Niedziela Palmowa to wielki dzień adoracji Męki Pańskiej przez
duszę chrześcijańską. Radosne Hosanna, bazie, gałązki palmowe, wiwaty
na cześć Chrystusa wstępującego jak król do Jerozolimy - są treścią
tej jedynej w swoim niepowtarzalnym pięknie niedzieli. Ten wyjątkowy,
adoracyjny charakter Niedzieli Palmowej objawia się jeszcze bardziej
w ostatnich latach, odkąd Papież młodych - Jan Paweł II związał z
tym dniem obchody Światowego Dnia Młodzieży. Od tej pory Hosanna,
uwielbienie, entuzjazm na cześć Chrystusa przybierają formy wyjątkowe.
W lesie palm niesionych przez młodzież postępuje naprzód Papież w
procesji po Placu św. Piotra. Również biskupi otaczani są w tym dniu
rzeszą młodzieży wylewającej się entuzjazmem na cześć Chrystusa.
Tysiączne "Jezus, Jezus, Jezus Chrystus Panem moim jest" - rozlega
się wokół kościołów i katedr. Nowoczesne piosenki młodzieżowe mieszają
się swą rytmiką z dostojnymi antyfonami, wzywającymi nas do wierności
wobec umęczonego za nas Zbawiciela, Króla miłości. "Bądźmy wierni
jak aniołowie i dzieci, wołając do Zwycięzcy śmierci: Hosanna na
wysokości". "Trzymając w ręku ozdobne palmy, oddajmy pokłon przychodzącemu
Panu, biegnijmy Mu na spotkanie i pieśnią uwielbienia wołajmy radośnie
do Niego: Niech będzie Pan błogosławiony" (Antyfony z Jutrzni). Wszystko
to jest wyrazem adoracji duszy chrześcijańskiej wobec Męki Pańskiej,
opiewanej w tym roku Ewangelią według św. Mateusza.
Czy jednak adorujemy w tym dniu tylko Jezusa Chrystusa
jako Człowieka, umęczonego za nas okrutnie? W Męce Pańskiej oglądamy
niesamowity Majestat Boga. Wymowne są pod tym względem obrazy wielkiego
malarza hiszpańskiego Francisca de Goi, żyjącego na przełomie XVIII
i XIX wieku. Niewielkie jest jedno z jego płócien malarskich pt.
Chrystus w Ogrodzie Oliwnym. Ma ono dwie wersje. Obydwie przedstawiają
Chrystusa klęczącego w Ogrodzie Oliwnym z rozłożonymi na kształt
krzyża rękami. Ręce te wyrażają jednocześnie Jego błaganie, akceptację,
bezstronność: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten
kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (por. Mk 14, 36, Łk
22, 42). Jezus pozostaje sam na sam z Ojcem, czego znakiem jest ukazujący
Mu się anioł z kielichem w dłoniach (por. Łk 22, 43). To Bóg Ojciec
z ogromu miłości do nas, całkowicie nie do zrozumienia i nie do pojęcia,
dał nam Syna swojego Jedynego i posłał Go na mękę. Promieniujący
bielą, wprost świetlany Jezus, na tle ciemnych barw obrazu Goi objawia
nieziemski Majestat Boga, który w swojej miłości do człowieka doszedł
aż tak daleko. Nikt poza Bogiem nie rozumie Męki Pańskiej. Apostołów,
nawet wybranych do czuwania, a więc Piotra, Jakuba i Jana, nie znajdziemy
na płótnie obrazu. Ludzie zasnęli, bo nie pojęli wielkości godziny
Męki Syna Bożego. Z bólem zaznaczył nasz artysta tę prawdę, przedstawiając
w kącie swego obrazu skulonego psa. Wobec niezrozumienia Bożej Męki
przez ludzi pies, symbol wierności, staje się dla nich wyrzutem.
Gdyby ci milczeli - powiedział do zgorszonych faryzeuszy żydowskich
Jezus o dzieciach, młodzieży i uczniach wiwatujących na Jego cześć
w chwili wjazdu do Jerozolimy - to kamienie wołać będą (por. Łk 19,
40). Gdy człowiek nie umie doceniać i uwielbiać Męki Boga-Człowieka
dla niego podjętej, pies go upomina, przypominając mu potrzebę wierności
do końca swemu Panu.
Męka Pańska wyrasta daleko poza miłość Boga do człowieka.
Ona objawia naturę Boga Ojca, który jest Miłością i który jest do
końca Ojcem. Tę myśl wydatnie głosi nam dziś prorok Izajasz. Wzruszające
są pod tym względem cztery pieśni o Słudze Jahwe, których autorem
jest nie znany nam bliżej Deutero-Izajasz. Wśród nich znajduje się
opis i zapowiedź pełnych tajemnicy cierpień Sługi Jahwe. Chrystus
idący na mękę całkowicie wypełnia obraz cierpiącego Sługi Pańskiego.
To On sam, wpatrzony w swojego Ojca, a zmiażdżony cierpieniem, określa
się, kim jest. Nazywa się bowiem uczniem umiłowanym swojego Ojca.
Wskazuje nam więc na swoje ucho, zasłuchane w słowo Boga Ojca. "Każdego
rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył
Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem" (Iz 50, 4-5). Jeśli
Jezus podjął tak straszną mękę i zdobył się na unicestwienie do końca,
to tylko dlatego, że zrozumiał tajemnicę Boga, który ma wielkie serce
i nie chce dopuścić do tego, by człowiek zginął, i chce mu pozostać
wierny w swej miłości do niego. To dla znalezienia tego człowieka,
a zarazem dla wierności samemu sobie chce objawić miłość aż do granic.
Ta miłość objawić się miała w tym, że dał nam swojego Jednorodzonego
Syna. Syn Boży zaś dla objawienia, czym jest miłość Ojca, przyjmuje
straszną mękę. Zaraz też, po przedstawieniu się nam jako umiejący
słuchać uczeń Boga Ojca, dodaje Sługa Pański słowa: "Podałem grzbiet
mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej
twarzy przed zniewagami i opluciem" (tamże 50, 6) (...).
Izajasz jest mistrzem w opisie cierpień i poniżenia Sługi
Pańskiego. W Wielki Piątek czytać będziemy o Nim: "Jak wielu osłupiało
na Jego widok - tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać
Jego była niepodobna do ludzi - tak mnogie narody się zdumieją, królowie
zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano,
i pojmą coś niesłychanego" (Iz 52, 14). (...)
Fragment rozważania na Niedzielę Palmową ze zbioru: Abp Stanisław Nowak, Słowa do serca i do duszy, Częstochowa 2001.
Pomóż w rozwoju naszego portalu