Reklama

Przystanek na Rynku Wieluńskim

Cieć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nad głową szare niebo, pod nogami mokry asfalt. Samochody, hamując przed przejściem dla pieszych, ślizgały się na jesiennych liściach. Przechodnie odskakiwali w ostatniej chwili, by nie wylądować na masce jakiegoś pojazdu. Kierowcy na szczęście jechali ostrożnie. Z powodu natłoku pojazdów przejście na drugą stronę ulicy stało się nie lada wyczynem, zwłaszcza dla nóg na emeryturze. Ludzie stojący na przystanku stłoczyli się pod wiatą, żeby schronić się przed padającą mżawką i przyglądali się z nudów ciągnącym powoli pojazdom.
Po przeciwnej stronie Rynku, tuż za miejskim szaletem, podwoje otworzył nowy lokal. Na wolnym skrawku ziemi, gdzie kiedyś stała narożna kamienica, którą ze względu na zagrożenie zawaleniem trzeba było rozebrać, stanął wielki namiot oblepiony ze wszystkich stron reklamami piwa. Powieszony na ślepej ścianie napis głosił: " Piwo, napoje". Widniejące pod spodem słowo "alkoholowe" zaklejone było tak, aby nikt nie mógł się przyczepić i jednocześnie każdy wiedział, o co chodzi.
Parę kroków dalej kolorową reklamą wabiła klientów hurtownia zabawek pod wpadającą w ucho nazwą: "Świat dziecka". W wąskiej uliczce między barem a hurtownią bawiła się grupka dzieci, nie zważając zupełnie na padający drobny deszcz.
- Co te dzieci tam robią? - dziwiła się otyła kobieta z torbą pełną zakupów. - Czy one nie mają się gdzie bawić? Przecież się przeziębią.
- Nie tryka pani motywu - odparł bez wahania chłopak w dżinsach, zdejmując z uszu słuchawkę walkmana.
Kobieta spojrzała w stronę chłopaka:
- Że niby co mam robić z tym motywem? I w ogóle, o co panu chodzi?
- Znaczy się, nic pani nie łapie, no niech mnie wąglik zeżre, nic pani nie rozumie - wyjaśniał chłopak.
- No, rzeczywiście nic nie rozumiem, ale z tego, co pan mówi - odparła kobieta. - Gdzie się pan tego nauczył?
- To pani jest nie na czasie. Jak pani nie trybi, to już nie moje zmartwienie. Tylko niech pani nie ściemnia, że nie można mnie zrozumieć - oburzył się chłopak. - Potrafię nawijać tak jasno, że aż bije po oczach.
- Raczej po uszach - odparła kobieta.
- O, widzi pani, niech pani teraz popatrzy na te dzieci - chłopak przerwał nagle przekomarzanie z sąsiadką z przystanku.
- Co one robią? - pytała kobieta. - Dlaczego podchodzą do tych ludzi?
- One po prostu żebrzą, proszę pani - odparł chłopak. - Ich starzy właśnie leczą kaca po nocnej libacji, a dzieci muszą uzbierać parę groszy na bułkę i piwo, które na kaca jest najlepsze. Ja to pani mówię. Na szczęście starzy nie mają daleko do baru.
Wtem z jednej z kamienic wyszedł cieć i zaczął zamiatać chodnik na uliczce między barem a hurtownią.
- O, jaki porządny dozorca - zauważyła kobieta. - Zamiata chodnik na ulicy. Dzisiaj mało kto to robi, dlatego tyle śmieci leży pod nogami.
- Ja go znam - wtrącił chłopak. - On nigdy nie zamiata. Dopiero kiedy zauważy te dzieci, to wychodzi niby to pozamiatać, a tak naprawdę po to, aby je przegonić. Straszy je policją.
Cieć zatrzymał się przy dzieciach, właśnie kiedy udało im się uprosić od ludzi wychodzących z hurtowni parę złotych. Gadanie widać było mało skuteczne, więc dozorca wyciągnął z kieszeni swego fartucha telefon komórkowy i zaczął nim wymachiwać przed oczami dzieci. Ten argument zrobił na dzieciach odpowiednie wrażenie i w mgnieniu oka pochowały się w okolicznych bramach.
- A nie mówiłem, że postraszy glinami? - chłopak wyglądał na zadowolonego z siebie. - Wystarczyło tylko pomachać komórą.
Cieć schował telefon do kieszeni, wsparł rękę na miotle, rozejrzał się wokół niczym po swoim królestwie i zaciągnął głęboko papierosem. Po chwili z baru pod plandeką wyszło dwóch mężczyzn w garniturach, z których wystawały osadzone na grubych karkach i ostrzyżone na jeża głowy w kształcie strusiego jaja. Cieć zdjął czapkę i ukłonił się nisko przechodniom, jakby byli jego starymi znajomymi. Ci minęli go z ledwie zauważalnym skinieniem głowy i wsiedli do srebrnego BMW, którego zaparkowali nieopodal miejskiego szaletu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

13 grudnia - modlitwy za ofiary stanu wojennego i akcja "Zapal Światło Wolności"

2025-12-13 10:23
Zomowcy podczas demonstracji w stanie wojennym

Wikipedia/Autor nieznany

Zomowcy podczas demonstracji w stanie wojennym

13 grudnia przypada 44. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce i dzień modlitw za ofiary tego czasu. Od wielu lat Kościół katolicki włącza się tego dnia w inicjatywę "Zapal Światło Wolności". Polega ona na postawieniu w oknie zapalonej świecy upamiętniającej ofiary stanu wojennego w naszym kraju.

Więcej ...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Kalendarz Adwentowy: Radość pośród pytań

2025-12-13 20:09

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kalendarz Adwentowy: Ogień Eliasza, światło Jana

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Ogień Eliasza, światło Jana

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos,...

Wiara

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos,...

Podkarpackie: Ewakuacja pociągu Przemyśl-Kijów

Wiadomości

Podkarpackie: Ewakuacja pociągu Przemyśl-Kijów

Patronka dobrego spojrzenia

Święci i błogosławieni

Patronka dobrego spojrzenia

Zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy - jasnogórski kapelan...

Kościół

Zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy - jasnogórski kapelan...

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Kalendarz Adwentowy: Pokój jak rzeka, serce jak dziecko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Pokój jak rzeka, serce jak dziecko

Trwają poszukiwania ks. Marka Wodawskiego. Policja...

Kościół

Trwają poszukiwania ks. Marka Wodawskiego. Policja...

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!