Kiedy patrzymy na konfesjonały w naszych kościołach, moglibyśmy
to Jezusowe "dziesięć" pomnożyć przez tysiące, miliony. Przecież
tam dokonuje się oczyszczenie tych wszystkich, którzy z jakąś odrobiną
pokory i ufności zbliżając się, mówią: Panie Jezu, ulituj się nade
mną! Trąd grzechu to nie tylko choroba duszy tego, kto zgrzeszył.
Może tak samo zarażać, jak trąd ciała, a jest tym bardziej niebezpieczny,
że owo "zarażanie" wydaje się często takie niedostrzegalne, nieuchwytne.
Ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę z ogromu łask tego sakramentu
oczyszczenia, pojednania, miłosierdzia. Głębiej przeżywamy tę prawdę,
kiedy uświadamiamy sobie przez wiarę, Kim jest ten, który oczyszcza... "
Tylko ten cudzoziemiec" - mówi ze smutkiem Pan Jezus. Podobnie było
z miłosiernym Samarytaninem - też cudzoziemiec, albo rzymski setnik,
którego wiarę chwali Pan Jezus, albo kobieta kananejska.
W niektórych stronach Europy znane jest przysłowie: "
Niewdzięczność jest nagrodą świata". To znaczy - ludzie myślący zbyt
po ziemsku nie potrafią okazać szczerej wdzięczności za otrzymane
dobro. A przecież rozumiemy, że wdzięczność jest naturalnym odruchem
ludzkiego serca. Znamy takie przysłowie, że cierpienie dzielone z
innym człowiekiem jest połową cierpienia, a radość przeżywana z naszym
bliźnim jest podwójną radością. Kiedy kapelan szpitala usłyszy od
chorego, że z nim jest lepiej, że jutro wraca do domu i mówi do niego
serdecznie: cieszę się bardzo razem z tobą, wtedy i ów rekonwalescent
dwukrotnie mocniej przeżywa swoją radość, a kiedy zobaczy z okna
czekające na niego auto, swoją radość przeżywa wielokrotnie.
Z westchnieniem ulgi myślimy, że w tym naszym współczesnym
świecie na szczęście nie ma trędowatych, ale czasem spostrzegamy,
jak ktoś - np. psychicznie chory - jest podobnie jak owi trędowaci
z daleka omijany. W niektórych krajach europejskich w dawnych wiekach
chorzy na trąd musieli nie tylko uciekać od zdrowych na obowiązującą
odległość, ale nadto żądano od nich, by mieli przy sobie grzechotki
i klekotaniem ostrzegali przed sobą innych. Tych dziesięciu musiało
już coś słyszeć o Nauczycielu z Nazaretu jako cudotwórcy, który uzdrawia.
To rozbudza ich nadzieję. W swoje wołanie: "Jezusie, Mistrzu, ulituj
się nad nami" wkładają całą moc swojego bólu, swojego cierpienia
i jakąś cząsteczkę wiary. Ewangelia nie mówi, co uczyniło tych dziewięciu,
którzy nie wrócili do Pana Jezusa, żeby Mu podziękować. Prawdopodobnie
wrócili biegiem do swoich rodzin, do swoich domów, do swojej pracy.
Dlatego Pan Jezus ze smutkiem mówi: "Żaden się nie znalazł, który
by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec". On pobiegł
najpierw do Pana Jezusa, "chwaląc Boga donośnym głosem". To była
nie tylko wdzięczność, to była wiara! On patrzy na Człowieka, na
Jezusa z Nazaretu, i chwali - Boga! Bo on uwierzył, że jego uzdrowienie
jest łaską Bożą. Dziwne jest to ewangeliczne przesłanie, że wierzących
Izraelitów uczą Samarytanie: i ten, który idąc drogą, poratował poranionego
przez zbójców, i ten z dzisiejszej Ewangelii, oczyszczony z trądu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu