młodzieży Robotniczej "
Odrodzenie". Stowarzyszenie więc rozszerzało się, a w tym wszystkim
brał udział ks. Stefan Wyszyński, związany z KUL-em, ze środowiskami
akademickimi, związkami zawodowymi i z tym wszystkim, co dotyczy
ludzi pracy.
Przyszła wojna. Wiadomo, że losy naszej inteligencji
akademickiej były tragiczne. Ks. Stefan Wyszyński musiał się ukrywać
w różnych miejscowościach.
Po wojnie ks. Wyszyński został biskupem lubelskim i powróciła
sprawa "Odrodzenia". Działalność "odrodzeniowców" nie była wtedy
łatwa. Wielu ludzi było prześladowanych, szczególnie w czasach stalinowskich.
Potem biskup lubelski został arcybiskupem warszawskim i prymasem
Polski. W kraju było coraz trudniej. Doszło do tego, że już nie mogły
działać organizacje katolickie, że wielu ludzi zostało uwięzionych,
stowarzyszenia nie mogły formalnie działać.
W 1953 r. Ksiądz Prymas zostaje aresztowany. W różnych
miejscach odosobnienia przebywa do 1956 r.
W 1957 r. "odrodzeniowcy" po raz pierwszy po długiej
przerwie spotykają się w Częstochowie na Jasnej Górze. Są to już
ludzie doświadczeni cierpieniem, więzieniami, podobnie jak Prymas
Wyszyński. Wiadomo, że nie istnieje już Stowarzyszenie "Odrodzenie"
. Jego dawni działacze postanawiają funkcjonować na zasadzie corocznych
pielgrzymkowych spotkań modlitewnych pod nazwą Dni Modlitw "Odrodzenia"
. Pod opieką Prymasa Wyszyńskiego kilkakrotnie przybywają do Częstochowy.
Na miejscu pomagają im organizacyjnie: ks. kan. Antoni Marchewka
- ówczesny redaktor Niedzieli i Zofia Ogulewicz - mecenas w Kurii
Biskupiej w Częstochowie. Rekolekcje odbywają się u Sióstr Szarytek,
a następnie realizowany jest program modlitewny na Jasnej Górze.
Ksiądz Prymas zaczyna także zapraszać niektórych "odrodzeniowców"
do Warszawy, do siebie na Miodową 17, gdzie rozmawiają o sprawach
ważnych dla Kościoła i dla państwa, o których nie można było mówić
publicznie, na ambonie. Chciał, żeby przynajmniej pewna część inteligencji
miała bliższą i głębszą orientację w tym wszystkim, co dzieje się
w Kościele w Polsce. Dość często także były to po prostu spotkania
przyjacielskie, serdeczne. Prymasowi Tysiąclecia zależało na tym,
żeby utrzymać tę serdeczną więź ze swoimi dawnymi kolegami. Zaznaczyć
wszakże należy, że nigdy nie były to tylko spotkania "herbaciane",
ale wiązały się właśnie z tymi głębszymi wypowiedziami, ze sprawami
wymagającymi zaufania i dyskrecji.
W pewnym momencie Prymas Wyszyński niektóre sprawy związane
z "Odrodzeniem" zaczął składać w ręce biskupa częstochowskiego Stefana
Bareły. Na pewnym etapie pomagał w tym bp. Barele ks. Ksawery Sokołowski,
jego sekretarz; gdy wyjechał do Rzymu, wówczas ks. Prymas Wyszyński
w liście do bp. Bareły zaproponował, by moderatorem "Odrodzenia"
został - piszący te słowa. Przejąłem więc, u boku bp. Bareły, troskę
o organizowanie Dni Modlitw "Odrodzenia" w Częstochowie. Wtedy kierował
sprawami "Odrodzenia" p. Ignacy Kruszyński, a także p. Maciej Jakubowski,
do tej pory związany z "Odrodzeniem".
