Reklama

Byłem kolegą i sąsiadem Karola Wojtyły (7)

Niedziela Ogólnopolska 29/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WACŁAW GRZYBOWSKI: - Czy Karol Wojtyła bardzo Was, kolegów, zaskoczył, gdy wybrał powołanie kapłańskie?

EUGENIUSZ MRÓZ: - Właściwie nie byliśmy bardzo zaskoczeni, może trochę. Kończąc naukę w szkole średniej, w zasadzie mieliśmy już skrystalizowane zainteresowania, a także kierunki dalszych studiów czy wybór pracy. Wszystko wskazywało, że Karol zostanie aktorem, ponieważ był bardzo zaangażowany w teatr, zwłaszcza w latach 1936-38. Raczej nie sądziliśmy, że poświęci się kapłaństwu. Nie wiadomo, jak by się dalsze losy potoczyły, gdyby nie wojna. Na początku okupacji Lolek rozpoczął potajemne studia humanistyczne. Wybór kapłaństwa nastąpił znacznie później. Śmierć ojca w lutym 1941 r. chyba też miała jakiś wpływ na jego decyzję. Było to dla niego kolejne dramatyczne doświadczenie. Spędził całą niemal noc, czuwając przy swoim zmarłym tacie, modląc się. Co wtedy myślał i przeżywał - jest jego tajemnicą. Został właściwie sam i sam za siebie już odpowiadał. Niewątpliwie duży wpływ na jego wybór miał Jan Tyranowski, w pewnym sensie mistyk, który skupił wokół siebie grono młodych ludzi żyjących duchem Różańca i kontemplacji. Przyjęliśmy decyzję Lolka nie tylko z aprobatą, ale i wielką radością.

- Czy na pierwszym spotkaniu w 1948 r. rozpoznaliście w Karolu Wojtyle swego dawnego kolegę?

- Właściwie tak. Z początku odnosiliśmy się do siebie z pewną rezerwą. Byliśmy trochę onieśmieleni, bo minęło przecież 10 lat. Różnie nasze losy się układały. Ale Karol był taki sam, bardzo bezpośredni i koleżeński. Zresztą wszystkich nas cechowała postawa przyjacielska. Był kapłanem, ale my traktowaliśmy go jak kolegę z naszych dawnych szkolnych lat.

- Jak Pan przyjął wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową?

- To było dla nas wielkie zaskoczenie, chociaż niektórzy twierdzą, że przypuszczali albo przewidywali. Nie wiem, czy tak było rzeczywiście. Wprawdzie jego matka miała mówić: "Zobaczycie, że mój Loluś wyrośnie na wielkiego człowieka", ale trudno interpretować to jako bezpośrednie wskazanie, że zostanie papieżem.
Tego dnia, 16 października 1978 r., byłem u syna. Pracowałem sobie, porządkowałem grządki w ogródku i słuchałem Radia Wolna Europa. Było to gdzieś po godzinie 18.00. Podawali bieżące informacje. Słuchałem ich. I nagle pada wiadomość, że Konklawe wybrało na papieża Karola Wojtyłę, Polaka. Dla mnie był to wielki wstrząs. Oczy mi zwilgotniały. Rzuciłem ten cały sprzęt. Szybko wróciłem do domu. Od razu podzieliłem się tą wiadomością z moimi przyjaciółmi w Opolu. Dzwoniłem do kolegów...

- Czy mógłby Pan przybliżyć nam postacie Waszych profesorów?

- Na każdym spotkaniu koleżeńskim wracamy wspomnieniami do naszych wspaniałych nauczycieli, pedagogów, wychowawców, którym czasem płataliśmy różne figle. Profesorowi muzyki i śpiewu, Titzowi, zwędziliśmy notes z naszymi notami. Na głowę nauczyciela greki spadł wieszak z mapami. Często sprawialiśmy im różne kłopoty - wagary, brak dyscypliny, palenie papierosów, brak tarcz z numerem naszego gimnazjum itp.
Dziś, z perspektywy minionych lat, wspominamy z wdzięcznością bardzo wymagającego, przestrzegającego pełnej dyscypliny Zygmunta Damasiewicza - "Damazego", który wpajał nam łacinę (Gutta cavat lapidem, non vi, sed saepe cadendo); fizyka - Mirosława Moroza, porucznika rezerwy WP, który zginął w maju 1940 r. w Katyniu; historyka - Jana Gebhartta - "Gebcia" (Historia magistra vitae). "Gebcio", gdy spotkał któregoś z naszych kolegów z klasy VIII na randce, pierwszy kłaniał się szarmancko damie serca swego ucznia. Wspominamy także Tadeusza Szelińskiego ("Krupa"), który często przypominał nam słowa wypisane na frontonie świątyni Apollina w Delfach: Gnothi se auton - poznaj samego siebie, oraz drugą delficką maksymę: Maden agan - niczego zanadto; Jana Królikiewicza - "Dyrcia"; matematyków: Adolfa Scheybala i Jana Borowca; polonistów: Jana Klimczyka - "Maszynista" i Kazimierza Forysia - "Kajo", założyciela i reżysera naszego gimnazjalnego teatru, w którym główne role z wielką pasją kreował Lolek; wspaniałego nauczyciela religii - ks. Edwarda Zachera, którego Lolek zaprosił na inaugurację swego pontyfikatu.

CDN.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Wyjątkowa wystawa w Rzymie

2024-05-14 17:21

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Obok krucyfiksu św. Marcelego wystawiono „Chrystusa Ukrzyżowanego” Salvatora Dalì i szkic św. Jana od Krzyża.

Więcej ...

Patronka dnia - św. Małgorzata z Cortony

Małgorzata z Kortony

pl.wikipedia.org

Małgorzata z Kortony

W historii św. Małgorzaty występuje wiele elementów z baśni lub fabularnego filmu. Piękna dziewczyna, książęcy zamek, macocha, które nie toleruje przybranej córki, kochanek, który umiera w tajemniczy sposób, a na końcu oczywiście szczęśliwe zakończenie- nawrócenie, które doprowadzi Ją do świętości.

Więcej ...

Diecezja rzeszowska po aresztowaniu księdza: współpracujemy z organami państwa i chcemy wspierać poszkodowanych

2024-05-15 10:26

Red.

„Władze kościelne deklarują pełną współpracę z organami państwa w celu wyjaśnienia wszystkich spraw związanych z zarzutami postawionymi duchownemu” - czytamy w komunikacie kurii diecezji rzeszowskiej po aresztowaniu wikarego w Święcanach.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Jej imię znaczy mądrość

Święci i błogosławieni

Jej imię znaczy mądrość

Jezus modli się o jedność swoich uczniów na wzór...

Wiara

Jezus modli się o jedność swoich uczniów na wzór...

#PodcastUmajony (odcinek 15.): Skończ z Nią!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 15.): Skończ z Nią!

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj