Walka o unowocześnienie pogrzebała także transmisje Radia Watykańskiego na falach krótkich i średnich, zakończone z dniem 30 listopada 2015 r. Był to cios w serce dla papieskiej rozgłośni, która za ich pośrednictwem docierała także do miejsc, w których Stolica Apostolska była niemal "wyklęta", jak to miało miejsce niegdyś za "żelazną kurtyną".
W istocie były to znaki nagłego i niemal brutalnego przerwania ciągłości. Raczej zmiany epoki, niż racjonalizacji wynikającej z problemów ekonomicznych. Bowiem komunikacja watykańska zawsze była zarządzana w rozsądny sposób, z pomocą zatrudnionych pracowników, szkolonych ze znajomości świata watykańskiego i zgodnie z wizją Stolicy Apostolskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Decyzja o nominacji Joaquina Navarro-Vallsa na stanowisko dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej w 1984 r. była znakiem wejścia w bardziej profesjonalny etap komunikacji w Państwie Watykańskim. Była to jednak profesjonalizacja zdroworozsądkowa, stawiająca na pierwszym miejscu dobro Stolicy Apostolskiej, a dopiero później wymagania komunikacyjne. Navarro-Valls zajmował się także marketingiem (do historii przeszedł jego opis spotkania Jana Pawła II z gwatemalską noblistką Rigobertą Menchù, do którego tak naprawdę nigdy nie doszło), ale jego priorytetem było oddanie głosu wierze. Przekazywanie nie tyle samej wiadomości, ile znaczenia tego, co się wydarzyło. Dla Stolicy Apostolskiej był to sposób aby być w świecie, ale nie być ze świata.
Obecnie dyrektor Biura Prasowego nie jest już tzw. „rzecznikiem prasowym” papieża. Navarro-Valls miał bezpośredni kontakt z Janem Pawłem II, o. Federico Lombardi z Sekretariatem Stanu, tymczasem Greg Burke znalazł się w zupełnie nowej sytuacji, tracąc krok za krokiem przywileje dyrektora Biura Prasowego. W 2018 r. podczas Synodu Biskupów nt. młodzieży nie został nawet włączony do komisji medialnej, co zawsze wcześniej było udziałem jego poprzedników. Z kolei synodalne briefingi prasowe prowadził Dykasterii ds. Komunikacji Paolo Ruffiniego, co było znakiem epokowej zmiany.
Dziś reforma watykańskich mediów w zupełności przyjęła podejście marketingowe. Istotnie, publikowane wiadomości w dużej mierze dotyczą działalności Kościołów lokalnych i sprawiają wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z lekturą dziennika „rozległej wioski”, którą jest Kościół. Z kolei sposób, w jaki są one przedstawiane sprawia wrażenie, że potrzeba „smakowitych kąsków”, dziennika który wszyscy mają ochotę czytać i który publikuje ekskluzywne treści. Mediom watykańskim łatwo jest zdobywać informacje jako pierwszym, jako że przemówienia i nominacje przygotowywane są z wyprzedzeniem. Trudniej jest za to, z instytucjonalnego punktu widzenia, nadać im wszystkim odpowiednie znaczenie, zachowując przy tym neutralny język.
Reklama
W ten sposób komunikacja watykańska została spłycona do działalności i wizerunku papieża i nakreślenia wydarzeń lokalnych – jednak bez ukazywania ich powiązań. Generuje to różnorodne trudności dotyczące zarządzania wiadomościami, ich hierarchii a także relacji ze źródłami informacji. Dochodzi do tego kwestia Ojca Świętego, udzielającego wywiadów bez uprzedzania Dykasterii, zmuszanej w efekcie do wyścigu w rozpowszechnianiu papieskich wypowiedzi. Nie tylko brakuje więc planu, ale też instytucjonalnych ram, które pomogłyby podążać w obranym kierunku.
Główne zagadnienie dotyczy jednak rozpowszechniania informacji. Często ukazuje się nową erę watykańskich mediów jako czas przekazywania ich z większą przejrzystością. Tak jednak nie jest, co ilustruje choćby tych kilka przykładów. Przez ostatnie półtora roku Stolicą Apostolską wstrząsały skandale finansowe i koniecznym stało się jasne ukazanie dążenia do przejrzystości finansowej za murami Watykanu. Przez pięć lat sprawozdania finansowe Stolicy Apostolskiej nie były upubliczniane: opublikowano jedynie bilans Kurii Rzymskiej, ale już nie Gubernatoratu Państwa Watykańskiego. A i ten kurialny został przedstawiony w formie komunikatu i wywiadu „instytucjonalnego” z prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych ks. Juana Antonia Guerrero Alvesa, bez możliwości konfrontacji z dziennikarzami.
