Ta nowoczesna młodzież, która nie wie, że polskie miasta to
Lwów, Wilno, Stanisławów, Grodno, dla której kulturalne dziedzictwo
Kresów to jak cywilizacja Majów czy Azteków; ta postępowa młodzież,
której wystarczy parę angielskich słów i marzenia o Brukseli - to
kulturowy produkt rodziców, którzy zamiast Kamieni na szaniec, czytali
Młodą gwardię Fadiejewa. Wychowywał ich resort informacji i propagandy,
a utwierdzała w przekonaniach Kuźnica, na której łamach Juliusz Żuławski
przekonywał, że polskie duchowieństwo "zawsze patronowało i patronuje
ciemności, chuligaństwu i zbrodniom politycznym". W razie wątpliwości
poseł Włodzimierz Sokorski wskazywał kierunek - "kto nie pod komendą
PPR, ten jest faszystą".
Po zrywie "Solidarności" targi okrągłostołowe były zdradliwym
zgrzytem, ale dopiero kolejne wybory parlamentarne i prezydenckie
wykazały skuteczność komunistycznego odmóżdżania społeczeństwa, które
zostało zdemoralizowane w sposób niespotykany w cywilizowanym świecie.
Twórcy kultury, którzy w stanie wojennym zdobyli się na bojkot reżimowej
polityki kulturalnej, którzy poczytywali sobie za zaszczyt niebywanie
w Pałacu Prezydenckim, teraz bynajmniej od niego nie stronią. Kontredans
władzy i artystów dworskich trwa sobie jakby nigdy nic, co więcej
prezydencka para nobilituje swą wizytą na planie realizatorów filmu
Zemsta (pozostaje tajemnicą marketingu, czy to aktorzy Gajos i Polański
reklamują państwo prezydentostwo, czy odwrotnie). W stanie wojennym
z TVP wyrzucono ponad 1000 osób - nie przeszli pozytywnie weryfikacji
zarządzonej przez juntę Jaruzelskiego. Dzisiaj Andrzej Kurz, jeden
z odpowiedzialnych za tę czystkę, zasiadł w Radzie Programowej TVP.
W mrocznych latach stanu wojennego, gdy modne było bojkotowanie TVP,
partyjny propagandzista Józef Węgrzyn wprowadził rozdawanie nagród.
Przyjęło się. Wiktory co roku są okazją do promocji ludzi władzy
i telewizji państwowej (bo TVP nie spełnia przecież misji publicznej)
. W swoim gronie nagradzają się więc sami swoi, m.in. Olga Lipińska
po raz piąty. Tymczasem rząd proponuje, by każdy posiadacz telewizora
płacił abonament, nie dając telewidzom żadnych gwarancji, że nadawca
publiczny będzie realizował swą ustawową misję.
Ziemię w Rakoniewicach, której bronił kiedyś Drzymała,
a którego wóz pozostał jako pomnik obrońcy dziedzictwa narodowego,
sprzedali radni gminy jakiemuś holenderskiemu biznesmenowi - na zajazd
i market. Swą decyzję motywowali tym, że są Europejczykami. To rzeczywiście
byłoby sensacją, gdyby Europejczycy rozdawali ziemię, jednak stopień
aberracji mentalnej radnych wskazuje na skuteczność medialnego prania
mózgów. Lewicowo-liberalni żurnaliści śmieją się na wieść o powstających
w kraju Komitetach Obrony Polskiej Ziemi "Placówka", a marszałkowi
Sejmu w głowie się nie mieści, by można było postawić Brukseli warunek
niesprzedaży polskiej ziemi, tak jak uczynili to Duńczycy (zresztą
kiedyś - podczas dyskusji na temat uwłaszczenia - przekonywał, że
jak ludzie będą mieli mieszkania na własność, to je przepiją). Mamy
wiele ziemi leżącej odłogiem, która czeka na nabywców - oświadcza
Andrzej Wojciechowski z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Czy po to obywatele płacą podatki, by polski rząd nie rozwijał rolnictwa
i nie zapewniał opłacalności produkcji rolnej? - pytanie retoryczne.
Jak na razie, polskie władze to patrioci brukselscy, dla których
ustępstwa w sprzedaży ziemi są sukcesem. Natomiast krajowi eurosceptycy
muszą liczyć się z tym, że demonstrując przeciwko UE, mogą być uznani
za terrorystów, a stowarzyszenia krytykujące UE - za zagrażające
bezpieczeństwu państwa.
Chociaż większość społeczeństwa jest przeciwko brukselskim
dobrodziejstwom (homogenizacja kultury, bandytyzm bez granic, aborcja,
eutanazja, homoseksualizm), to rządzący politycy, i owszem - są za (
zawsze można w rządowej delegacji służbowej poswawolić, o czym świadczą
choćby "przyjacielskie" gesty ministra Iwińskiego). Parlamentarzyści
tak się wyabstrahowali z potocznej rzeczywistości, że nie przeszkadzają
im koledzy agenci, hochsztaplerzy lobbujący aż nadto wyraźnie - domagając
się kultury politycznej, gdy opozycja krytykuje nieudolne poczynania
IPN czy cudowne recepty gospodarcze Balcerowicza. Tymczasem owa kultura
to kneblowanie opozycji insynuacjami o antysemityzm, populizm, ksenofobię.
Rzeczywistość, w której nawet laureaci Nobla są przeciwko lustracji
i dekomunizacji, staje się coraz bardziej nierzeczywista i nieprzyzwoita. "
Trudno wykonać /patetyczny gest/ Eugeniusza Oniegina /zapadając się/
po kolana po szyję w błoto"/ - pisał Zbigniew Herbert.
Pomóż w rozwoju naszego portalu