Kilka dni temu rozmawiałam z pewnym profesorem, który zdziwił
się, że znajomy polityk zdecydował się na piąte dziecko w rodzinie.
Obecnie ów polityk ma bardzo skromne środki na utrzymanie rodziny.
Można powiedzieć, że rodzina jego żyje z Bożej łaski. Wiem, że nie
jest on jedynym przykładem trudnych warunków materialnych w rodzinie
wielodzietnej.
Nierzadko słyszymy, jak ludzie się dziwią: "Po co im
piąte czy czwarte dziecko? Skąd wezmą pieniądze na utrzymanie i wychowanie?
To nie wypada!". Kiedyś mówiono: będzie tyle dzieci, ile da Bóg.
Dziś coraz częściej: to ja decyduję, czy stać mnie na dziecko. Kiedyś
statystyczna rodzina wielodzietna to była rodzina mająca sześcioro
dzieci. Do niedawna za wielodzietną uważana była rodzina z czwórką
dzieci. Dziś wielodzietną nazywa się rodzinę z trojgiem dzieci. O
czym to świadczy? O tym, że rodzi się mniej Polaków. Ale przede wszystkim
- o przemianie świadomości. Ludzie mówią, że to warunki materialne,
brak odpowiedniego mieszkania, konieczność pracy zawodowej kobiet.
To jest jakieś uzasadnienie, choć nie zawsze i nie do końca. W krajach
ubogich bogactwem rodziny jakże często są dzieci. Od Libańczyków,
którzy przeżyli zagładę wojenną, usłyszałam: "Dzieci kochamy bardziej
niż siebie samych. Dzieci stają się punktem spotkania i porozumienia,
więzią, której nic nie zdoła rozerwać. U nas rodzina jest święta!
To właśnie dzięki rodzinie Liban żyje, mimo 18 lat wojny, która miała
go obrócić w nicość".
A jak jest w "wolnym" - liberalnym świecie? Jeśli zdecydujecie
się na rodzinę wielodzietną, to was wyszydzą. Usłyszycie, że jesteście
niedzisiejsi, zacofani. Usłyszycie, że przestarzałą moralnością kneblujecie
usta nauce. Usłyszycie, że państwa nie stać na utrzymanie rodzin
wielodzietnych. Usłyszycie więcej...
We wrześniu 2000 r. podczas konferencji programowej SLD
przewodniczący L. Miller stwierdził m.in.: "Promocja wielodzietności
jest siłą napędową ubóstwa, dziedziczonego upośledzenia przyszłych
pokoleń". Rok potem we wrześniu Polacy oddali władzę w ręce ludzi,
dla których ta wypowiedź nie była tylko intelektualnym potknięciem,
ale programem na urządzenie Polski.
Ta wypowiedź obraża Polaków, wszystkich Polaków! Jest
nieprawdziwa i wyjątkowo krzywdząca rodziny wielodzietne, w których
wychowuje się 40% Polaków. W imieniu Klubu Senatorskiego AWS złożyłam
wówczas w Senacie protest przeciwko tej wypowiedzi. W parlamencie
byliśmy świadkami niszczenia programów moralnych czy ekonomicznych
mających wesprzeć rodzinę, zwłaszcza wielodzietną.
Niestety, w Polsce rodzina nie ma oficjalnego miejsca
w sektorze ekonomicznym i społecznym. Rodzina znika ze statystyk.
Ekonomiści i statystycy nie mówią o rodzinie, mówią o gospodarstwach
domowych. A przecież to rodzina stanowi czynnik rozwoju ekonomicznego
i społecznego. Konieczne jest dziś zainteresowanie ekonomistów rodziną.
Konieczne są inwestycje w rodzinę, a nie odbieranie rodzinie wszystkiego,
co możliwe. Ekonomiści liberalni i lewicowi politycy chcą mieć władzę
nad rodziną, ograniczając jej możliwości manewru własnością. O tym
przekonywaliśmy się wielokrotnie w dyskusjach nad budżetem, podatkami
czy uwłaszczeniem. Własność buduje niezależność. Rodzina ma prawo
być autonomiczna i suwerenna. Podatek prorodzinny - czyli wspólny
odpis podatkowy nie tylko małżonków, ale i dzieci - to szczególnie
ważna inwestycja w rozwój ekonomiczny Polski.
Czy to utopia, chrześcijańska mrzonka w liberalnym świecie?
Czy program sprawiedliwości i ładu, który mógłby uzdrowić naszą niemoc
ekonomiczną i społeczną?
Mimo wszystkich przeciwności, przyszłość należy do rodziny!
Pomóż w rozwoju naszego portalu