Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielu wie, że co damy dziecku, tysiąckrotnie zwróci się.
Czemu więc nie uczymy ich miłości, zanim pojmą,
Że przegrywamy każdą wojnę, kiedy zaczynamy ją.
A ci, którzy przyjdą po nas, już nie wiedzą, o co szło...
(Marcin Kydryński, "Nasze dzieci po to są")

Z miłością do każdego

Reklama

Czemu więc? To pytanie dominuje w rozmowach, osobistych refleksjach ludzi. Czemu nie umiemy w dzisiejszym świecie, który przecież jest tak bogaty w owoce myśli ludzkiej, tak bogaty w surowce, że wystarczą one do wykarmienia o wiele większej liczby ludności niż ta, która zamieszkuje współczesny świat, przekazać dzieciom prawdy o sile miłości... Tym boleśniejsze to pytanie, że - jak zaznaczył autor wiersza - każde dobro dane dziecku, zresztą nie tylko jemu, zwraca się tysiąckrotnie. Dlaczego wolimy, aby nienawiść, którą karmimy dzieci, potęgowała się w przyszłości tysiąckrotnie... Nie wiemy? Dlatego tak trudno komentować dzisiejszą rzeczywistość.
Sądzę, że moim i wielu Czytelników bólem najgłębszym są ponawiane w wielu mediach ataki na Kościół i Ojca Świętego. Najpierw inspiracją są - jak to napisał jeden z tygodników - "kłopoty Papieża" związane z brakiem dyscypliny księży i biskupów. "Polski trop" wprawdzie dostarczył okazji do pokory, ale nie przyniósł oczekiwanych rezultatów w postaci planowanych, jak sądzę, aktów apostazji, temat więc bywa sztucznie utrzymywany nadal.
Bo kiedy Ojciec Święty podejmuje trudną, ale słuszną decyzję, mającą na celu uzdrowienie sytuacji, w obozie "obrońców moralności" nastaje panika. Spotęgowało ją liczne uczestnictwo wiernych w liturgii Wielkiego Tygodnia i nie mniejsza frekwencja przy sakramencie pokuty. Ludzie mądrzy darem wiary rozumieją, co znaczy słabość i grzech, i ilekroć je widzą, odczuwają natychmiast, że nie ma powodu do radości, ale też nie jest rozumne obrażanie się na Pana Jezusa za to, że ze słabych ludzi zbudował Kościół, a nie z jakichś "nadludzi" czy aniołów. Zatem członkowie co światlejszych elit, przybrani w togi sędziowskie, ruszyli z kontrofensywą na polski, katolicko myślący ciemnogród.
Najpierw redaktor Znaku jak Kajfasz zaczął rozdzierać szaty, że tak szybko się to skończyło, że zapadła nad ludzką słabością kurtyna milczenia. Jakież to małe! Tyle razy każdy z nas, odchodząc od kratek konfesjonału, dziękował Bogu za dar sakramentu pojednania, za możliwość godnego powrotu do życia w cnocie lub tylko na drogę usiłowań poprawy życia. Przecież każdy kolejny powrót do konfesjonału jest dowodem, że nie wszystko się nam udaje... Z posługi jednania zrodziła się w Kościele dyskrecja wobec słabości i wysiłek, by unikać aktów, które mogą ów wysiłek poprawy zniweczyć. Odwaga w walce ze złem to przejaw męstwa; jest potrzebna, ale chrześcijaństwo uczy, aby nawet prawdy nie odłączać od miłości. "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniń"
(J 8, 7). A przy okazji warto zauważyć, że redaktorzy katolickiego pisma mają obowiązek bronić każdego z Bożych przykazań, i to z równą gorliwością, jak rzucają kamieniami w cudzołożnicę z VI przykazania. Czekam, że będą bronić przed zabójstwem poczęte dzieci, których życiu zagrażają już nowi pomysłodawcy (i pseudoreformatorzy) polskiego prawa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cierpienie buduje Kościół

Reklama

Drugi wątek problemów podejmowanych w naszej liberalnej prasie nagłośniony w minionym tygodniu - to wiek Ojca Świętego i rzekome konflikty w łonie Kurii Rzymskiej. Trudno komentować zachowania osób duchownych i ich kolegów, dziennikarzy mieniących się wierzącymi. Jeśli nie uwzględnia się całej historii Kościoła, który trwał na Piotrze, to dyskusja staje się niemożliwa. "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci - przestrzegał Jezus Piotra: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz" (J 21, 18).
Jeśli do tego dodać niezrozumienie redaktorów i dyskutantów dla roli, funkcji i mocy cierpienia - to mamy smutny obraz hierarchii wartości stosowanej przez tzw. elity wierzące. Kościół przecież buduje cierpienie i krzyż, a dopiero potem przepowiadanie, znaki i cuda.
Judasz odszedł w bliskości Jezusowego cierpienia. Dopóki Jezus dawał nadzieję na królestwo, w którym mnoży się chleb, uzdrawia chorych i przysparza chwały tym, którzy za Mistrzem idą, nie przychodziło mu do głowy opuszczenie Jezusa. Kiedy Ten jednak odrzucił pokusę ziemskiego królowania, a podjazdy ze strony wrogów się wzmagały, Judasz zdecydował się zarobić parę groszy. Usprawiedliwia go może to, że nie rozumiał jeszcze słów Jezusa: "A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12, 32). Jeśli zatem dzisiaj wierzący redaktor nie czuje się upokorzony grzechem, nie boleje, że Bóg został obrażony, i nie pisze o teologicznym wymiarze zła albo nie rozumie znaczenia cierpienia dla tego organizmu, jakim jest Mistyczne Ciało Chrystusa, to pozostaje tylko zachęta do modlitwy. Cierpienie czy upokorzenie cierpieniem człowieka niewinnego jest wielką tajemnicą, jest tajemniczą siłą Kościoła. Opowiadał kard. Andrzej Deskur, że na początku jego choroby życzliwi przyjaciele udali się z prośbą do żyjącej jeszcze wtedy znanej mistyczki francuskiej, aby modliła się o cud uzdrowienia. Marta spełniła prośbę i zapewniła, że Kardynał nie wyzdrowieje, bo jako chory, a nie zdrowy, potrzebny jest Papieżowi.
Chyba dobrze wyraził sens socjotechnicznych zabiegów Herbert w wierszu Dedal i Ikar. Stary Dedal przestrzega Ikara przed jego marzeniami o słońcu. Próbuje wmówić mu realizm życia. Wreszcie Ikar odpowiada ojcu:
"Ramiona bolą ojcze od tego bicia w próżnię nogi drętwieją i tęsknią do kolców i ostrych kamieni".
Tak boli umysł od tego bicia słów pustych, które wobec nadziemskiej rzeczywistości Kościoła muszą okazać się prędzej czy później tylko próbą demontażu, bo o pragnieniu naprawy mówić nie ma co, wszak każdy winien zaczynać od siebie.

Dlaczego świat milczy?

