Reklama

Prosto i jasno

Sezonowy minister finansów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co jakiś czas ministrowie finansów gotują nam jakąś niespodziankę, która nie służy dobrze Polsce. Tak zrobił kiedyś obecny marszałek Sejmu
M. Borowski, źle wyceniając cenę akcji Banku Śląskiego. Obłowili się na tym nieźle sami swoi. Inny z ministrów -
G. Kołodko zarzucał nas programami o świetlanej przyszłości, w efekcie okazało się, że chodziło mu tylko o wybudowanie własnej willi w zakazanym miejscu. Podobnie L. Balcerowicz, widząc upadek własnej polityki finansowej, opuścił fotel ministra, by objąć prezesurę w NBP i Radzie
Polityki Pieniężnej. Jego następca, J . Bauc, był autorem tzw. dziury budżetowej. Najpierw straszył 80 miliardami zł deficytu, dając oręż wyborczy postkomunistom. Potem okazało się, że jest tyle, co zawsze, czyli 40 miliardów zł. Nieco więcej planują obecnie ci, którzy sięgnęli po władzę.
A co kryje się za nagłą dymisją min. Marka Belki, człowieka prezydenta w rządzie L. Millera, który swoim niespodziewanym odejściem zdestabilizował, miejmy nadzieję, że na krótko, złotówkę i giełdę? Może na początek kilka faktów. Otóż, na wtorkowe posiedzenie rządu na temat założeń do budżetu na 2003 rok, 2 lipca, nie przybył minister finansów i wicepremier M. Belka. Natomiast na krótko opuścił obrady premier L. Miller, by w kuluarach odbyć z nim rozmowę. Krótko później minister niespodziewanie zwołał konferencję prasową, podczas której oświadczył, że podaje się do dymisji. Jako przyczynę podał względy osobiste, zmęczenie, wyczerpanie możliwości. Zapewne był to wykręt dla prasy, ponieważ kilka dni wcześniej podczas wyjazdowego posiedzenia rządu w Klarysewie min. Belka mówił z optymizmem o przygotowanym przez siebie budżecie, podkreślał, że obecna sytuacja budżetu jest o wiele lepsza niż w zeszłym roku. Wówczas bowiem Rada Ministrów musiała obciąć ok. 13 miliardów zł, tymczasem na przyszły rok jest więcej pieniędzy na wydatki, dlatego zamierza, jak powiedział, "ciąć jedynie marzenia". Także w wywiadzie udzielonym krótko przed budżetowym posiedzeniem rządu M. Belka chwalił się, że wie, jak powściągnąć ministrów, wojewodów i wszystkich dysponentów budżetu, którzy chcieliby teraz już "jakby windą do nieba pojechać". Wynika z tych oświadczeń jednoznacznie, że sprawa jest o wiele poważniejsza, i o ile się orientuję, premier ma zamiar osobiście wpływać na stan państwowej kasy, na co minister z ekonomicznym doświadczeniem nie mógł się zgodzić.
Można przypomnieć, że rząd 2 lipca przyjął projekt budżetu na 2003 rok, w którym dochody szacuje się na 149,5 mld zł, a wydatki na 192,5 mld. Deficyt ma więc wynieść 43 mld zł. Powiększenie deficytu - w stosunku do wcześniejszych założeń - o dodatkowe 3 mld złotych mogło być dla wicepremiera Belki już nie do przyjęcia. Oznaczało to, że deficyt budżetowy wzrośnie o 0,5 proc., z 5,4 proc. PKB w tym roku, do 5,9 proc. w roku przyszłym. Resort finansów założył, że w 2003 r. inflacja wyniesie 3 proc. (wcześniej planowano 4,3 proc.), a wzrost gospodarczy 3,1 proc. PKB. Według Belki, który to wszystko przygotował, ożywienie gospodarcze będzie wynikiem poprawy koniunktury na Zachodzie w 2003 r. i spodziewanego odwrócenia trendu w wydatkach inwestycyjnych - teraz maleją, a będą rosły. Belka zapewniał, że wzrost dochodów osiągnie dzięki większym wpływom z VAT i akcyzy, ale nie z ich podwyżki, tylko większej ich ściągalności. Pytany, na co pójdą dodatkowe dochody budżetu, min. Belka nie chciał ujawnić. Wspomniał tylko o większym dofinansowaniu programów unijnych, głównie rolnictwa oraz infrastruktury, a także na aktywną politykę na rynku pracy. Oprócz tego dochody poszłyby na większe koszty obsługi długu publicznego, na zakup samolotu wielozadaniowego, waloryzację płac w budżetówce (nominalnie o 4 proc.). Nie obejdzie się bez dalszych oszczędności, dlatego rozważa się likwidację niektórych funduszy i agencji rządowych, dopuszczenie do upadłości nierentownych szpitali, zakładów pracy i innych.
