25 czerwca, w ramach Spotkań Albertyńskich, gościem wydarzenia był Bartłomiej Krakowiak. Wychował się w rodzinie patologicznej, ojciec był alkoholikiem, doznawał poniżania, jego mama odeszła od ojca wraz z dziećmi. Prelegent opowiedział, do jakich miejsc trafił przez swoje zachowanie. - W wieku 12 lat zaczęły się ze mną problemy (...) Zacząłem ćpać, zacząłem kraść, stałem się bardzo agresywnym człowiekiem. Gdy miałem 14 lat i już masę spraw sądowych na koncie, wielokrotnie lądowałem na komisariacie policji (...) to dostałem kuratora (...) Trafiłem do poprawczaka (...), w którym musiałem walczyć o wszystko, musiałem bić się o swoje ubrania, o jedzenie.
Po drugiej ucieczce trafił do ośrodka socjoterapii. Tam w końcu poczuł się potrzebny. Chciał zmienić życie. Niestety, powrót do domu zesłał go z powrotem na ulicę. W wieku 18 lat poznał dziewczynę, lecz nie znali prawdziwej miłości, gdyż obydwoje byli z poranionych rodzin. Dziewczyna zaszła w ciążę. Niestety diagnoza była fatalna. - Patrzyłem wtedy na monitor USG i słuchałem bicia serca (...) Pierwszy raz w życiu miałem w sobie takie uczucie, którego (...) nie potrafiłem nawet nazwać. Dzisiaj wiem, że była to miłość. Pierwszy raz w życiu czułem miłość do drugiego człowieka. Dziecko jednak zmarło. Traumatyczne doświadczenie wzmogło jego uzależnienia. Po kilku miesiącach pojawiła się znajoma, która zaprosiła go na rekolekcje. Na miejscu było około tysiąca osób, które się modliły. Doznał tam również zwykłej, ale wielkiej miłości ze strony uczestników 3-dniowego spotkania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pomyślałem sobie, że to jest pierwszy mężczyzna w moim życiu, który nie potrzebuje przemocy, nie potrzebuje siły, nie potrzebuje narkotyków, alkoholu i całego tego syfu, aby być męskim, silnym itd. Jezus Chrystus stał się dla mnie wzorem męskości, dlatego, że On swoją dobrocią, swoją miłością pokazał, że to jest prawdziwa siła – opowiadał Bartłomiej Krakowiak. Niemniej to nie zakończyło jego trudności. Po drodze było przeżywanie samotności, depresja i próba samobójcza. Nie pomógł mu nawet psychiatra. Odbył pieszą pielgrzymkę do Medjugorie zdany całkowicie na łaskę Boga. Założył bloga, którego śledziło 25 tys. osób. Tak poznał żonę, z którą teraz wychowuje dzieci i głosi swoje świadectwo.
Wydarzeniu towarzyszyła Diakonia Muzyczna Duszpasterstwa Akademickiego „U Brata”.