Reklama

Kolejnym bolesnym wydarzeniem, właściwie trwającą hekatombą cierpienia, są wydarzenia w Ziemi Jezusa.
W tym przypadku słowa prawdy, że przegrywamy każdą wojnę już kiedy ją zaczynamy, potwierdzają się na naszych oczach. W ciągu ostatnich dni przed oczyma przesuwa się widziana w którymś z licznych newsów matka, która w ostatnim stadium rozpaczy całuje usta dwojga swoich zabitych maleńkich dzieci. Mają otwarte oczy, jakby już będąc u Boga, dziwiły się głupocie i zawiści starszych. Tylko matka tego nie wie. Ona nie widzi, bo oczy ma pełne łez, a serce skamieniałe z bólu.
Mówią ludzie, że ta wojna to ludobójstwo; pokazuje, jak nieczytelne są rządy poszczególnych krajów. Dopełnijmy tego niedomówienia. Rząd to związek poszczególnych ludzi. Nieczytelni są niektórzy ludzie w tych rządach. Sapienti sat - mądremu wystarczy!
Jak zachować spokój i umiar w słowach, kiedy polski premier w Sejmie uprawia swoistą polityczną sielankę, proponując Warszawę jako miejsce negocjacji zwaśnionych stron. Niby szlachetnie. Pozornie. Polski premier i wszyscy europejscy premierzy dobrej woli winni nie spać i wołać wielkim głosem, i pielgrzymować do możnych tego świata o rozwiązanie sytuacji na Bliskim Wschodzie i w Bazylice Narodzenia Jezusa. Tam są zagrożeni ludzie!
Milczy Europa, milczy świat, a spirala sprytnej nienawiści nakręcana jest nieustannie. Idą nowe nieszczęścia. Muszą przyjść, bo bezkarnie nie można deptać prawa Bożego "nie zabijaj" i prawa miłości bliźniego. Gorzkie to słowa, ale pisane w sytuacji rozpaczliwych apeli i wielkiej niepewności, co stanie się jutro. Widać, że opcje sprawujących władzę nie mieszczą się w wizjach Orwella ani w grotesce Mrożka. Potrafią więcej, lepiej wyreżyserować ten teatr. Szkoda, że na deskach ludzkich losów i cierpień.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie ujawnia słabość struktur międzynarodowych. Wszystko runęło w gruzy - ONZ, Rady Bezpieczeństwa i organizacje humanitarne udają bezsiłę, ale czy rzeczywiście są bezradne?
Decydenci Pokojowej Nagrody Nobla milczą - wolą zapomnieć, że jeszcze niedawno, bo w 1992 r. "Nobla Pokoju" przyznano Szimonowi Peresowi i Jasirowi Arafatowi.
I zdajemy rachunek sumienia z naszej wrażliwości. Kiedy niedawno biednej kobiecie groziło ukamienowanie, wysyłaliśmy faksy. I się udało. Teraz giną na naszych oczach tysiące, jutro może ten konflikt przyjść do nas i świat będzie milczał, udawał, że nie rozumie, nie wie, co to sprawiedliwość, a co bezprawie!
Jedynie ten "schorowany starzec" - jak głoszą media - mocnym głosem woła o pokój. Tak jak wołał za Libanem, Rwandą i Burundi. Może tylko on, chory, jest wolny, a my przez nasze uwikłania opanowani zostaliśmy chorobą nie do uleczenia?
Historia ujawnia zbrodnie, ale często ukrywa zbrodniarzy. Z sobie wiadomych przyczyn nie chce "rozliczeń", może rezygnuje z tego, aby być skuteczniejszą nauczycielką życia. Nad dziejami jednakże czuwa Ktoś inny. On inaczej wymierza sprawiedliwość. Przykładem jest tu dla mnie zapomniana rzeź Ormian na początku XX wieku. Powoli może dowiemy się, kto pozwolił Hitlerowi na okrutne ludobójstwo wyniszczenia Żydów, bo przecież pozwolono na nie. To nie Pius XII ani okupowani Polacy, Czesi lub Słowacy mieli środki do eliminacji ludobójców! Najpotężniejsi milczeli. I dziś milczą albo udają, że rozmawiają, aby rozwiązać ten kolejny dramat niesprawiedliwości. Świat milczy, bo się boi etykietek antysemita, antynowoczesny, antyliberalny.

Nie dajmy się pokonać

Trwają wśród tematów zastępczych, nagłaśnianych przez media, akty krzywd wobec społeczeństwa. Ostatnio atak dotknął emerytów i rencistów. Już sami ludzie z Sojuszu Lewicy, niemal ich ojcowie chrzestni, przestrzegają, że są to działania dla formacji samobójcze. A może chodzi już tylko o miejsca w Brukseli i potem potop, który niech zatopi nasze nieuczciwości...
Potwierdzałoby takie myślenie dążenie do zmonopolizowania telewizji i radia. Skomplikowany to proces, zakłamany wystąpieniami nieszczerych polityków. I wcale nie rozszerzam go - bo go zrozumieć nie sposób. Nie staram się rozumieć. Sprawy uczciwe są jasne dla każdego człowieka. Zagmatwania rodzą słuszne podejrzenia o niejasne interesy.
Te smutne wydarzenia nie mogą stać się dla nas pretekstem tłumaczącym naszą bierność. Dzisiejsza Ewangelia opowiada o pragnieniu zobaczenia Ojca przez Apostołów. Jezus odpowiada: "Kto mnie widzi, widzi Ojca". To ważne wskazanie i dla nas. Nikt nie może nam uniemożliwić drogi ukazywania światu prawdy o Zmartwychwstałym Chrystusie. Trzeba tylko wznosić się ponad zniechęcenie i nie dać się zwieść pokusie bierności wobec wielkiej siły socjotechniki. Tym, którzy mają nadzieję, że zniewolą nas potęgą jupiterów i megafonów, nie dajmy się pokonać.

Wznośmy się...

