W 2. rocznicę wizyty Ojca Świętego w polskim parlamencie nuncjusz
apostolski w Polsce - abp Józef Kowalczyk odprawił Mszę św. w kaplicy
sejmowej, a następnie pod tablicami upamiętniającymi to wielkie wydarzenie
zostały złożone wiązanki kwiatów. Również z papieskiej okazji otwarto
w Sejmie wystawę przygotowaną przez posła Cz. Sobierajskiego, a zatytułowaną:
Sumienie świata. Obok duchowej obecności Jana Pawła II towarzyszy
nam pamięć o uchwalonym Roku Kardynała Wyszyńskiego. Raz po raz odbywają
się konferencje poświęcone Prymasowi Tysiąclecia. Kolejna odbędzie
się 23 czerwca br. i będzie poświęcona rodzinie w nauczaniu Wielkiego
Kardynała. Organizatorem jest Parlamentarny Zespół Stowarzyszeń Rodzin
Katolickich. Każda z tych konferencji ukazuje dobitnie, iż Prymas
Wyszyński był człowiekiem opatrznościowym dla Kościoła w Polsce,
znakiem od Boga, że na trudne czasy przychodzą wielcy ludzie, jasne
drogowskazy Ewangelii, mężowie stanu, wodzowie i politycy.
Chciałbym w tym krótkim tekście skupić się na prymasowskiej
służbie człowiekowi, bo z całą pewnością w społecznym nauczaniu Kardynała
Wyszyńskiego na pierwszy plan wysuwa się osoba człowieka i poszanowanie
jego praw. Było to zresztą coś niezwykłego, jak w latach PRL-u, kiedy
o wszelkich "wolnościach" decydował partyjny urzędnik. Prymas Wyszyński
umiejętnie i roztropnie sterował kościelną nawą, szczęśliwie prowadząc
Kościół i Ojczyznę przez ateistyczne rafy, aby w efekcie uratować
tak naród jako całość, jak i pojedynczego człowieka od bezideowości
czy "bylejakości", jaką w codzienne życie wnosiła marksistowska zasada
o przechodzeniu ilości w jakość. Choć Prymas został niejako "skazany"
na ciągłą konfrontację z komunistyczną władzą, na trudny dialog z
marksizmem, na ścieranie się z modelem państwa kolektywistycznego,
dążącego niejako do "upaństwowienia" człowieka, to nigdy nie zapominał,
że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, że Polacy powinni dążyć
do pojednania.
Gdyby więc krótko scharakteryzować postawę obrony człowieka
przez Prymasa, można napisać, że wybrał on najprostszą zasadę, którą
można sformułować następująco: korzystać z każdej okazji, aby nauczać
o przyrodzonych prawach osobowych człowieka, o prawach rodziny i
narodu. Nauczanie to było zaś niczym innym, jak tylko przypominaniem
zasad społecznych Kościoła, zwracaniem się wprost do każdego człowieka
z apelem, aby szanował godność własną i drugiego, aby budował w swoim
życiu Boży ład, rozpoznał swoje prawa, bronił prawdy, dobrze wychowywał
młode pokolenie itd.
Czując się odpowiedzialny za cały Kościół w Polsce i
za każdego poszczególnego wierzącego, Prymas podkreślał, że wszelką
odnowę należy rozpoczynać od siebie. Postępował w tym przypadku jak
nauczyciel i ojciec powierzonej sobie rodziny Bożej. To, co później
Jan Paweł II uczyni swoim najważniejszym orężem, wcześniej praktykował
Prymas Tysiąclecia. Kardynał był bowiem niezwykle wrażliwy na każdy
przejaw zagrożenia praw osoby ludzkiej, zagrożenia życia rodzinnego,
na problemy wychowania dzieci czy młodzieży. Wielokrotnie w tym trudnym
okresie powtarzał słowa: "Res sacra homo" (człowiek jest sprawą świętą)
albo: "Jego Królewska Mość Człowiek".
Dla wielkiego znawcy katolickiej nauki społecznej, a
takim był Prymas, stało się rzeczą jasną, że istnieje prymat człowieka
przed rzeczą, że człowiek nie może stać się niewolnikiem rzeczy,
nie może też być niewolnikiem innego człowieka ani też władzy. Nie
muszę dodawać, co w latach stalinowskich czy gomułkowskich oznaczała
ta deklaracja, co kryło się pod pojęciem ludzkiej godności i wolności.
