KS. ZBIGNIEW SUCHY: - Podczas obchodów wydarzeń sierpniowych pojawiły się twierdzenia, że idee "Solidarności" się wyczerpały. Co Pan na to?.
STANISŁAW ZAJĄC: - Trudno jest zgodzić się z takim
twierdzeniem. "Solidarność" od początku swojego powstania była ruchem
wyrastającym z chrześcijańskich i narodowych korzeni. Zrodziła się
z głębokiej troski o człowieka, o jego potrzeby duchowe i materialne,
a także z poczucia odpowiedzialności za dobro wspólne całego narodu.
Powstanie AWS w 1996 r. było szansą realizacji programu
i budowy państwa, w którym nie są kwestionowane sprawy najważniejsze,
w którym oczywiste jest tworzenie prawa opartego na prawie naturalnym.
Z tego, tak bliskiego nam, systemu wartości wyrastało konsekwentne
dążenie do ochrony życia, przeciwstawienie się regulacjom prawnym
dopuszczającym eutanazję czy pozwalającym na rozprzestrzenianie się
narkomanii i pornografii. To z pewnością odróżniało AWS od innych
ugrupowań.
W takim znaczeniu "Solidarność" nie mogła się wyczerpać.
Niezmienny system wartości jest dla ludzi prawicy sprawą zasadniczą.
Idea "Solidarności", niezależnie od sympatii politycznych, należy
do wielkiego dziedzictwa Polaków i wartości, które głosiła "Solidarność",
a przejęła AWS, są wciąż aktualne. Wartości te miały decydujące znaczenie
nie tylko w chwilach, gdy trzeba było odrzucić komunizm, ale są aktualne
również obecnie i muszą pozostać w naszym życiu społecznym i politycznym.
Niektórzy politycy odeszli z AWS i przyjęli nowe polityczne
szyldy, chcąc uniknąć odpowiedzialności za okres wspólnych działań
w upływającej kadencji. Określić to można przysłowiowym "chowaniem
głowy w piasek", są to jednak zachowania pozorne, a popularne hasła
nie tworzą nowej jakości w polityce i nie przekreślają aktualności
przesłania "Solidarności".
- Jest rzeczą zrozumiałą, że wszystkie ugrupowania mają nadzieję na dobry wynik wyborczy. Rzeczywistość jednak każe nam przyjąć, że prawica tym razem będzie w Sejmie mniejszością. Jak widzi Pan rolę swojego ugrupowania?
- Sondaże opinii publicznej nie stawiają Akcji Wyborczej
Solidarność Prawicy w gronie ugrupowań z wysokim poparciem społecznym
i obecne nastroje, także wśród zwolenników prawicy, są odmienne niż
w 1997 r. Okazało się, że przebudowa Polski wymaga większego wysiłku
i mobilizacji, niż spodziewała się prawica skupiona w AWS. Warto
pamiętać, że AWS nigdy nie miała w Sejmie niezbędnej większości.
Często trzeba było podjąć rozwiązania kompromisowe z pozornie słabszymi
partnerami. Pozostało do rozwiązania wiele spraw bliskich ludziom,
m.in. problem bezrobocia. Na pewno dzisiaj można się zobowiązać,
że każda z reprezentacji ZChN w Sejmie będzie nadal wyrazista i będzie
dążyła do obrony rozwiązań wypływających z prawa naturalnego i osiągnięć
ważnych z punktu widzenia interesu narodowego.
Istnieje realna możliwość, iż w Sejmie znajdzie się szerokie
spektrum partii politycznych o charakterze prawicowym i dzielące
nas różnice, wzajemne animozje odejdą na bok, gdy trzeba będzie stanąć
w obronie wartości, o które ponad 20 lat temu walczyła "Solidarność".
- Jakby obok kampanii ludzie obwiniają Kościół, że źle im doradzał przed czterema laty. Dlaczego, mając utrudniony dostęp do mediów, tak mało korzystaliście z mediów katolickich?
- Nie oceniałbym popierania 4 lata temu kandydatów AWS
w kategoriach dobrego czy złego wyboru. Akcja nie tworzyła rządu
samodzielnie, a nasz koalicjant - Unia Wolności w wielu przypadkach
utrudniała realizowanie zapowiedzi programowych AWS i polityki społecznej,
która sprzyjałaby przeciętnemu Polakowi. Na ocenę naszych działań
miały wpływ długoletnie zaniedbania w strukturach społecznych.
Szczególną rolę w uświadomieniu społecznym i politycznym
narodu zawsze spełniał Kościół. Lecz to nie Kościół jako głosiciel
Ewangelii odpowiada za nasze polityczne decyzje i polityczne wybory.
Każde ugrupowanie i każdy z nas czyni to na własną odpowiedzialność,
w zgodzie z własnym sumieniem. Tak zapewne będzie w tych wyborach
parlamentarnych i pozostaje mieć nadzieję, że wskazania nauki społecznej
Kościoła zostaną przyjęte. Stawianie zarzutów czy obciążanie Kościoła
odpowiedzialnością za działania polityków jest głębokim nieporozumieniem
i pomyleniem porządków.
Rzeczywiście, w minionych latach można było doświadczyć
ze strony zdominowanych przez SLD i PSL mediów szczególnej niechęci
do polityków prawicy. Również obecnie ulubieńcami mediów byli "dyżurni
aktorzy", a politycy o jasnych, wyrazistych poglądach nie mieli szansy
na poważne traktowanie. Mimo to wykorzystywana była jednak każda
okazja dla prezentacji poglądów i przekazania informacji.
Na pewno doniosłą rolę spełniały media katolickie. Tylko
tam można było poważnie komentować sprawy związane z bezkrytycznym
często pędem do zintegrowanej Europy, zagrożenia cywilizacyjne, jak
chociażby zgoda na eutanazję w niektórych państwach europejskich.
Może ta prezentacja była zbyt wąska, ale zapewne wynikało to z konieczności
podejmowania przez katolickie media również innych ważnych tematów.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu