Za nami niedziela wyborcza. Wystawiliśmy sobie cenzurkę z naszej etyki społecznej, daliśmy świadectwo społecznego myślenia i miłości swojej małej ojczyzny. Jakże wielu z nas, rozgoryczonych i uprzedzonych do dotychczasowych ekip rządzących, doświadczonych boleśnie w wyniku przeobrażeń związanych z wolnym rynkiem, nie darzących zaufaniem już nikogo ani z lewej, ani z prawej strony sceny politycznej, do wyborów nie poszło, bo po prostu nie miało na to ochoty. Niestety, odbije się to boleśnie na naszej przyszłości, a niezainteresowanych wyborami jeszcze bardziej wyalienuje z życia społecznego. Mimo wszystko bowiem w każdej społeczności lokalnej znani nam byli ludzie wiarygodni, sprawdzeni, prawi, którzy z powodu naszych uniesień i braku świadomości obywatelskiej nie weszli do samorządu.
W czasie trwania akcji wyborczej byliśmy świadkami wielu znamiennych zachowań rywalizujących ze sobą grup wyborczych, świadczących - delikatnie mówiąc - o kulturze kandydatów na naszych reprezentantów w strukturach władz lokalnych. Mam tu na myśli m.in. zaklejanie, zdzieranie lub zamazywanie plakatów przeciwników. Czy tacy ludzie, jeżeli obejmą określone szczeble władzy, potrafią grać fair play, uszanować inaczej myślących czy bronić ich interesów jako mieszkańców podległego pieczy tych polityków terenu?
Mieliśmy też okazję popatrzeć na gospodarność kandydatów, tę reprezentowaną w tekstach ulotek czy plakatów wyborczych i poprzez same ulotki - klasa papieru, na którym były drukowane, ich ilość i forma kolportażu, itp. Z pewnością wiele o kandydatach do pracy w samorządach powiedzą nam też najbliższe dni po wyborach i akcja uprzątania materiałów agitacyjnych.
Każde wybory to, poza kreśleniem kształtu najbliższej przyszłości, kopalnia informacji socjologicznych i psychologicznych o społeczeństwie i jego elitach. To egzamin ze stanu doinformowania narodu i z zakresu narodowej wiedzy o strukturach władzy. Nie da się ukryć, że w dzisiejszej polskiej rzeczywistości wszystko to jest bardzo skomplikowane, wręcz pogmatwane, i zniechęca ludzi do wyborczego wysiłku, co zapewne dla niektórych ugrupowań jest korzystne. Niemniej jednak nie buduje to państwa prawa i dobra jego obywateli.
I tu znów wracamy do podstaw: do moralności, czy jak chce wielu: do etyki tych, którzy rządzą krajem, którzy reprezentują nasze sprawy w strukturach politycznych, którzy oddziałują na nasze myślenie poprzez media, którzy uczą i wychowują. Bo wydaje się, że wszystko nam się jakoś zamazało. Sprawy dotychczas istotne tracą sens, dotychczasowe autorytety po raz kolejny rozczarowują, a tzw. naszym reprezentantom daleko do spiżu. Jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak jeszcze raz uwierzyć ludziom... To główny powód naszego zamknięcia się w obrębie własnych spraw i przysłowiowego machnięcia ręką na wszystkie inne. Tylko - tak nie można żyć w społeczności państwowej! Z takim bagażem nie można wchodzić do Unii!
Na dzień obecny - mamy jeszcze szansę. W wielu miastach i gminach odbywają się powtórne wybory na prezydentów miast, burmistrzów i wójtów. Nie wolno nam ich zlekceważyć.
Zwracam się też do Was, wybrani do naszych samorządów, od naszego świadectwa zależeć będzie nie tylko stan naszej ojczyzny, ale i poziom etyczny, i myślenie społeczne jej obywateli. Bo etyka społeczna wyraża się w gruncie rzeczy przez etykę indywidualną, osobistą, sprowadzającą się do Dekalogu. A ten wszystkich nas jednakowo obowiązuje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



