Dziesięć osób zostało uprowadzonych 11 kwietnia w Croix-des-Bouquets, niedaleko stołecznego Port-au-Prince, gdy udawały się na Mszę, w czasie której miał objąć urząd nowy proboszcz. Było wśród nich siedem osób konsekrowanych - pięcioro Haitańczyków i dwoje Francuzów - oraz trzy osoby świeckie z rodziny haitańskiego księdza. Kilkoro z nich zostało uwolnionych przez porywaczy 22 kwietnia. Nie wiadomo, czy zapłacono za nie żądany przez przestępców okup.
Porwanie, które wstrząsnęło opinią publiczną, wywołało głęboki kryzys polityczny w kraju, który w ostatnich miesiącach został dotknięty wzrostem liczby uprowadzeń w celu wymuszenia okupu, co świadczy o rosnącym terrorze uzbrojonych gangów na terytorium Haiti.
Kościół katolicki wezwał do strajku już kilka dni po porwaniu, aby potępić bierność władz publicznych i „dyktaturę porwań”, jak to określił przewodniczący Konferencji Episkopatu Haiti bp Launey Saturné. 15 kwietnia dokładnie w południe w całym kraju odprawiono Msze święte i rozdzwoniły się dzwony w kościołach katolickich na znak protestu i żądania uwolnienia zakładników. 21 kwietnia Konferencja Episkopatu Haiti, wraz z Haitańską Konferencją Zakonników, wystosowała nową notę protestacyjną przeciwko porwaniu, ogłaszając trzy kolejne dni strajku, aż do 23 kwietnia, kiedy to w południe we wszystkich kościołach ponownie zabrzmiały dzwony. „Władze publiczne, które nie robią nic, aby rozwiązać ten kryzys, nie są wolne od podejrzeń” - powiedział dzień po tragedii arcybiskup Port-au-Prince, Max Leroy Mésidor.
Pomóż w rozwoju naszego portalu