Wesoły poseł
Do kryzysu parlamentarnego doprowadził bardziej znany dotychczas na Kubie niż w Polsce poseł SLD Firak Witold - ceniony w wysublimowanych i elitarnych kręgach orędownik gospodarczego i politycznego modelu państwa kubańskiego i miłośnik Fidela Castro. Podczas poprzedniej kadencji Sejmu Firak zabrał głos dwa razy i, niestety, nie został zauważony, a tym samym doceniony przez opinię publiczną, co najprawdopodobniej sprawiło mu dużą przykrość (Gazeta Wyborcza, 26-27 stycznia). W tej kadencji postanowił więc w ogóle zamilknąć - w ramach protestu. Mieliśmy kiedyś niemy sejm - to przez analogię możemy mieć niemego posła. Postanowienie było zagrożone, kiedy to sytuacja zmusiła go, aby przemawiał w sprawie Andrzeja Leppera. Ale i z tego zaułka obronną ręką poseł Firak Witold wyszedł. Użył środka najprostszego, ale jak się okazało, najskutecznieszego. Po prostu dał sobie w szyję, czyli mówiąc bardziej wykwintnie - upił się. W stanie upojenia zaś już nie mówił, co najwyżej bełkotał.
"Po" Siemiątkowski
Reklama
Przejrzeliśmy Leszka Millera. Jest cichym fanem Teletubisiów. Zakochał się w tych sympatycznych stworach na umór. Tak bardzo, że już swoim ministrom nadaje noszone przez Teletubisie imiona. Taki Zbigniew Siemiątkowski na ten przykład... Już po raz drugi został " Po". Do tej pory wszyscy byli przekonani, że oznacza to "pełniący obowiązki", ale - według ustawy - powierzenie pełnienia obowiązków może trwać tylko trzy miesiące (Rzeczpospolita, 28 stycznia). A tu leci czwarty miesiąc i Siemiątkowski nadal jest "Po". Jedynym logicznym wytłumaczeniem pozostają Teletubisie. Idąc za tym tropem, poszukujemy w otoczeniu premiera pozostałych postaci: Tinky Winky, Dipsy i Laali. Mamy już kandydatów, ale poczekajmy na ostateczne dowody.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Im lepiej w rządzie, tym...
Przy okazji sądnych - przepraszamy - setnych dni premierowania Leszka Millera ten ostatni dużo mówił o rządzie i o państwie. Uderzyła nas kosmiczna odległość opinii Premiera o tych dwóch fenomenach. Państwo ma się, według szefa rządu, źle, za to rząd - też według szefa rządu - ma się bardzo dobrze. Z licznych słów członków rządu wynika, że jest co najmniej cień szansy na to, iż w najbliższej przyszłości państwo będzie się miało jeszcze gorzej, za to rząd jeszcze lepiej. Wychodzi taka dziwna i niepokojąca zależność: im lepiej w rządzie, tym gorzej w państwie.
Będą wyoślać
Ciężki orzech do zgryzienia przysłano polskim euroentuzjastom
z Brukseli. Chodzi o dotacje do produkcji rolniczej. Komisja Europejska
zapowiedziała, że na początku akcesji polscy rolnicy dostaną tylko
jedną czwartą tego, co ich odpowiednicy w Europie Zachodniej. Euroentuzjaści
będą musieli teraz wyoślić prawie połowie polskich obywateli, że
to wspaniała propozycja, że to więcej niż nic, i że bzdurą jest nasuwająca
się nieodparcie myśl, żeśmy traktowani jako członkowie kategorii
B. Logika, jaką będą musieli zastosować w argumentacji, trochę podobna
do starego dowcipu:
Telewizja radziecka kręci film o dobroci Stalina.
Do Stalina podchodzi dziecko:
- Wujek! Daj cukierka!
Stalin:
- Zjeżdżaj!
W tym momencie kamera najeżdża na wielką planszę z napisem:
A MÓGŁ ZABIĆ!!!