Źródłem tego nauczania było przekonanie o stworzeniu każdego na obraz
i podobieństwo Boże. Z tej Boskiej twórczości wypływa wspaniałość
i potęga człowieka, a zarazem - jak podkreślał Kardynał - "kłopot
z człowiekiem dla wszystkich prymitywnych form administrowania, które
chciałyby stworzyć szablon i zakwalifikować człowieka według schematycznych
kategorii. Ale całe szczęście, że się to nikomu nie udało!" (Do inteligencji
katolickiej, Warszawa, 14 stycznia 1970 r.).
Orężem Prymasa Tysiąclecia przeciw komunistom była, jak
wspomniałem, nauka społeczna Kościoła, a w niej upodmiotowienie człowieka.
Tego nie mieli komuniści i tego najbardziej się obawiali. O jakie
prawa chodziło? Wyłożył je najpełniej Ksiądz Prymas w serii słynnych "
kazań świętokrzyskich", wygłaszanych w latach 1974-80 w kościele
Świętego Krzyża w Warszawie. Ksiądz Prymas nawiązywał w nich do aktualnej
sytuacji kraju, do ciężkiej pracy robotników zmuszanych do ogromnego
wysiłku nawet w niedziele, bronił praw katolików świeckich do zrzeszania
się, apelował do rolników, aby nie opuszczali ziemi.
Pośród przyrodzonych praw człowieka Prymas na pierwszym
miejscu wyliczał: prawo do życia, prawo do godnej człowieka stopy
życiowej, prawo do wolności. Dalej - prawo do korzystania z wartości
moralnych i kulturalnych, które nie zależą od nadania, lecz są właściwością
człowieka jako istoty rozumnej. Następnie prawo do oddawania czci
Bogu, zgodnie z wymaganiami własnego sumienia. W kolejności znajdowało
się prawo do zrzeszania się, aby między obywatelem a władzą zwierzchnią
nie było pustki, próżni. To nie jest przypadek, że Prymas czy ogólniej
mówiąc - Kościół popadał w latach PRL-u w konflikt z władzą polityczną.
Był bowiem głosem sumienia, słowem prawdy, jasnym promieniem nadziei
na przyszłość. Stąd też Kardynał Wyszyński właściwie przez całe biskupie
życie był uważany za największego wroga Polski Ludowej. A przecież
nic innego nie czynił, tylko pragnął porozumienia i normalizacji
między Kościołem a państwem. Taką postawę dyktowało mu tak wykształcenie,
jak i społecznikowska natura. Godność i prawa człowieka, dobro narodu,
sprawiedliwość i miłość w duchu Ewangelii były tymi wartościami,
o których stale nauczał i o nie zabiegał. Zwłaszcza w chwilach przełomowych
nie lękał się zajmować postawy, która dla wielu mogła się wydawać
zanadto ostrożna.
W tej walce o godność każdego wierzącego, godność po
prostu ludzką, Prymas Tysiąclecia proroczo mówił, że komunizm najpierw
upadnie w Polsce. Mówił tak, bo wiedział, jaki jest najsłabszy punkt
w tym łańcuchu kłamstwa i przemocy. Była nim pogarda dla przyrodzonych
praw człowieka. Tę metodę, zastosowaną przez Prymasa w Kościele polskim,
przejął Jan Paweł lI w skali Kościoła powszechnego. To od wielkiego
zbliżenia się do człowieka podczas pielgrzymek po świecie, od uczenia
ludzi podstawowych praw jednostki, od tego powszechnego upodmiotowienia
człowieka zaczął się totalny kryzys filozofii marksistowskiej, a
także kryzys ekonomiczny Moskwy. Jan Paweł II zadał śmiertelny cios
zakłamanej doktrynie o człowieku. Tego nauczył się przy Wielkim Prymasie.
Mając dzisiaj takie dziedzictwo, nie powinniśmy aż tak
błądzić, oddając się na żer doktryn liberalnych, ulegając różnym
urokom globalizacji, która niszczy ludzką niepowtarzalność, a także
historyczną wielkość poszczególnych państw i narodów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu