Reklama

Świadkowie

Szukajcie, a znajdziecie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Paryż, rok 1954. Mała Klara Lejeune jest bardzo przejęta. Mama ubrała ją w odświętny niebieski płaszczyk, założyła berecik i razem z rodzeństwem zaprowadziła na stację metra. Po niedługim czasie rodzina siedziała już w wielkiej sali, wypełnionej po brzegi ludźmi ubranymi w obszerne togi. "Potem wszedł tata - wspomina Klara. - On też był przebrany jak inni. Wszedł na mównicę i zaczął przemawiać. Trwało to długo, ludzie słuchali, a my, dzieci, skracaliśmy sobie czas, obserwując z namaszczeniem nasze białe skarpetki. W końcu tata zamilkł, w sali zaległa cisza, a za chwilę rozległy się burzliwe oklaski". Tak Klara wspominała wykład, który jej ojciec wygłosił z okazji nominacji na profesora medycyny. Miał wtedy 38 lat i był najmłodszym posiadaczem tego tytułu we Francji.

Le (plus) jeune

"Le jeune" oznacza w języku francuskim "młody", "le plus jeune" - "najmłodszy". JeMroQme Lejeune był rzeczywiście młody, ale pasja, z jaką oddawał się badaniom, uczyniła go wkrótce jednym z najznakomitszych naukowców.
Latem 1958 r. dokonał swojego najważniejszego odkrycia. " Wioząc nas na wakacje do Danii, ciągle powtarzał: ´Znalazłem, znalazłem´ - wspomina
Birthe Lejeune, żona genetyka. - Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce, wywołał zdjęcia, które zrobił tuż przed wyjazdem. Przy 21. parze chromosomów widać było jeszcze jeden - trzeci".
"W zwykłym kariotypie - czyli układzie chromosomów u zdrowego człowieka znajduje się 46 chromosomów - tłumaczy prof. Alina Dobrzańska, która współpracowała z Profesorem w prowadzonej przez niego klinice w Paryżu. - U dzieci chorych jest tych chromosomów 47. To właśnie determinowało ich gorszy rozwój fizyczny i psychiczny" . I ten dodatkowy chromosom "wytropił" prof. Lejeune, używając wysłużonego mikroskopu, który skonstruowany został w 1921 r.!
Odkrycie Profesora oznaczało przełom nie tylko w nauce, ale także w losie dzieci dotkniętych chorobą zwaną wówczas zespołem Downa, a wcześniej mongolizmem. Dziś, gdy Dzwonnik z Notre Dame znany jest przede wszystkim w wersji kreskówki Disneya, nie zdajemy sobie sprawy, jak upośledzeni i ich rodziny byli traktowani jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Podejrzewano, że na mongolizm cierpią dzieci, których matki zapadły na chorobę weneryczną, i że takie dziecko również może zarażać. Rodzice nie tylko musieli troszczyć się o chorego, ale radzić sobie ze społecznym ostracyzmem. Odkrycie Profesora udowodniło, że to nie rodzice ponoszą odpowiedzialność za chorobę dziecka. Sam prof. Lejeune nazywał ją skutkiem "wypadku genetycznego".

Na horyzoncie Nobel

8 grudnia 1962 r. prof. Lejeune otrzymuje za swoje odkrycie nagrodę Kennedy´ego z rąk samego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Otrzymuje także William Allen Memorial Award - najwyższe międzynarodowe wyróżnienie w dziedzinie genetyki. Otwiera się przed nim wspaniała kariera. Przychodzą kolejne odkrycia. Wielu widzi już w Profesorze kolejnego laureata Nagrody Nobla. On jednak nie myśli o tym. Został badaczem nie dlatego, że chciał wypłynąć na szerokie wody i podbić nieznane terytoria jak żeglarze, którzy niegdyś wyruszali na wyprawy przez oceany. Nauka pasjonuje go, ale tylko o tyle, o ile służy temu, co jest najważniejsze. Lejeune poszukiwał przyczyn upośledzenia, ponieważ chciał je leczyć. Dlatego pewnego dnia oznajmił żonie: " Mógłbym przez lata odkrywać genetyczne przyczyny coraz to rzadszych chorób. Ale je-stem przekonany, że w jakiś sposób one wszystkie się łączą. Jeśli wykryję, w jaki sposób można wyleczyć trisomię 21, to otworzy się droga do wyleczenia innych chorób pochodzenia genetycznego" . Skoncentrował się zatem na badaniach, które nie przynosiły już takiego prestiżu. Wiele czasu poświęcał swoim pacjentom. Przyjmował w Szpitalu Neckera w Paryżu. Brzmi to niewiarygodnie, ale po imieniu znał wszystkich swoich pacjentów, których były tysiące! Dla wielu matek i ojców spotkanie z Profesorem staje się prawdziwym życiowym przełomem.
"Nigdy nie zapomnimy tego lipcowego dnia - wspominają rodzice jednego z takich dzieci - kiedy przyjechaliśmy tam przestraszeni i pełni niepokoju. Cóż bowiem mogliśmy tam usłyszeć? Po co w ogóle tam jechaliśmy? Przecież nie da się historii napisać raz jeszcze: nasza córeczka jest chora i będzie taka do końca życia. Profesor przywitał nas bardzo ciepło w swoim laboratorium: ´Pani jest mamą? Proszę położyć dziecko na kolanach´. ´Co za ulga - pomyślałam - przecież mógł kazać położyć ją na przygotowanym do tego stole´. A potem zaczął mówić o wszystkim, co jest nie tak, o wszystkim, co jest konsekwencją trisomii 21, a z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy. Jak zatem na to reagować - przecież wszystko wydaje się stracone. I właśnie wtedy - jak ojciec i nauczyciel - cierpliwie, w kilku słowach wypowiadanych prosto z serca, a jednocześnie z wielkim autorytetem, zaczął nas zachęcać do podjęcia wysiłku, do rozpoczęcia na nowo. Tych kilka zdań przekonało nas, że trzeba walczyć, że nie wolno opuszczać rąk" .
Dr Wanda Półtawska wspomina: "Ten człowiek miał pod opieką tysiące dzieci. Traktował je jak własne. Miałam okazję być w prowadzonych przez niego placówkach. Profesor nie tylko zajmował się leczeniem, ale także organizował życie tych dzieci. Zajęcia manualne, malowanie obrazków i obrazów - to miało walor edukacyjny i życiowy, bo te dzieci uczyły się coś robić i zarabiać w przyszłości na życie".
Każdy, kto obserwował liczne kontakty Profesora z jego podopiecznymi, widział, jak świetnie czuł się on w ich towarzystwie. Dr Półtawska wspomina, że "śmiał się z nimi, żartował, śpiewał i uważnie się im przyglądał, obserwując, czy któreś czegoś nie potrzebuje. Ogarniał swoim ojcostwem dzieci własne i cudze, a gdy tylko wchodził do sali, wszystkie maluchy natychmiast do niego biegły".

Ratuj nas

Pewnego dnia - było to na początku lat siedemdziesiątych - jedno z takich dzieci rzuciło się w objęcia Profesora. Płakało nawet w jego ramionach. Prof. Lejeune pytająco spojrzał na matkę: "Oglądaliśmy wczoraj wieczorem dyskusję w telewizji" - wyjaśniła.
Chodziło o popularny program Dossier de l´eMcran, w którym podejmowano tematy najbardziej poruszające opinię publiczną. Dyskutowano akurat o tzw. ustawie Peyret, która zezwalała na zabicie nienarodzonego dziecka, u którego wykryto upośledzenie. W tym czasie aborcja we Francji była oficjalnie zakazana, a wprowadzenie ustawy było pierwszym wyłomem w kierunku jej legalizacji.
Dziecko płacząc, objęło za szyję Profesora: "Chcą nas zabić. Musisz nas bronić. My jesteśmy za słabi i nie będziemy potrafili tego robić" - po zniekształconej twarzy chłopczyka płynęły łzy.
Tego dnia Profesor podjął decyzję. Wiedział, co ryzykuje. Nie tak dawno był znowu w Stanach Zjednoczonych, gdzie jeździł jako oficjalny francuski ekspert do spraw skutków "promieniowania atomowego" . Pewnego dnia w gronie naukowców Instytutu Zdrowia rozgorzała dyskusja na temat aborcji. Przytaczano zwykłe argumenty: o śmierci kobiet na skutek nielegalnych zabiegów, o dzieciach opóźnionych w rozwoju, o moralnych i psychicznych cierpieniach kobiet. Prof. Lejeune jako jedyny zabrał głos w obronie dzieci. Mówił, że każde z nich jest jedyne w swoim rodzaju, że kwestionuje się tutaj wartość życia człowieka. Na koniec powiedział: "Oto instytut, który miał służyć życiu, przekształca się w instytut śmierci". Profesor znowu użył gry słów - tym razem w języku angielskim": "Institute of Health (Instytut Zdrowia) - " Institute of Death" (Instytut Śmierci).
Wieczorem, jak zwykle, pisał list do żony. Znalazły się tam również znamienne słowa: "Dziś po południu straciłem mojego Nobla" .

Prof. J. Lejeune poświęcimy jeszcze następny odcinek Świadków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Mówmy o pokoju tym, którzy chcą wojny

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Duch Święty działa w nas jako mocna i łagodna obecność - mówił papież Franciszek w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego w bazylice św. Piotra w Watykanie. Dlatego „nie poddajemy się, ale nadal mówimy o pokoju tym, którzy chcą wojny, o przebaczeniu tym, którzy sieją zemstę, o gościnności i solidarności tym, którzy zatrzaskują drzwi i stawiają bariery”.

Więcej ...

Bp Przybylski na Czuwaniu Odnowy w Duchu Świętym: Kościół i świat potrzebują doświadczenia jedności

2024-05-18 18:04
Ulf Ekman

Karol Porwich/Niedziela

Ulf Ekman

O tym, że dziś i Kościół, i świat potrzebują doświadczenia jedności mówił na Jasnej Górze bp Andrzej Przybylski, delegat KEP ds. Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Przewodniczył Mszy św. z udziałem kilkudziesięciu tysięcy uczestników Ogólnopolskiego Czuwania Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze.

Więcej ...

Jasna Góra: 5. Ogólnopolska Pielgrzymka Kobiet

2024-05-19 18:32

Jasna Góra/Facebook

Do kształtowania chrześcijańskiego feminizmu w świecie - „by swoją kobiecą inność, wyjątkowość podkreślać i nią żyć” zachęcał na Jasnej Górze uczestniczki 5. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet bp Artur Ważny z Sosnowca. Spotkanie odbyło się w uroczystość Zesłania Ducha Świętego i było czasem uczenia się ufności Bogu. Przebiegało pod hasłem: „Pójdę ufna za Tobą” a jedną z „bohaterek” spotkania była św. s. Faustyna Kowalska, którą przybliżyła s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia,...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia,...

Kiedy żyjemy według Ducha Świętego, Bóg jest...

Wiara

Kiedy żyjemy według Ducha Świętego, Bóg jest...

Jak działa Duch Święty?

Kościół

Jak działa Duch Święty?

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj