Pożółkłe liście leżały na trawniku, tworząc gruby, puszysty
dywan, na którym radośnie baraszkowały dzieci. Spod nóg chłopców
tryskały fontanny suchych liści, po czym dziewczynki łapały je, kiedy
te opadały już na ziemię. Po kilku minutach każda dziewczynka miała
w ręku duży bukiet kolorowych liści. Chłopcy z kolei usypali sobie
z zeschłych liści kopce i rzucali się na nie niczym na materace.
Dzieci były całe oblepione liśćmi, a słoneczna pogoda podkreślała
ich beztroskę, z którą kontrastował ponury sznur samochodów ciągnących
wolno ulicą św. Rocha.
- Te dzieciaki nie słyszały chyba o wojnie - powiedział
mężczyzna w średnim wieku.
- Ja tam swoje dzieci wysyłam spać od razu po Wieczorynce
- powiedziała młoda kobieta. - Kiedyś po bajce oglądały też Wiadomości,
ale teraz myślę sobie, że lepiej, żeby nie wiedziały, co się dzieje
na świecie. Wystarczy, że widziały, jak się walą te dwa wysokie budynki
w Nowym Jorku. Potem pytały się, czy w nasz dom też uderzy samolot.
- To muszą być jeszcze małe - odparł mężczyzna - bo moje
dzieci mają dziesięć i dwanaście lat i bawią się w atak na Pentagon.
Mówią, że to była fajna zadyma i że w szkole też się tak bawią. Tylko
mają problem, bo nikt nie chce być terrorystą. Kiedyś jeden chłopiec
się zgodził i od tamtej pory przezywają go bin Laden. Chłopak ciągle
płacze z tego powodu.
- Skończył się komunizm, zaczęła się inna zaraza - wtrącił
się do rozmowy starszy pan. - Widocznie bez złego ten świat istnieć
nie może.
- Można popaść w depresję, jak się człowiek głębiej nad
tym wszystkim zastanowi - westchnęła kobieta.
- Lepiej nie myśleć za dużo - powiedział mężczyzna w
średnim wieku. - Ja dostałem wczoraj wypowiedzenie i ani mi w głowie
rozmyślania o Ameryce czy Afganistanie. Przez cały dzień szukam nowej
roboty. Trzeba przecież z czegoś żyć. Postkomuniści zapowiadają,
że zlikwidują bezrobocie, ale bardzo chciałbym to zobaczyć.
- Jest jeden człowiek, który pewnie potrafi powstrzymać
wojnę, ale nikt go o zdanie nie pyta - powiedział starszy pan.
- Ciekawe kto to taki? - zainteresował się mężczyzna
w średnim wieku.
- Nasz Papież - odparł starszy pan. - Przecież mówi,
że zemsta to nie jest dobre wyjście. Mówi, żeby się zastanowić, zanim
zacznie się zrzucać bomby.
- Właśnie minęły dwadzieścia trzy lata, od kiedy mamy
Papieża-Polaka - mówił mężczyzna w średnim wieku. - To była jedna
z piękniejszych chwil w moim życiu, jak usłyszałem w autobusie o
wyborze Polaka na papieża. Wszystko, co nastąpiło później, zawdzięczamy
jemu, na przykład to, że komunizm upadł. Może i teraz sprawi, że
jakoś świat wyjdzie z tej ślepej uliczki.
- A już myślałem, że waszemu pokoleniu uda się przeżyć
bez wojny - powiedział starszy pan.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziała kobieta.
- Tak pani mówi, bo nie tylko dzieciom nie pozwala pani
oglądać telewizji, ale sama pewnie też jej unika - mówił starszy
pan. - Ja oglądam i takim optymistą nie jestem, zwłaszcza że pracowałem
kiedyś w krajach Trzeciego Świata i wiem, jaka tam bieda i jak nas
za nasze bogactwo nienawidzą.
- Nas? Za bogactwo? - zdziwił się mężczyzna w średnim
wieku. - Przecież u nas bieda aż piszczy, to na Zachodzie jest bogactwo,
niech do nich mają pretensję.
- Niestety, jak ktoś przez całe życie głoduje, to jest
mu wszystko jedno, czy jakiś facet na drugim końcu świata jeździ
własnym mercedesem, czy tylko autobusem. Dla niego obaj są bogaczami,
a różnią się od niego tylko tym, że są biali.
- Toś nas pan pocieszył - odezwał się mężczyzna w średnim
wieku. - Teraz przynajmniej będę wiedział, że mi się dobrze powodzi,
mimo że nie mogę znaleźć roboty.
- No to niech się pan cieszy, trzeba przecież myśleć
pozytywnie. Niedługo wszyscy będziemy się cieszyli, że udało nam
się przeżyć jeszcze jeden dzień - powiedziała kobieta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu