Po ostatnim wierszu pierwszego czytania z dzisiejszej niedzieli,
w którym jest tajemnicza zapowiedź, że bezpłodna Sara za rok będzie
miała syna, jest wspomniane, że na te słowa "uśmiechnęła się do siebie",
albo, jak w innych przekładach: "zaśmiała się"... Chyba dlatego ów
syn Abrahama otrzymał imię Isaak, co znaczy: "Zaśmieje się". Sara
to jedna kobieta. W Ewangelii są dwie kobiety - siostry. Marta, jak
każda dobra gospodyni, po serdecznym powitaniu Pana Jezusa przede
wszystkim myśli o tym, jak Go ugościć. Bo Jezus, jak każdy człowiek,
był czasem zmęczony, a dziś zwyczajnie głodny. On w swoim człowieczeństwie
nosił te ludzkie sprawy życia. Bo i w tych najzwyklejszych sprawach
jest obecny Bóg. Marta jest bardzo przejęta Gościem. Dlatego On mówi: "
Marto, Marto, troszczysz się o wiele". Ale kiedy słyszymy także Jego
słowa, że "Maria obrała najlepszą cząstkę", moglibyśmy pomyśleć,
czy to nie znaczy, że On nie docenia tych zwyczajnych czynności,
w których przecież w Nazarecie przez wiele lat uczestniczył. Ale
to nie była krytyka Marty. To było tylko serdeczne przypomnienie,
że jednak są sprawy ważniejsze od przygotowania posiłku nawet dla
głodnego, a tak kochanego Gościa, jakim był On sam. Marta jednego
nie zrozumiała, że Jezus przyszedł do nich nie po to, żeby coś otrzymać,
nawet tak niezbędnego jak posiłek, ale przede wszystkim jest u nich,
żeby obdarzyć. Bo On, posłany przez Ojca, przede wszystkim pragnie
jednego: abyśmy Jego słowa przyjmowali. Św. Paweł mówi, że wiara
jest ze słyszenia (Rz 10, 14), a Jezus nazywa tych swoimi braćmi
i siostrami, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. (Łk 8,
21). To Jezusowe oczekiwanie zrozumiała Maria. Dlatego On mówi, że
wybrała nie tylko lepszą, ale "najlepszą cząstkę, której nie będzie
pozbawiona". Bo On, jak powiedział, przyszedł nie po to, żeby Mu
służono, ale służyć. Dlatego przy Nim naszą najsłuszniejszą postawą
jest pokorne słuchanie.
A wiemy z codziennego doświadczenia, jak bardzo pochłania
nas życie i obowiązki zawodowe. Dlatego - być może - Marta z tej
Ewangelii bardziej nam się podoba, dla niej odczuwamy więcej sympatii.
Ale to nie tylko obowiązki. Wystarczy pomyśleć o telewizorze w naszym
mieszkaniu. Ile czasu przeznaczamy na samo wyszukiwanie programów.
Poddawanie się tym bieżącym chwilom bez refleksji, bez zastanowienia
- zajmuje nam wiele czasu. A może trzeba pomyśleć, czy te uciekające
chwile wzbogacają moje człowieczeństwo, a może czynią je uboższym...?
Tak jest i w czasie wakacyjnym. Wiele kilometrów wędrówki, a może
i samolotem na jakąś przysłowiową Majorkę... Może zdobyte szczyty
górskie, również odwiedzone zabytkowe kościoły. Dla wielu tych kilometrów
ciągle za mało. A potem do domu i... odpoczynek - po odpoczynku.
To tak, jakbyśmy chcieli uciec od samych siebie. A dziś Pan Jezus
daje nam przykład Marii. To nie tak, że miesiące pracy zawodowej
to zabieganie Marty, a wakacje, jak Maria? Nam ciągle trzeba choć
trochę tego zasłuchania, by dostrzec potrzebę szukania tego, co jest
najważniejsze, za co warto życie dać - jak śpiewamy w pięknej, młodzieżowej
piosence.
Pomóż w rozwoju naszego portalu