Rząd przyjął 2 lipca założenia projektu budżetu na przyszły rok, ale odbyło się to już bez człowieka, który ten projekt przygotował. Niby nie ma ludzi niezastąpionych, ba, daleko mi do tego, żebym martwił się problemami lewicowego rządu. Martwię się jednak finansami Polski, jeśli także one przejdą w całkowitą dyspozycję
L. Millera. Tak może się stać, ponieważ min. M. Belka mówił kilkakrotnie, że odejdzie wtedy, gdy uzna, że nie będzie mógł w wystarczającym stopniu realizować swojej strategii gospodarczej. Kategorycznie powtarzał, że może to nastąpić w każdej chwili. Zapewne miał na myśli swoją sytuację w rządzie, bo jako minister finansów w randze wicepremiera nie czuł się prawą ręką L. Millera. Może dlatego, że nie pozwalał mu na zbiory "gruszek z wierzby". Mówiło się wręcz, że otoczenie L. Millera, a dokładnie jego doradca M. Wagner, pracowało nad własną wersją budżetu.
M. Belka odszedł z rządu, którego notowania spadają z dnia na dzień, z rządu, który do tej pory niewiele zrobił, aby wyciągnąć gospodarkę z zapaści. Miejsca pracy znikają z dnia na dzień, ludzie idą na bruk, na wszystko zaczyna brakować pieniędzy. Znawcy przedmiotu mówią, że bezrobotni za kilka lat, choćby nawet pojawiła się praca, nie będą zdolni do jej podjęcia. To może doprowadzić do destabilizacji naszego kraju. Wykorzystuje to A. Lepper, choć ten, będąc odmianą L. Millera, poza obietnicami nie jest w stanie niczego ofiarować.
Na koniec wypada napisać, że decyzja wicepremiera, wynikająca z osobistych motywów, ujęta w słowa o wypaleniu się, nie pasuje do tej rangi polityka. Gdyby to było prawdą,
należałoby go posądzić o absolutną nieodpowiedzialność. Jedyną możliwą odpowiedzią jest opinia, że
min. M. Belka nie przygotował budżetu tak, jak tego chciał L. Miller, budżetu wyborczego, bo takiego domagają się partyjne doły przed wyborami samorządowymi. Ponadto min. M. Belka miał odmienne zdanie od premiera w kwestii walki z Radą Polityki Pieniężnej. Wkrótce Sejm może przyjąć ustawę o poszerzeniu składu RPP i ograniczeniu niezależności Banku Centralnego. M. Belka uznał, że w takiej drużynie czeka go kompromitacja. Trudno ufać premierowi, który za chęć posiadania władzy, uzyskania sympatii wyborców, ryzykuje bezpieczeństwo finansowe państwa. Tak jak trudno wykrzesać zaufanie do jego ministrów, którzy składają obietnice i żadnej z nich nie realizują. Po kpinie z wypłatą kilku złotych dla rencistów i emerytów, szykuje się nowy pomysł, tym razem ministra finansów: zapowiedź leków za złotówkę. Myślę, że przed wyborami usłyszymy jeszcze niejedno głupstwo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Więcej ...

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

Więcej ...

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05
Ks. Wojciech Węgrzyniak

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wiara

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Święci i błogosławieni

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Wytrwajcie w miłości mojej!

Wiara

Wytrwajcie w miłości mojej!

Kim był św. Florian?

Kim był św. Florian?

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...