30 sierpnia br. odbyła się w Watykanie, w Auli Pawła VI, światowa
prapremiera polskiego filmu Quo vadis. Było to wydarzenie bez precedensu
w historii polskiej kinematografii. W miejscu, gdzie dwa tysiące
lat temu pierwsi chrześcijanie oddawali życie za wiarę, Ojciec Święty
Jan Paweł II, Papież-Polak, wraz z 6-tysięczną rzeszą gości zaproszonych
z całego świata uczestniczył w projekcji filmu zrealizowanego na
podstawie polskiej powieści, w wykonaniu polskich aktorów. W materiale
reklamowym filmu Quo vadis w reżyserii Jerzego Kawalerowicza czytamy: "
Wielka epicka opowieść o władzy, którą pokonała wiara; o wierze,
która przyniosła miłość; o miłości, która odmieniła Rzym". Jakże
trafne są te słowa po dwudziestu wiekach, chociaż nie dotyczą już
tylko Rzymu, lecz całego świata. Po obejrzeniu filmu chciałoby się
dodać: jest to film, który przypomina współczesnym chrześcijanom
doświadczenia ludzi porwanych przed wiekami nowiną o Jezusie Chrystusie,
o ich nadludzkiej odwadze, woli życia i pragnieniu wierności Bogu
aż do śmierci, o ich pełnej miłości i poświęcenia postawie, wreszcie
- o umiejętności przebaczania, nawet nieprzyjaciołom.
Kiedy ten tekst ukaże się na łamach Niedzieli, będzie
już także po krajowej premierze filmu, opadną pierwsze emocje, ucichną
przedpremierowe sensacje, film wejdzie na ekrany i stanie się dostępny
dla wszystkich, a o jego wartości wypowiedzą się krytycy filmowi
i widzowie.
Dzięki obecności Ojca Świętego na pierwszym pokazie Polska
znowu dała światu znać o sobie, przypominając, że to właśnie chrześcijaństwo
wniosło przykazanie miłości i odmieniło późniejszy świat.
Po projekcji Ojciec Święty podziękował wszystkim, którzy
przyczynili się do powstania filmu. To spotkanie z Namiestnikiem
Chrystusa było dla twórców filmu i widzów największym przeżyciem.
Dzisiejszego kształtu Kościoła i chrześcijańskiej duchowości
nie można zrozumieć bez znajomości dramatu, jaki rozegrał się w duszach
pierwszych chrześcijan w chwilach, gdy stawali się świadkami Chrystusa.
Oni też przeżywali lęk, lecz wiara dodawała im nadludzkiej odwagi,
rodziła pragnienie wierności i miłości aż do śmierci.
Po obejrzeniu Quo vadis Ojciec Święty zapytał zgromadzonych,
czy dzisiaj coś z tego posiewu wiary w nas pozostało. Na to pytanie
my, chrześcijanie, musimy odpowiedzieć sami. Pierwsze wrażenia były
bardzo różne. Wypowiadali się dystrybutorzy, ludzie kultury, dziennikarze.
Padały głosy, że film jest zbyt długi (2 godz. 50 min) dla współczesnej
publiczności, zbyt brutalne i wyzywające sceny, nie w pełni wykorzystany
wątek religijny, długie dialogi.
Dla mnie, utożsamiającego się z przeciętnym widzem, ważne
jest, że powstała adaptacja powieści, którą - czytając w szkole,
jako lekturę, i później wiele razy - w pełni zrozumiałem dopiero
teraz. Postać Piotra Apostoła, w którą wcielił się Franciszek Pieczka,
była tak sugestywna, że niejeden widz, wychodząc z kina, przypomni
sobie naukę Chrystusa i zastanowi się nad swoim stosunkiem do wiary.
Doskonale wcielili się w role: Jerzy Trela - Chilon, Michał Bajor
- Neron, Paweł Deląg - Marek Winicjusz, no i Bogusław Linda, który
- grając Petroniusza - był po prostu sobą. Urocze i pełne wyrazu,
chociaż o jakże odmiennych scenicznych charakterach, były Magdalena
Mielcarz jako Ligia i Agnieszka Wagner - Poppea.
Mimo wielu niebezpiecznych scen - jak chociażby pożar
Rzymu czy męczeństwo chrześcijan z udziałem dzikich zwierząt - realizacja
filmu przebiegała nadzwyczaj spokojnie. Cykl zdjęciowy trwał od maja
do listopada 2000 r., tj. 127 dni; 53 aktorów nagrywało sceny plenerowe
w Tunezji, we Francji i Włoszech; zużyto 95 km taśmy filmowej. Jak
powiedział reżyser, dużą pomocą w realizacji były konsultacje teologiczne,
których udzielał ks. Waldemar Chrostowski. Aktorzy i sam reżyser
musieli dokładnie poznać i zrozumieć specyfikę czasów i bohaterów,
w których mieli się wcielić.
Łączny koszt produkcji wyniósł 18 mln dolarów. Dumni
mogą być polscy podatnicy, z których to pieniędzy częściowo zrealizowano
film, ale też producent -
Chronos Film i sponsorzy: Kredyt Bank, Telekomunikacja Polska
SA i Poczta Polska, dzięki którym u progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa
możemy przypomnieć sobie, że Grecja dała światu kulturę, Cesarstwo
Rzymskie - wielkość, a chrześcijaństwo - miłość. Możemy też naocznie
przekonać się o trafności słów wypowiedzianych kiedyś przez Jana
Pawła II: "Jakże uboga pozostałaby kultura europejska, gdyby zabrakło
w niej chrześcijańskiej inspiracji".
Czy film znajdzie uznanie widzów w Polsce i na świecie
- pokaże czas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu