Kwiecień powinien być dla nas, Polaków, miesiącem szczególnym,
bo w tym miesiącu mija kolejna - 62. rocznica mordu sowieckiego,
dokonanego sekretnym trybem, zwanym przez nas katyńskim. Najważniejszą
datą w tym miesiącu jest 3 kwietnia, kiedy w południe słonecznego
dnia 1940 r. Sowieci rozpoczęli "rozładowanie", czyli wywózkę na
egzekucję jeńców obozu w Kozielsku.
Tryb katyński stanowił uproszczenie dość zawiłej sowieckiej
biurokracji śmierci. Z działalności spectrójek wyeliminowano osobę
prokuratora - zlikwidowano w ten sposób choćby pozory przedstawienia
jakichkolwiek zarzutów i przeprowadzenia w ten sposób postępowania.
Trójka centralna "zasądzała" na listę bez powiadamiania skazańca
o swej decyzji; całymi wagonami odstawiano jeńców do więzień wewnętrznych
NKWD, a ofiarom w tył głowy nie strzelał już I sekretarz obwodowy
sowieckiej partii lub szef obwodowego NKWD (przewodniczący trójek),
lecz jeden z 53 wyspecjalizowanych katów, a całość transportów na
śmierć i egzekucje dozorowało 12 tys. żołnierzy Wojsk Konwojujących.
Najbardziej "zmechanizowane" było stanowisko śmierci polskich policjantów
w Twerze (Kalininie) przy ul. Sowieckiej 5, gdzie kat - sowiecki
generał Błochin używał do egzekucji specjalnego gumowo-skórzanego
stroju, a do grzebania zwłok w dołach śmierci w lasku nad rzeką Twercą
w gminie Miednoje używano transporterów i specjalnie przystosowanej
koparki.
W pięciu wyspecjalizowanych w egzekucji Polaków "katyniach"
zabito łącznie 24 377 byłych obywateli polskich, w tym:
- jeńców Kozielska (mord Smoleńsk, ul. Dzierżyńskiego
13) zabito 4 566,
- jeńców Starobielska (mord Charków, pl. Dzierżyńskiego
3) - 3 977,
- jeńców Ostaszkowa (mord Kalinin, ul. Sowiecka 5) -
6 588,
- jeńców Ukrainy (mord Kijów, ul. Korolenki 17) - 4 181,
- jeńców Białorusi (mord Mińsk, al. Lenina 17) - 4 465.
Podane liczby są realizacją sowieckiego planu wyniszczenia
najbardziej wartościowych jednostek polskiego społeczeństwa, liczby
te różnią się od tych, którymi dysponowaliśmy dotąd - tj. planów
sowieckiego ludobójstwa. W sumie w zbrodni katyńskiej zabito ponad
90% służb mundurowych RP:
- 9 701 funkcjonariuszy policji (w tym 7 867 służb etatowych),
- 9 298 oficerów, podoficerów i innych żołnierzy.
Osobliwością nowego sowieckiego systemu ludobójczego,
wynikającą z rozbieżności buchalterii zbrodni dokonywanej "na papierze"
z faktycznymi "dokonaniami" w piwnicach więzień wewnętrznych NKWD,
była "produkcja uratowanych". Jak to zwykle bywało "w socjalizmie",
plany egzekucji sporządzane ponad pół roku wcześniej - 15 listopada
1939 r. odbiegały od realizacji od kwietnia do połowy 1941 r. W sumie
ocalały 983 osoby, w tym 602 z obozów Kozielsk - Ostaszków - Starobielsk.
Z tych ostatnich 448 przewieziono do obozu w Pawliszczew-Borze i
stamtąd do Griazowca. Prawie wszyscy z nich wyszli z Sowietów z Armią
Andersa, uratowani z Kijowa i Mińska nigdy się nie odnaleźli. Wśród
ocalonych było ok. 30 faktycznych agentów i funkcjonariuszy prosowieckiej
Lewicy Demokratycznej, ale 97% innych uratowanych zawdzięcza życie
głównie sowieckiemu systemowi planowania zbrodni (systemowi "kwantów-porcji
zbrodni"), a nie rozmyślnemu sowieckiemu działaniu czy jakimś własnym "
zasługom". Jak udowadniamy w książce Ocaleni, losami zarówno rozstrzelanych,
jak i przeznaczonych przez zespół rachmistrzów gen. Mierkułowa "na
życie", rządziły te same prawa matematyki - rachunek prawdopodobieństwa.
Tryb katyński sowieckiego ludobójstwa Polaków został
starannie przygotowany propagandowo na wiele lat przed zbrodnią.
Na tygodnie przed wybuchem drugiej wojny światowej, po likwidacji
nieudanych "polskich eksperymentów" z samodzielnymi polskimi obwodami "
Dzierżyńszczyzną" na Białorusi i "Marchlewszczyzną" na Ukrainie,
każdy obywatel sowiecki miał głęboko wpojone przez sowieckie media,
że Polak to "wróg, nieudacznik, zdrajca i szpieg POW". Najbardziej
zakorzenili w sobie tę "sowiecką ideę" szowiniści ukraińscy i litewscy
oprawcy Ypatingas Buras, mordując łącznie ok. 780 tys. Polaków i
przedstawicieli innych narodów w imię "sprywatyzowania sowieckiej
myśli", dla własnych, źle pojętych "interesów narodowych".
Zbrodnia katyńska, stanowiąca niewielki ułamek Golgoty
Wschodu (11 milionów ofiar podczas 4 wieków eksterminacji), inicjowana
na życzenie "sowieckiego ludu" - przyniosła i jeszcze przynosi olbrzymie
żniwo śmierci. Po przedstawieniu planów wyniszczenia Polaków na III
Konferencji Gestapo-NKWD w polskim Zakopanem (6 tygodni, począwszy
od 20 lutego 1940 r.) w obecności agentów angielskich i amerykańskich
została "przyjęta do akceptującej wiadomości" przez mocarstwa zachodnie.
Zbrodnia ta, nieukarana i niewytknięta, spowodowała lawinę zbrodni
innych narodów, mimo iż Stalin wycofał się z realizacji trybu katyńskiego
już w 1941 r., a Chruszczow usiłował wyjawić niektóre jej aspekty
w 1956 i 1958 r. w ramach likwidacji "kultu jednostki". Do wybuchu
wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. zrealizowano cykl 12 "katyni",
w których zabito ok. 45 tys., a po wojnie zginęło tym przetestowanym
na Polakach sposobem ok. miliona ludzi. W XXI wieku doszło do dalszej "
prywatyzacji zbrodni" - w imię wąsko pojętych interesów nieliczna
grupa terrorystów usiłuje zawładnąć światem. Zarówno 55 aktualnie
prowadzonych w świecie wojen (w połowie stosujących mord katyński),
jak i pamiętny dzień 11 września 2001 r. w Ameryce uważać należy
za nieuniknioną konsekwencję zbrodni na Polakach w 1940 r.
My, Polacy-katolicy, którzy przebaczyliśmy swym oprawcom,
musimy stale pamiętać o datach rozpoczęcia zbrodni: 3 kwietnia 1940
r. (Kozielsk), 4 kwietnia 1940 r. (Ostaszków), 5 kwietnia 1940 r. (
Starobielsk), 13 maja 1940 r. (Kijów) i 26 sierpnia 1940 r. (Mińsk),
bynajmniej nie w imię odwetu, lecz w imię przyszłości świata. Pamięć
taka rodzi bowiem cuda. Kto z Polaków np. wie, że dzień 3 kwietnia
jest corocznym świętem lotnictwa Republiki Południowej Afryki i że
właśnie tam już w 1979 r. ufundowano pierwszy na świecie pomnik rządowy
ukazujący prawdę o Katyniu? A stało się tak za sprawą polskich lotników
w angielskim RAF dokonujących nalotów na Niemcy. Pierwsze kroki pod
okiem polskich instruktorów stawiali lotnicy południowoafrykańscy
i zapamiętali, że pierwszy dzień wywózki jeńców z Kozielska jest
świętem Polaków. Podobnie jest z datą 18 maja w Nowej Zelandii. Co
roku Nowozelandczycy święcą polskie zwycięstwo pod Monte Cassino,
bo w bojach o klasztor stawiająca pierwsze kroki w wojnie z Niemcami
nowozelandzka dywizja straciła aż 60% żołnierzy. Ale Polacy dokończyli "
ich sprawę" - pamiętają o tym w Nowej Zelandii. Kiedy wreszcie współcześni
Polacy w wolnej i niepodległej Polsce wezmą "polskie sprawy we własne
ręce"? Jest to przecież nasz obowiązek i powinność wobec sojuszników
NATO w dobie wejścia do zjednoczonej Europy. Kiedy zaczniemy go wreszcie
spełniać?
W tajemnicy ŚWIĘTYCH OBCOWANIA łączymy się ze wszystkimi
ofiarami Golgoty Wschodu i modlimy się za nich w jedności z Ojcem
Świętym Janem Pawłem II.
"Klękamy przy nieznanych mogiłach z tą świadomością,
że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności. Dali - rzec można
- definitywny kształt tej wolności. Klękamy zwłaszcza przy mogiłach
katyńskich.
Sprawa Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i
nie może być wymazana z pamięci Europy".
(Modlitwa wigilijna Jana Pawła II, 24 grudnia 1993 r.)
Pomóż w rozwoju naszego portalu