Reklama
Podobnie wyglądało to przy publikacji przez Sekretariat ds. Gospodarczych planu budżetowego na 2021 r., a także w przypadku raportu watykańskiego Urzędu Informacji Finansowej, który zawsze prezentowany był w Biurze Prasowym. Nigdy też nie był możliwy otwarty dialog z dziennikarzami przy okazji publikacji raportów Instytutu Dzieł Religijnych, czyli tzw. „banku watykańskiego”, które od 2013 r. są umieszczane bezpośrednio na stronie tej instytucji, bez prezentacji, z lakonicznym komunikatem. W ostatnich latach pojawia się on w dodatku w godzinach popołudniowych, kiedy Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej jest już zamknięte dla dziennikarzy.
Nie jest to kwestia nowych restrykcji związanych z pandemią COVID-19, ale pewna nasilająca się tendencja. Nie odbywają się już nawet briefingi poświęcone pracy Rady Kardynałów, protagonistów dyskusji nt. reformy Kurii Rzymskiej, która to reforma wydaje się nie mieć końca. Konferencji prasowych też jest coraz mniej i coraz częściej dotyczą spraw marginalnych.
Natomiast papieskie decyzje o poważnym znaczeniu, jak np. ustanowienie specjalnego komisarza w sanktuarium w Lourdes, komentowane są krótkim editorialem dyrektora programowego Dykasterii ds. Komunikacji, który sygnalizuje przyjętą linię. Podejście marketingowe jest więc połączone z pewną chęcią kontrolowania opinii publicznej, co prowadzi jednak do powściągliwości i przemilczeń, podsycających teorie spiskowe i te, dotyczące chęci ukrywania czegoś.
Przeciwwagą dla tego stanu rzeczy jest aktywność papieża, mocno obecnego w mediach bardziej „popularnych” (mam na myśli dwie książki-wywiady opublikowane tylko na początku tego roku, i rozmaite wywiady, także dla mediów popkulturowych, jak Vanity Fair czy sportowy dziennik La Gazzetta dello Sport), a nawet w telewizji, za sprawą cyklu wywiadów, w których swobodnie wypowiadał się na tematy Modlitwy Pańskiej, Credo czy cnót. A jednak jak dotąd niewiele było wywiadów z papieżem Franciszkiem z „prawdziwymi” pytaniami, dotyczącymi gorących tematów.
Reklama
Czy jest to rezultat reformy Kurii Rzymskiej, czy też po prostu potrzeba podążania za pontyfikatem nieformalnym i niemal nieinstytucjonalnym? I kiedy uda się osiągnąć równowagę? Papież Franciszek lubi mówić, że reformy przeprowadza się podążając drogą, i tak się stało z reformą watykańskich mediów. Jednak po upływie sześciu lat wciąż nie została ona ukończona. Tymczasem, pomimo to, myśli się o dołączeniu do niej kolejnego elementu: agencji informacyjnej. W nadziei, że wszystkie niedoskonałości tego systemu reform ujrzą światło dzienne i zostaną rozwiązane. Trudno jednak, aby dokonało się to w sposób naturalny. Potrzebna będzie reforma reformy, której dokona prawdopodobnie kolejny papież, zmobilizowany także do przywrócenia odłożonych na bok dobrych praktyk, do powrotu do niosących ryzyko otwartych rozmów z mediami. To jednak można osiągnąć jedynie w ramach stabilnych, dobrze ukształtowanych ram instytucjonalnych. Których odtworzenie nie będzie sprawą banalną.
Andrea Gagliarducci
Andrea Gagliarducci, watykanista, publicysta, ekspert ds. dyplomacji watykańskiej. Autor blogów mondayvatican.com i Vatican Reporting. Współpracuje m.in. z grupą EWTN oraz agencjami CNA i ACI Stampa. Autor książek poświęconych m.in. Janowi Pawłowi II i Chiarze Lubich.