Jednak "Odrodzenie" zmieniało się. Pokolenie najstarszych "
odrodzeniowców" zaczęło odchodzić. Pozytywną rzeczą było to, iż do "
Odrodzenia" przybywali ludzie młodsi i oni zaczęli odgrywać coraz
ważniejszą rolę. Pojawiały się różne propozycje, jak dalej funkcjonować.
Jedna z opcji była za tym, żeby pójść w kierunku duszpasterstwa inteligencji.
Jednak Ksiądz Prymas powiedział: nie, to nie będzie duszpasterstwo.
Chodziło mu o to, żeby zaktywizować ludzi świeckich, którzy sami
sobie poradzą, a ksiądz ma być tylko ich pomocnikiem, tzw. moderatorem.
Decyzja Księdza Prymasa świadczyła o tym, że dążył on do niezależnej
działalności laikatu.
W "Odrodzeniu" byli ludzie związani z Kościołem i bardzo
wierni Kościołowi. Myślę, że szczególną cechą ówczesnych "odrodzeniowców"
było to, że byli bardzo związani z Księdzem Prymasem. Oczywiście,
Ksiądz Prymas darzył zaufaniem wielu ludzi wśród katolickiej inteligencji,
niemniej wydaje się, że do tej grupy "odrodzeniowej" miał wyjątkowo
duże zaufanie, a może nawet największe. Zresztą, wyrażało się to
na spotkaniach, gdzie Ksiądz Prymas podejmował szczegółowe tematy,
które mogły wskazywać, jak bardzo troszczył się i myślał o inteligencji
polskiej.
Konferencje wygłaszane do inteligencji "odrodzeniowej"
zostały wydane w książce Źródła "Odrodzenia". Jest tam zawarta bardzo
ważna treść, dotycząca tego, czego Ksiądz Prymas oczekiwał od "Odrodzenia"
. Otóż, widział tę pracę jako pogłębioną, opartą na wierze, modlitwie,
na dobrej teologii, ale były także konferencje, w których mówił o
nauce społecznej Kościoła. Prymasowi Tysiąclecia zależało na tym,
żeby te problemy były dobrze rozumiane przez polską inteligencję.
Ksiądz Prymas mówił także o sprawach bardzo aktualnych.
I tak w 1975 r. wygłosił trzy konferencje podczas Dni Modlitw "Odrodzenia"
. Wśród tematów był jeden bardzo ważny na owe czasy: problemy ewangelizacji
w Polsce. Okazało się, że Ksiądz Prymas z jednej strony nawiązywał
do nauki Soboru Watykańskiego II, a z drugiej widział problemy, które
były wynikiem działania ówczesnego reżimu komunistycznego, dążącego
do ateizacji.
Konferencja z 1975 r. podczas Dni Modlitw "Odrodzenia"
jest doskonałym przykładem stosunku Księdza Prymasa do inteligencji
katolickiej w ogóle, do jej formacji, do jej trwania w Kościele i
z Kościołem.
Nie będę się ustosunkowywał do różnych sytuacji, stwarzanych
przez niektóre osoby spośród ówczesnej inteligencji katolickiej,
chciałem raczej naświetlić, jak Ksiądz Prymas zdecydowanie, pięknie,
w sposób konsekwentny uczył "odrodzeniowców", jak mają się odnajdywać
w Kościele. To było jakieś wielkie iunctim między Prymasem pracującym
już w Polsce powojennej, wielkim Kardynałem, a ks. prof. Stefanem
Wyszyńskim, który działał w "Odrodzeniu" przed wojną. Był to człowiek
zawsze współpracujący z inteligencją, ale jednocześnie mający praktyczne
spojrzenie na całość duszpasterstwa, także na duszpasterstwo robotników,
na duszpasterstwo młodzieży robotniczej. I w tym tkwiła jego mądrość
i wielkość, w tym tkwi realizm Ewangelii!
Pomóż w rozwoju naszego portalu