Niedawno ukazała się piękna książeczka pt. Boża witamina C dla ducha mężczyzn, opracowana przez Lery´ego Millera. Pragnę z niej dedykować Czytelnikom jedno opowiadanie:
"Brytyjski pionier lotnictwa Frederick Handley Page leciał pewnego razu nad Arabią, kiedy usłyszał w swoim samolocie jakieś niepokojące chrobotanie. W chwili jego nieuwagi na pokład dostał się olbrzymi szczur, zwabiony zapachem jedzenia znajdującego się w ładowni.
Serce Page´a zaczęło mocno walić. Uświadomił bowiem sobie, jakie szkody ten gryzoń może spowodować w urządzeniach kontroli lotu ( ...).
Page nie wiedział, co zrobić. Leciał sam, a wtedy nie było jeszcze czegoś takiego jak automatyczny pilot. Nagle przypomniał sobie coś, o czym uczono go jeszcze w szkole. Szczury giną na dużej wysokości.
Zatem Page zaczął lecieć coraz wyżej, tak wysoko, że nawet jemu trudno było oddychać. Nasłuchiwał uważnie i po jakimś czasie chrobotanie ustało. Kiedy dotarł na miejsce, po wylądowaniu znalazł za kokpitem martwego szczura".
Jest coś, co i my możemy zrobić, kiedy wydaje się, że grozi nam niebezpieczeństwo zwątpienia, zatraty wiary i wierności Chrystusowi, i naszej godności: "Wznośmy się na wysokość, którą nasz duchowy samolot osiągnie niespodziewanie dla nas samych. Odkryjmy wolność, której istnienia nigdy nie podejrzewaliśmy. Rozeznajmy, zastanówmy się i wykonajmy. I bądźmy wolni".
I powiedzmy naszej młodzieży: że ...przegrywamy każdą wojnę, kiedy zaczynamy ją, / a ci, którzy przyjdą po nas, już nie wiedzą, o co szło.../ Kto to wie, czy szaleństwo nasze miałoby rozmiary swe,/ Gdyby człowiek zapamiętał, że dzieci po to są, by kochać je" ./

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Już jutro rusza Spotkanie Taizé. Tysiące młodych przyjadą z ponad 50 krajów

2025-12-27 10:00
48. Europejskie Spotkanie Młodych Taizé

ks. Tomasz Sokół / Polskifr.fr

48. Europejskie Spotkanie Młodych Taizé

Od 28 grudnia 2025 r. do 1 stycznia 2026 r. potrwa 48. Europejskie Spotkanie Młodych Taizé. Jak poinformowali organizatorzy, w Paryżu i regionie Île-de-France spotkają się tysiące młodych w wieku 18-35 lat z ponad pięćdziesięciu krajów, z różnych Kościołów i tradycji chrześcijańskich. To szóste w historii spotkanie w tym rejonie. Ostatnie miało miejsce w 2002 r. Będzie to pięć dni modlitwy, dzielenia się i refleksji, w duchu przyjaźni i braterstwa.

Więcej ...

Prezydent: powstańcy wielkopolscy podjęli walkę w imieniu kolebki polskości

2025-12-27 18:24
Prezydent Karol Nawrocki w Poznaniu

Marek Borawski/KPRP

Prezydent Karol Nawrocki w Poznaniu

Powstańcy wielkopolscy podjęli swoją walkę w imieniu kolebki polskości - nie ma Polski bez Wielkopolski i nie ma Wielkopolski bez Polski - podkreślił prezydent Karol Nawrocki, który w sobotę w Poznaniu bierze udział w obchodach Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego.

Więcej ...

USA: siostry zakonne napisały do pracowników klinik aborcyjnych

2025-12-27 20:12
Siostry z różnych wspólnot zakonnych napisały kartki do pracowników klinik aborcyjnych

Adobe Stock

Siostry z różnych wspólnot zakonnych napisały kartki do pracowników klinik aborcyjnych

Ręczne pisane bożonarodzeniowe kartki do pracowników klinik aborcyjnych w Stanach Zjednoczonych wysłały siostry z różnych wspólnot zakonnych w tym kraju. Znajdują się na nich modlitwy, krótkie przesłanie i prezentacja środków pomocy dla tych, którzy chcieliby zmienić tę pracę na inną. Inicjatywę po raz kolejny koordynowało stowarzyszenie And Then There Were None (I nie było już nikogo), od wielu lat zaangażowane w pomoc osobom, które chciałyby odejść z przemysłu aborcyjnego.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Współczesne sekty. Dawnego guru zastąpili...

Wiadomości

Współczesne sekty. Dawnego guru zastąpili...

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Wiara

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kalendarz Adwentowy: Gdy rodzi się posłaniec łaski

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Gdy rodzi się posłaniec łaski